wtorek, 25 sierpnia 2015

Rozdział 12

poprawki: Weronika
Poprzednio w Between love and Hate: Jackie i Louis pokłócili się, a Harry zmienił zdanie.

***
- Za późno.

Spojrzałam na niego, jego niebieskie oczy przenikliwie wpatrywały się w moje.

- C-Co?

- Myślę, że zakochałem się w tobie. - Wyszeptał w moje ucho. - I jestem przerażony.

Jego twarz zbliżyła się z westchnięciem, zanim oparł czoło o moje.

- Dlaczego? - wyszeptałam, moje serce z każdą minutą łomocze głośniej. Może on po prostu blefował i mieszał mi w głowie.

- Ponieważ jesteś piękna i zabawna i masz oszałamiający uśmiech, to rzadkie. I masz słodkie dołeczki, kiedy tylko się rumienisz.

Spojrzałam w dół i uśmiechnęłam się.

- Dziękuję

Uniósł mój podbródek i przycisnął mały pocałunek w kąciku moich ust, zanim wyszeptał.

- Ufasz mi?

Skinęłam, patrząc w jego oczy.

- Dobrze - odpowiedział zanim się cofnął.

Po kolei poszliśmy do łazienki, szykując się do łóżka. Już miałam wejść na moje łóżko, kiedy usłyszałam jego szept:

- Chodź tutaj.

Odwróciłam się, a on przesunął się na łóżku, robiąc miejsce dla mnie, żebym mogła się położyć. Przysunęłam się do niego, naciągnął na nas koc, przytulając mnie na łyżeczki. Jego oddech był gorący na mojej szyi i prawie zamknęłam oczy, kiedy poczułam jego rękę sunącą po mojej nodze. Próbowałam ją odepchnąć, ponieważ sprawił że się rumieniłam, ale splótł nasze palce i wyszeptał w tył mojej głowy.

- Mogę cię dotykać?

Zdrętwiałam na jego słowa. Moje serce biło poza moją klatka piersiową, wiedząc, że oczekuje na odpowiedź.

- Tak - wyszeptałam.

Jego dłoń powoli zjechała do mojego wejścia, pocierając mój brzuch pod moim tank topem. Wciągnęłam brzuch, bałam się, że pomyśli, że jestem zbyt gruba. Następnie podniósł mój top, odsłaniając moja skórę. Louis delikatnie popchnął mnie na plecy i usiadł na mnie okrakiem. Zarumieniłam się, czując się obnażona, kiedy jego oczy przebiegły przez mój brzuch, następnie bawił się rąbkiem od mojej koszulki.

- W górę - powiedział i zobowiązałam się do tego, siadając i pozwalając mu zdjąć moją koszulkę. Poczułam jak moje serce przyspieszyło, kiedy przebiegał wzrokiem przez moją klatkę piersiową.

- Jesteś taka gorąca - powiedział do mojego ucha, głaskając moje plecy i całując moją szyję. Zamknęłam oczy, moje serce zrobiło salto w tył na jego słowa.

Delikatnie popchnął mnie na plecy, zanim zgiął moje nogi i klęknął miedzy nimi. Pochylił się i pocałował mój brzuch. Moje mięśnie ścisnęły się, zaparło mi dech w piesi, kiedy jego ręce zjechały do moich ud, zaplatając się wokół nich . Sięgnął po rąbek moich spodni, a ja spojrzałam w dół na niego, żeby złapać jego intensywne spojrzenie.

- Tylko powiedz kiedy mam przestać - wyszeptał, jego oczy błyszczały w marnym świetle pochodzącym od księżyca.

Skinęłam i wpatrywałam się w niego, kiedy ciągnął moje spodnie w dół, odkrywając moje majtki. Oblizałam wargi i poczułam jak moje mięśnie brzucha zaciskają się, kiedy zahaczył swoje palce o moją bieliznę. Jego oczy ponownie złapały moje, szukając swojego rodzaju znaku, że to nie było w porządku. Ale nic nie zrobiłam, po prostu czekałam, aż kontynuuje. Pocałował gładką skórę nad gumką, zanim pociągnął ją w dół. Jego oczy przebiegły przez gładką, świeżo ogoloną, odkrytą skórę, a ja zarumieniłam się, czując się zakłopotana po raz setny tego wieczoru.

- Jesteś taka piękna - wyszeptał w moją skórę i przycisnął pocałunek między moje nogi.

Szarpnęłam biodrami ku górze i zamknęłam oczy, ponieważ to było tak kurewsko dobre. Mogłam poczuć jak uśmiecha się złośliwie przy mojej skórze i jęknęłam, kiedy poczułam jego gorący język przesuwający się po moich fałdkach.

Nie mogłam opisać jak dobre to było.

Jego dłoń musnęła mój brzuch i złapała moją rękę, zanim złączył nasze palce i trzymał je obok mojej głowy. Zaczął ssać moją łechtaczkę i nacisnął na nią swoim gorącym językiem. Przygryzłam wargę i spojrzałam na niego, jego ciemne tęczówki wwiercały się we mnie.

- Czy czuć to dobrze? - zapytał przy moim otworze, jego gorący oddech uderzał w moją skórę.

Skinęłam, a on ścisnął moją dłoń.

- Czy to było to?

- T..tak - wyszeptałam, próbując ścisnąć moje zgięte kolana razem. Odsunął je od siebie, a ja przestałam oddychać, kiedy poczułam jego palca przesuwającego się w górę i w dół po moich fałdkach. Przygryzałam wargę, zamykając oczy, kiedy końcówka jego palca wskazującego przycisnęła się do mojego wejścia.

- Powiedz mi jeśli to zaboli...dobrze?

Skinęłam i ścisnęłam jego rękę, gdy jego długi palec powoli wchodził we mnie. Czułam jak moje ścianki zaciskają się wokół jego palca.

- Kurwa - wyszeptał.

Jego palec zaczął się poruszać do środka i na zewnątrz, a ja nie mogłam uwierzyć ile przyjemności to u mnie wywoływało.

- Czy to boli?

- Nie. - zdołałam wypowiedzieć.

Wyciągnął palca i włożył go w swoje usta, ssąc go.

- Smakujesz tak dobrze, kochanie - wymruczał i pocałował moją łechtaczkę, zanim powiedział:

- Mam zamiar spróbować dwóch, dobrze?

Skinęłam głową. - Okej.

Spróbował z łatwością wejść we mnie palcami, ale ból był zbyt duży. Jęknęłam i ścisnęłam jego rękę, czując spowodowane bólem łzy zbierające się w tyle moich oczu. Odsunął swoje ręce od mojego uścisku i ubrał mnie z powrotem, zanim zbliżył się i umieścił pocałunek na moich wargach.

- Ciii... jest dobrze - mruknął pod nosem i obrócił się do mnie, przyciągając mnie do siebie.

- Przepraszam - wyszeptałam.

- Za co?

- Za bycie nie...wiesz.. jestem nie... jestem nie doświadczona i...

- To w porządku – powiedział. - Naprawdę... mogę poczekać, tak długo jak będziesz chciała.

- Ale...

- Tak długo jak cię mam... ja... w porządku zaczekam.

Trącił twarzą moją szyję.

- Tylko powiedz mi kiedy będziesz gotowa. Będę czekał.


***


- Do zobaczenia za trzy dni, dobrze?

Spojrzałam na Louisa, który trzymał moją twarz w obu rękach. Uśmiechnęłam się i umieściłam ręce na jego.

- Tak, Louis.

Po wycieczce podrzucił mnie do domu.

- Baw się dobrze w Londynie - powiedziałam.

- Będziemy.

Pocałował mój nos, a następnie moje czoło.

- Ktoś może zobaczyć.- powiedziałam, owijając ręce wokół jego talii.

- Więc? - uśmiechnął i przytulił mnie. - Do zobaczenie w piątek.

- Będę... będę tęsknić - przyznałam.

Zachichotał.- Też będę za tobą tęsknić, kochanie.

Pocałował mnie łagodnie, zanim pomachał mi i skierował się w tył do swojego auta. Zaczekałam, aż odjedzie, zanim weszłam do domu z moimi bagażami.

- Jestem w domu! - ogłosiłam, rzucając moją walizką na podłogę w przedpokoju.

- Dzięki Bogu!

Helen podeszła, wpadając na mnie, za nią podążała Lindsay i tata.

- Spędzimy nasze święta razem ze Stylesami! Zaprosili nas na dziś wieczór, a my nie kupiliśmy nic dla nich. - Wyjaśniła szybko, kiedy ubierała swój futrzany płaszcz.

Mój tata pojawił się razem ze swoim portfelem.

- Nie będzie nas w domu, aż do siódmej, do ósmej musimy być w domu naprzeciwko.

- Co rzekomo mam robić przez dziesięć godzin?- zapytałam.

- Anne zaproponowała żebyś zrobiła zakupy spożywcze razem z Harrym. Zrobiła całą lista którą trzeba się zając do popołudnia

Lindsay nawiązałam ze mną kontakt wzrokowy, po cichu wysyłając mi wiadomość "Jak Harry chciałby spędzać z tobą czas"

- Dobrze. Ja... wezmę prysznic, a potem pójdę.

- Niesamowicie! Powiem Anne!

- Co z Joshem?

- Wyszedł znowu ze swoją dziewczyną.

- To niesprawiedliwe. - mruknęłam zabierając moją walizkę.

- Gdy będziesz miała chłopaka, też będziesz miała wymówkę. - powiedziała mi Helen, zanim opuściła dom.

Tata wzruszył ramionami i podążył za nią.

- Tak, racja. Kto chce być blisko ciebie? - Lindsay splunęła śmiejąc się i wyszła z domu, zatrzaskując za sobą drzwi.

Przełknęłam ślinę i wzruszyłam ramionami na uczucie we mnie, zanim poszłam do góry po schodach i wzięłam ciepły prysznic. Podskoczyłam na łóżku ubrana tylko w ręcznik i zabrałam mój brzęczący telefon.

Nowa wiadomość od Harry

Moje serce zatrzymało się, kiedy otworzyłam wiadomość.

Od: Harry
Otrzymano: 9:26am

Jestem pod twoim domem.

Do: Harry
Wysłano: 9:27am

Wejdź

Usłyszałam jak drzwi frontowe się otwierają, kiedy zakładałam moją bluzę i naciągałam dżinsy na moje nogi, czując się jak wieloryb.
Pojawił się w drzwiach, ubrany w parę dżinsów i skórzaną kurtkę.

- Cześć. - powiedział.

-Cześć.

Przebiegł po mnie wzrokiem od góry do dołu, zanim się uśmiechnął.

- Idziemy czy nie?

Skinęłam głową i wyszłam za nim z pokoju. Ubrałam mój płacz i szalik w przedpokoju, zanim byłam gotowa do wyjścia.


Szliśmy w dół ulicy w ciszy.

- Jak... uh... jak się masz? - rozwinęłam temat, więc nie było nie zręcznie między nami.

- Dobrze. - odpowiedział obojętnie, kiedy przechadzaliśmy się w dół po ośnieżonej ulicy. Przywitało go kilku ludzi, byłam zaskoczona tym, jak dobrze był znany w sąsiedztwie.

- Ludzie znają cię tutaj. - zauważyłam.

Wzruszył ramionami. - To mój tata.

- Robin?

- Nie.

Zostawił to tak.

- Twój... twój biologiczny ojciec.

- On nie umarł czy zaginął, Jackie. - warknął.

- P...przepraszam, nie miałam zamiaru..

- Po prostu przestań wtrącać się w życie każdego i pilnuj swojego własnego kurewsko nudnego życia, okej?!

Zagryzłam moją wargę i skinęłam, szepcząc niesłyszalne "przepraszam"

Jego oczy natychmiast złagodniały.

- Przepraszam. Nie miałem tego na myśli.

- Jest dobrze, masz rację, nie powinnam...

- Nie. - zaprotestował i owinął wokół mnie rękę, całując moją skroń. - Przepraszam. - wyszeptał w moją skórę. - Nie zasługujesz na to, żebym na ciebie krzyczał.

Moje ręce powędrowały dokoła jego torsu.

- Po prostu mam zły dzień. - wytłumaczył i zaczęliśmy iść ponownie.

Oblizałam moją wargę, a mój umysł uniósł się w stronę Louisa, zastanawiając się co teraz robi, mając nadzieje, że ma się dobrze.

To było dziwne jak jedna część lubiła Harryego, a inna Louisa. Weszliśmy do Tesco dziesięć minut później z wielką listą zakupów spożywczych, które potrzebowała natychmiastowego zakupu. Mój brzuch warknął, kiedy szliśmy obok działu z czekoladą, a ja miałam nadzieję, że nic nie usłyszał. Nie jadłam nic oprócz jabłka, które Louis dał mi dzisiaj.
Harry zatrzymał się i spojrzał na mnie.

- Co to było?

- Nic. - mruknęłam, patrząc na czekoladowe chrupki, które były na liście.

Przeciągnął mnie w swoją stronę za moje ramię.

- Jadłaś dzisiaj?

- Tak.- odpowiedziałam szybko.

- Nie wierzę ci.

Wzruszyłam ramionami.
Oblizał swoją dolną wargę i spojrzał w moje oczy, zanim przebiegł wzrokiem przez swój portfel.
Wyjął z niego tabliczkę czekolady i wyciągnął ją do mnie. Pokręciłam głową, krzyżując ręce na piersi.- Nie

- Nie złość mnie, Jacki. Zjedz to

- Ja...

- Czy ty wiesz co może się stać jeśli nie będziesz prawidłowo jadła? Możesz popaść w bulimię, albo anoreksję i-i-i możesz skończyć w szpitalu, nie mogę- proszę po prostu zjedz coś. Cokolwiek.

Spojrzałam w kąciki jego mokrych oczu. Uśmiechnął się słabo, kiedy wzięłam jedzenie z jego ręki i rozerwałam papierek. Zrobiłam gryza i przewróciłam oczami na niego, zanim przeszłam obok niego do naszego koszyka. Byłam dziecinna, ale teraz nienawidziłam siebie za jedzenie tego.
Nie odzywałam się do niego przez resztę zakupów, ani kiedy zatrzymał się, żeby kupić coś w Starbucksie.

- Gorącą czekoladę że dużą ilością bitej śmietany i...- zapytał, patrząc na mnie.

- Nic nie chce.- wymamrotałam, patrząc w dół na moje ręce.

- Zatem dwa razy.- powiedział kasjerce.- I muffinek na wynos.

Przygryzłam moja wargę, patrząc na kilku ludzi, którzy byli w sklepie. Głównie dziewczyny, odnawiały znajomości, lub młody mężczyzna, który miał swój laptop otwarty, jego palce przesuwały się szybko po klawiaturze.

- Tutaj.- Harry powiedział, trzymając dla mnie kubek, razem z muffinką.

- Nope.- zaprzeczyłam.- Ale dziękuję za kupienie mi tego wszystkiego.

Harry usiadł na ławce, wciąż trzymając jedzenie w swojej ręce.

- Harry.- jęknęłam.

- Zabierz to. Nie żartuję, mogę tu zostać cały dzień.

Przewróciłam oczami i wzięłam kubek i torbę z jego rąk.

- Nienawidzę, kiedy jesteś taka uparta. To sprawia, że wszystko jest trudniejsze.- mruknął, popijając swoją czekoladę.

- Sprawia co trudniejsze? Faszerowanie mnie jedzeniem?

- Jesteś poważna teraz? Jesteś chuda jak patyk! Potrzebujesz kogoś, kto cię podtuczy.

- Nie potrzebuje kogoś kto sprawi, że będę jadła.... tylko potrzebuje kogoś.- wyszeptałam pod nosem, kiedy zaciągnęłam się zapachem czekolady. Owinął ręce wokół mnie i przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej.

- Masz mnie.- wyszeptał w moje ucho.- Mogę się tobą zaopiekować.

- Nie możesz 'opiekować się' mną przez cały czas.- wymamrotałam.

- Mogę spróbować.

Po czym dodał.- Obiecuję.

Pocałował mój policzek i zastanawiałam się jak ktoś do cholery mógł być tak bipolarny jak on.

- Dlaczego jesteś dla mnie miły? Ty...zdawałeś się mnie nienawidzić przedtem.

- Nie... nie nienawidziłem cię, ja tylko... wiesz co? To nie jest twój interes. Wstawaj, musimy iść. - nagle warknął i wstał.

Wpatrywałam się w niego gdy wstał i wyrzucił swój kubek do śmieci, szurając jego zakupami. Zagryzłam wargę i wyrzuciłam muffinka i pełny kubek do kosza na śmieci, po czym powoli szłam obok niego z powrotem do jego domu. Nie wiedziałam co zrobiłam źle, dlaczego się tak nagle spiął i zdenerwował. Rozluźniłam się, kiedy poczułam jego pace muskające moje, następnie jego długi, smukły palec splątał się z moim. Wypuściłam drżący oddech, patrząc w dół na moje buty. Usłyszałam jego przeprosiny i siknęłam. Zawsze wybaczałam mu od razu.
Byłam słaba, ponieważ potrzebowałam go. Ale także potrzebowałam Louisa.

Cholera.

Kiedy moje życie stało się takie?

Weszliśmy do domu, przywitałam Anne, która była zajęta gotowaniem, i Robina, który rozstawiał drzewko.

- Kiedy rodzina Sandlerów tu przybędzie?- Anne zapytała, kiedy wkładała zakupy do lodówki.

Mój brzuch zmniejszył się, kiedy usłyszałam że rodzina Mackenzie też przyjdzie. Wiedziałam, że przychodząc tu ona z jakiego powodu zepsuje mi święta.

- Mogę ci w czymś pomóc?- Zapytałam Anne.

- Jedyny sposób w jaki możesz mi pomóc, to opuszczenie kuchni i nie zrobienie dużego bałaganu. Możesz iść do pokoju Harry'ego, lub gdziekolwiek, ale nie do kuchni. Stresuje się.

- Dobrze. Cóż... pójdę do domu. Będę tutaj o ósmej.- powiedziałam, zakładając kosmyk włosów za ucho.

Anne się uśmiechnęła- Do zobaczenia kochanie.

Po czym weszła do kuchni.

- Do widzenia

Byłam w przedpokoju, kiedy poczułam palce owijające się wokół mojej talii.

- Czekaj.

Odwróciłam się i zobaczyłam Harry'ego patrzącego na mnie.- Uh...możesz zostać? Na chwilę? Po prostu...nie wiem.

- Do zobaczenia wieczorem.- powiedziałam i słabo się uśmiechnęłam, zanim opuściłam dom.

Dwie godziny później byłam w ręczniku, ogolona (od kiedy mieliśmy z Louisem dwie intymne noce, gole się codziennie), susząc włosy. Zalogowałam się na Facebooka, żeby zobaczyć, że mam nowe zaproszenie do grona znajomych od Perrie Edwards. Zaakceptowałam i spojrzałam w prawą górną cześć strony, patrząc na tydzień urodzinowy.

Louis Tomlinson ma dzisiaj urodziny.
Napisz mu na tablicy.

Zmarszczyłam brwi i chwyciłam zanim zjechałam w dół przez kontakty. Kliknęłam na imię Louisa i zadzwoniłam do niego. Zadzwoniłam dwa razy, zanim odpowiedział.

-Hal-aw.- powiedział i to brzmiało jak ktoś by go uderzył.

- Phoebe-stop. Cholera.- mruknął, było szuranie, a potem dźwięki ucichły.

- Louis?

- Coś nie tak, kochanie?

- Uh, wszystko w porządku?

- Tak, to były moje siostry, są głupie nie przejmuj się nimi.

- Jak jest w Londynie?

- Moi rodzice wydają się dobrze bawić... tata naprawdę jest w porządku. A moje siostry... słyszałaś je.

Uśmiechnęłam się.- Cóż...Tylko chciałam ci powiedzieć Wszystkiego Najlepszego.

Mogłam usłyszeć jak się uśmiecha.- Dzięki. Skąd wiedziałaś?

Zarumieniłam się.- Facebook.

Zachichotał, ale następnie dodał nieznacznie poważnym głosem:

- Chciałbym być tam teraz... moglibyśmy mieć ostry seks.

Poczułam jak moja twarz się nagrzewa i spojrzałam w sufit.

- Żartuje. Mimo, że... nie miałbym nic przeciwko. Mogę poczuć jak twoja twarz się czerwieni, kochanie.- zaśmiał się.

- Nie...nie.- jąkałam się.

Usłyszałam jak jego imię zaczęło być nawoływane. To była jego matka, mówiąc mu, że idą na London Eye.

- Louis?

- Mm?

- Ile masz... teraz lat?

- Dwadzieścia jeden.

- Wiesz, że...uh...ja mam tylko siedemnaście

- Kiedy skończysz osiemnaście?

- 11 stycznia. To będzie w porządku jeśli... napisze posta urodzinowy na twojej tablicy?

- Jasne. Muszę iść. Porozmawiam z tobą później okej, kochanie?

- Tak do zobaczenia.
- Do zobaczenia.

Zakończył połączenie, a ja napisałam 'Wszystkiego Najlepszego' na jego tablicy. Przygryzłam swoją wargę, naprawdę nie wiedząc dlaczego to zrobiłam, mając nadzieje że nikt tego nie zobaczy, ponieważ tak jakby miał tysiąc urodzinowy życzeń od jego czterech tysięcy znajomych. Otrzymałam wiadomość parę minut później, kiedy byłam w bieliźnie, patrząc na siebie w lustrze.

Od: Louis
Otrzymano: 3:00pm

Powinnaś mieć kik :)


Do: Louis
Wysłano: 3:01pm

Dlaczego?

Od: Louis
Wysłano: 3:03pm

Po porostu ją ściągnij. :) Jestem LouisT :)

Do: Louis
Wysłano: 3:03pm

K :)

Ściągnęłam aplikacje KIK i stworzyłam konto.

Jackie: :)
Louis: Hej kochanie!

Uśmiechnęłam się na jego odpowiedź.

Jackie: gdzie teraz jesteś?
Louis: w centrum handlowym. :/

Dziesięć minut później ubrałam się w sukienkę, którą Helen kazała mi ubrać.

Louis: jestem znudzony.
Jackie: więc coś zrób
Louis: mam pomysł...:D
Jackie: ?
Louis: Jaki kolor bielizny masz na sobie?

Zarumieniłam się na ta wiadomość, ale spojrzałam w każdym razie.

Louis: Nie mogę cię zobaczyć ;) powiedz miiiiiiiii
Jackie: czarny
Louis: jasna cholera! figi czy stringi?
Jackie: Louis...
Louis: A możesz wysłać mi zdjęcie? ;3
Jackie: NIE. Louis!
Louis: No dalej kochanieeee proszęęęę skoro są moje urodziny? ;D
Jackie: Pomyśle o tym.
Louis: dzięki Jackie: yepp :)

Szczerze, nie chciałam wysłać mu zdjęcia, ponieważ bałam się że pomyśli, że jestem gruba..i ponieważ spędziłam czas zakrywając uda cięciami. Przestałam ciąć swoje nadgarstki, skoro ktoś mógłby być zdolny żeby je zobaczyć.

Założyłam swoje converesy, ponieważ nie czułam się komfortowo na szpilkach. Nigdy. Chyba, że była to jakaś specjalna okazja. Ta nie była. Właściwie, to była. Ale nie mogłam się doczekać, aż Mackenzie zacznie się śmiać z mojego stroju, mając ze mnie zabawę. Skrzyżowałam nogi na łóżku ponownie oglądając Pitch Perfect. Później Lindsay przyszła do mojego pokoju i oznajmiła że wychodzimy.

Więc trzy minuty później, szliśmy przez dom Stylesów. Robin złapał ze mną kontakt wzrokowy i uśmiechnęłam się uprzejmie zanim spojrzał na Harry'ego, który był przy podłokietniku z Mackenzie na kanapie, rozmawiając z jej rodzicami. Oczy Harryego pociemniały, kiedy zobaczył oczy Robina i zacisnął szczękę. Zobaczyłam Tommy'ego śmiejącego się z czegoś co powiedziała Gemma i uśmiechnęła się, zanim pocałowała jego włosy. Następnie zauważyłam jego drobne zakrwawione knykcie i jego zaczerwieniono policzki z wielkimi śladami na nich. Wiedziałam co się stało i moje serce przestało bić.
Był ubrany w porządną niebieska marynarkę, pod nią miał białą koszulę i naszyjnik samolotu. Jego nogi były zakryte czarnymi ciasnymi dżinsami i czerwonymi conversami. Jego loki były w nieadzie, jak zwykle, a jego nadgarstki były zakryte przez kolorowe bransoletki.


Spojrzał na mnie, a ja spojrzałam na niego, zanim Mackenzie pochyliła się i wszeptała coś do jego ucha.

Harry

- Do zobaczenia wieczorem.- powiedziała i uśmiechnęła się, zanim odwróciła się i poszła w dół ulicy.

Stałem tam przez kilka minut, patrząc w dół na jej chude nogi, kiedy się poruszały. Pokręciłem głową. Była chudsza niż za pierwszym razem kiedy ją widziałem.
Nie mogłem się powstrzymać, ale obwiniałem się. To była moja wina, że głodziła się. Więc musiałem to naprawić. Ale rozumiałem ją. Też nie jadłem za dużo... skoro Robin mówił mi zawsze, że jestem gruby i że nigdy nie będę miał sześciopaku, dlatego dziewczyny nie będą mnie lubiły. Odwróciłem się i zobaczyłem, że Robin uśmiecha się do mnie złośliwie, kilka centymetrów od mojej twarzy.

- Ha. Myślałeś że będzie chciała z tobą zostać?

Starałem się nie zareagować, więc wyszedłem z domu i poszedłem do szopy. Tak szybko jak wszedłem do środka chwycił mocno moją rękę i odwrócił mnie. Miał oczy na tym samy poziomie co ja.

- Nie waż się odchodzić ode mnie, kiedy mówię do ciebie. Słyszysz mnie?

Skinąłem.

- Spójrz na siebie. Jesteś bezwartościowym gównem. Nawet ta chuda dziwka nie chce z tobą zostać. Nie widzisz że nikt cie nie kocha?- warknął, jego pale zacisnęły się na moim nadgarstku.

Poczułem kłucie w sercu.

- Chociaż nie będę kłamał. Ma dobry tyłek i całkiem niezłe nogi. Myślę, że zatrzasnę się w tym dzisiejszej nocy jeśli znajdę ją samą.

Moja prawa pięść rzuciła się na jego nos, sprawiając że chrupnął. Zatoczył się do tyłu i wytarł swój nos, podczas gdy jego oczy widocznie pociemniały.

- Nie powinieneś tego robić, łajdaku. Myślisz, że jesteś o wiele lepszy ode mnie? Nie jesteś! Nikt się tobą nie przejmuje, jesteś pieprzonym śmieciem!

Starałem nie dopuścić do siebie tych słów, ale nie mogłem. To było niemożliwe. Po prostu nie mogłem. Byłem zbyt wrażliwy na to co ludzie o mnie myślą. Burknąłem kiedy mnie popchnął, potknąłem się i upadłem na tyłek. Po czym poczułem jego stopę na moich żebrach i jęknąłem na ból, trzymałem się za brzuch, kiedy wielokrotnie rzucał się na mnie, mamrocząc obelgi. Zamknąłem oczy, nie pozwalając by spłynęła z nich łza. Po chwili naprawdę płakałem, kiedy jego but zderzył się moją twarzą.

- Przestań.- wymamrotałem, czując jak krew wychodzi z moich ust. Połknąłem ją.

Usłyszałem głos mojej mamy na zewnątrz, nawołujący Robina. Dziękowałem za to Bogu.

- Poradzę sobie z tobą później.

Następnie patrzałem jak wychodzi z mojego pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi. Jęknąłem, kiedy powoli wstałem i zatoczyłem się do łazienki, gdzie wyplułem krew, jaką miałem. Oparłem dłonie o zlew, patrząc na siebie w lustrze, zanim umyłem twarz i usiadłem na brzegu wanny. Moimi trzęsącymi się rękami zdołałem zdjąć bransoletki z moich nadgarstków, żeby ujawnić dziewięć blizn otwartych. Plamy z krwi były na całej mojej skórze, zmrużyłem oczy, zanim otworzyłem je i wziąłem żyletkę z szafki. Moje palce bawiły się nią, zanim przebiegłem tym wzdłuż mojego prawego nadgarstka, robiąc małe cięcia, dokładnie dziewięć. To zabrało ode mnie nieco ból. Po czym moje słabe palce zadrapały mój lewy nadgarstek, otwierając całkowicie rany. Zmyłem krew, zagryzając swoją wargę na pieczenie pochodzące z moich nadgarstków. Ale było warto. Później założyłem połowę moich bransoletek, drugą połowę założyłem na drugi nadgarstek, zakrywając je. Po czym powoli poszedłem do łóżka i położyłem się na nim, sięgając po moje słuchawki, odcinając się od świata.
Parę godzin później obudziłem się przez kogoś kto energicznie poruszał moimi ramionami. Otworzyłem oczy i zobaczyłem Tommy'ego patrzącego na mnie, uśmiechając się.

-Taaaaaaatttusiu! Wesołych Świąt!

Uśmiechnąłem się słabo i usiadłem na łóżku, wyłączając muzykę.

-Hej kolego.- zdołałem powiedzieć, ale nie uścisnąłem go, ponieważ byłem zbyt słaby w tym momencie.

-Cześć.

Spojrzałem w górę i zobaczyłem Mackenzie opierającą się o biurko, uśmiechając się złośliwe.

-Hej.- przywitałem się, odwzajemniając uśmiechem.

-Wpadłeś w bójkę?-zapytała, podchodząc bliżej.

Skinąłem, przełykając ślinę mierzwiąc włosy Tommy'ego.

-Twoja mama chciała żeby się umył i ubrał dobrze i masz być gotowy w godzinę, ponieważ przyjdą goście. Mam na myśli.... dlaczego oni zapraszają tę frajerkę znad przeciwka? Przysięgam, jeśli pokaże się w szpilkach i w makijażu, poważnie zwymiotuje na twoją kanapę.- zaśmiała się.

Moją twarz pokrył sztuczny złośliwy uśmieszek i pocałowałem policzek Tommy'ego.

- Babcia powiedziała, że mogę zostać aż do dziesiątej! Potem odwiezie mnie do domu!- powiedział.

- To świetnie dzieciaku.

Wstałem, wzdrygając się na ból w klatce piersiowej.

- Możesz się nim zająć dopóki będę pod prysznicem?- zapytałem, mój wzrok przebiegł przez jej obcisłą czerwoną sukienkę i jej długie, szczupłe nogi, które zniknęły w parzę białych wysokich szpilek. Zmarszczyła brwi. Nigdy naprawdę nie lubiła dzieci, po prostu nie radziła sobie z nimi.

Wyłącznie to mi się w niej nie podobało.

- Jasne, kochanie. Ale pośpiesz się, tak?

Skinęłam i zniknąłem w łazience.

Parę minut później byłem dobrze ubrany, spryskując się droga wodą kolońską i zawiązując dusząco kokardkę wokół mojej szyi.

- Widzisz? Doskonale!- Mackenzie krzyknęła, klaskając. Tommy zaśmiał się i uśmiechnął się.

Pokonaliśmy naszą drogę do domu, gdzie zostałem przywitany przez jej rodziców, komplementując jej mamę i ściskając rękę z jej tatą.
To było chwilę później, kiedy usłyszałem, że rodzina Jackie już przyszła. Zobaczyłem Robina prostującego swoje plecy. Moja boląca szczęka się zacisnęła, ale natychmiast westchnąłem, kiedy zobaczyłem ją wchodzącą do domu. Była ubrana w sukienkę, która obejmowała jej chudą posturę we wszystkich właściwych miejscach, Świąteczną czapkę i parę czarnych conversów, pasujące do jej sukienki.


Robin spojrzał na mnie i uśmiechnął się złośliwie. Zacisnąłem szczękę, następnie spojrzałem na nią ponownie, żeby znów złapać jej wzrok. Poczułem jak Mackenzie opiera się i szepcze do mojego ucha:

- O rany, albo mi się wydaje, albo ta sukienka sprawia że wygląda jeszcze grubiej nie już jest?

Mój żołądek wykonał salto i to był pierwszy raz kiedy na prawdę chciałem uderzyć ja w twarz.

- Obiad jest gotowy!- mama powiedziała wchodząc do pokoju, podążając za Gemmą i Robinem.

Wszyscy usiedliśmy. Byłem pomiędzy Jackie a Tommym, z Mackenzie po drugiej stronie. Rozmowa rozkwitała, a ja przeżuwałem swoje mięso, moje oczy przebiegły przez wszystkich przy stole po czym opadły na talerz Jackie, który był pełny. Wszystko co robiła to bawiła się swoimi ziemniakami i od czasu do czasu skubnęła trochę chleba. Nasze oczy się spotkały i dyskretnie powiedziałem 'Jedz' do niej. Pokręciła głową, a ja spuściłem wzrok na mój talerz. To nie miało sensu, zmuszanie jej do robienia czegokolwiek. Nie chciała słuchać.

- Więc Harry i Mackenzie!- Powiedział głos Robina, przerywając wszystkie rozmowy przy stole. Mackenzie uśmiechnęła się i zmarszczyła brwi, czekając, aż kontynuuje.

- Jak długo się umawiacie?

- Będzie pół roku w styczniu.- zaczęła dumnie, uśmiechając się do mnie. Fałszywie się uśmiechnąłem, wracając do mojego talerza.

- Coś mi się przypomniało, jaka jest twoja sytuacja w szkole?- zapytał jej tata.

- Uh...całkiem dobra.

- Myślałeś o studiach? - naciskał.

- Uh... Myślałem o studiach prawniczych... chciałbym być prawnikiem...

-Jeśli dostaniesz się na studia.

Wszyscy gapili się na Robina. Zacisnąłem moją rękę na kolanie, zgrzytając zębami. Był zdolny upokorzyć mnie przed wszystkimi.

- Co masz na myśli?- zapytała jej matka.

- Mam na myśli, że wszystko co robi to pije i pali...nie sądzę, że zajdzie z tym daleko.

Wkurzyłem się. Powoli przesuwał się w stronę linii, która wysyłała mnie na krawędź.

- Nigdy się nie uczy. Nie widziałem go ani razu przy biurku z otwartą książką.

Prawie coś powiedziałem, kiedy poczułem ciepłą rękę umieszczającą się na mojej, splatając palce z moimi. Moja klatka piersiowa powoli opadła i próbowałem się uspokoić.

- Kiedy zjemy obiad, czy będziemy mogli otworzyć prezenty?- Zapytał podekscytowany Tommy.

- Oczywiście, kochanie.- powiedziała mama, uśmiechając się do swojego wnuczka.

Najpierw nie zgadzała się z pomysłem, że będę mieć syna, ale potem zaakceptowała to. Kocha dzieci. Po obiedzie, otworzyliśmy prezenty. Kupiłem coś dla wszystkich. Wszystkich... oprócz Jackie. Nie wydawała się tego zauważyć.

- Kenzie pomożesz mi w pomalowaniu mojej kolorowanki?- Tommy zapytał siadając obok Mackenzie.

- Nie...przepraszam.- powiedziała, zachwycając się drogimi butami i naszyjnikiem. Dałem jej je.

- Kocham prezent od ciebie, Haz!- zagruchała całując moje wargi.

- Ja ci pomogę w pomalowaniu.- Powiedziała Jackie, siadając obok Tommy'ego, uśmiechając się.

Spojrzałem na nią, cicho dziękując jej za pomoc. Uśmiechnęła się, zanim zobaczyłem ból w jej oczach. Następnie zniknął tak szybko jak się pojawił.

Jackie

- Ja ci pomogę w pomalowaniu.

Harry spojrzał na mnie, dziękującym wzrokiem. Uśmiechnęłam się, nie pokazując, że byłam zmartwiona faktem, że nie dostałam nic od niego. Mam na myśli... nie... wiedział, że przyjdę i myślałam, że chciałby mi coś dać, cokolwiek. Nawet bransoletkę albo książkę. Dałam mu płytę Coldplay i plakat z podpisem, skoro wiedziałam, że ich lubi.
Godzinę później Tommy wyszedł z Anne, a rodzina Mackenzie powoli przygotowywała się do wyjścia. Mackezie miała małą sesję pocałunków z Harrym, zanim wszyscy się pożegnali i wyszli. JJ był na kanapie, dąsając się, że jego dziewczyna wyszła. Usiadłam obok niego, mierzwiąc jego blond włosy. Wyrwał się z mojego uścisku.

- Patrz co zrobiłaś suko!- powiedział, mimo że jego oczy migotały w rozbawieniu.

Uśmiechnęłam się.- Coś nie tak?

- Nic tylko...ja...myślę że mogę nie być zakochany w Kelsey.

- Co masz na myśli?

- Mam na myśli... nieważne.

- Możesz mi powiedzieć, no dalej.

- Cóż... jest dziewczyna, której nie mogę wyrzucić z mojego umysłu i to nie jest Kelsey.

- Kto to jest?

- Pamiętasz ten dzień... kiedy Harry zawoził nas wszystkich do szkoły?

- Kiedy Louis i jego siostra dołączyli do nas?

Skinął głową.- Cóż... Nie mogę wyrzucić tych niebieskich oczu z głowy.

- Lubisz Louisa?

- Nie idiotko, jego siostrę!

- Lubisz Lottie Tomlinson?

- Kto lubi Lottie?- zapytał Harry i podszedł, siadając obok mnie.- Ty? Nie wiedziałem, że jesteś lesbijką.

Zaśmiał się, kiedy uderzyłam go w ramie, ale następnie spoważniał kiedy pocierał je w górę i w dół. Musiałam uderzyć w siniaka.

- Przepraszam.- mruknęłam.

- To nic.

- Więc...co powinienem zrobić?

Spojrzeliśmy na JJ.

- Cóż... może jesteś zdezorientowany. I...nie wiem...powinieneś...-

- Chodźmy obejrzeć Opowieść Wigilijną!- powiedziała Anne, wchodząc do pokoju z dwoma kubełkami popcornu.
Nie byłam w nastroju na film. Były dwie rodziny i chłopak Gemmy, Steve.

- Uh...myślę, że pójdę do domu. Mogłabym... czuję niewielkie zawroty głowy. Boli mnie brzuch.- powiedziałam do taty.

Skinął i pocałował moją skroń, później wstałam.

Złapałam wzrok Harry'ego na kanapie. Pokręcił głową, ale zignorowałam go.

- Jasne kochanie. Po prostu idź do domu i odpocznij. Do zobaczenia jutro.- powiedział tata.

Lindsay przewróciła oczami, kiedy pomachałam do Stylesów i spojrzałam w dół, pokonując drogę do drzwi. Przechodziłam przez ulicę, kiedy usłyszałam swoje imię.

- Czekaj! Jackie.

Odwróciłam się, zanim spojrzałam w górę na śnieg, który powoli spadał na ziemię.

- Chodź na chwile do mojej szopy.

Przygryzłam wargę.- Okej.

Zdjął swoją marynarkę, teraz stojąc tylko w białej koszuli i powiedział mi żebym zaczekała na niego, poszedł z powrotem do domu po coś. Usiadłam w nogach łóżka, bawiąc się bezmyślnie palcami, patrząc dookoła pokoju. Zdjęłam swoją czapkę, kładąc ją na szafkę nocną. Usłyszałam, że wrócił i moje serce się zatrzymało, kiedy zobaczyłam, że niesie talerz z pokrojonym kurczakiem i puree ziemniaczanym. Mój brzuch zawarczał, błagając o jedzenie. Podniósł mnie i posadzi na biurku, zanim chwycił talerz i stanął pomiędzy moimi nagami.

- Nie - powiedziałam, kiedy zobaczyłam jak nakłada na widelec kawałek mięsa i podnosi go do moich ust. Nie byłam dzieckiem.

- Proszę? - zapytał.

- Nie Harry.

- Jeden gryz. Dla mnie?

Westchnęłam.- Tylko jeden.

Uśmiechnął się słabo i połknęłam mięso, które umieścił w moich ustach. Następnie nabrał trochę ziemniaków.

- Nie ma mowy, Harry. Przestań.

Jego oczy zsunęły się na moje wargi, następnie z powrotem na moje oczy.

- Dlaczego nie chcesz jeszcze? Jesteś taka chuda.

- Nie chce twojej opinii.

- Dlaczego po prostu nie pozwolisz mi się tobą zaopiekować?

- Ponieważ nie jestem dzieckiem, Harry!

Westchnął i postawił talerz na biurku, zanim oparł się o swoje dłonie, które spoczywały po obu stronach moich ud.

- Jesteś dzieckiem,

- Mam prawie osiemnaście lat. Umiem o siebie zadbać.

- Cóż kurewsko się tak nie zachowujesz!

- Nie jestem dzieckiem! Przestań zmuszać mnie do jedzenia!

- Ale...po prostu...

Złapaliśmy kontakt wzrokowy, jego zielone oczy były wilgotne.

- Jesteś moja dziewczynką.- wyszeptał, zakładając kosmyk włosów za moje ucho.

Bicie mojego serca zwiększyło się na jego słowa i działania, ale odepchnęłam go dłońmi.

- Dlaczego nie chcesz jeść? Powiedz mi.- wyszeptał, kiedy zeskoczyłam z biurka.

- Ponieważ jestem za gruba, by być kochana.- powiedziałam, kiedy łzy zaczęły płynąć po mojej twarzy.

Następnie poszłam do drzwi i wyszłam z szopy, wchodząc na zimne powietrze. Wzdrygnęłam się, kiedy płatki śniegu dotknęły mojej skóry. Poczułam jak jego palce owijają się wokół moich ramion, odwrócił mnie twarzą do siebie. Wytarłam swoje łzy i spojrzałam w jego zielone oczy. Wpatrywał się we mnie, podczas gdy śnieg ciężko spadał na ulicę. Obie nasze rodziny były zajęte oglądaniem świątecznego filmu, dlatego nie zawracałam sobie głowy poinformowaniem taty, że idę do domu.

-Uh...idę do domu.- powiedziałam patrząc na mój dom.- Powinnam...tak.

Jego dłonie powoli przebiegły po moich bokach i zatrzymały się na mojej talii, przyciągając mnie bliżej. Zaciągnęłam się jego zapachem papierosów, zamykając oczy. Otworzyłam je, kiedy poczułam jego twarz bliżej mojej. Jego szerokie ramiona i wysoka postura górowała nade mną. Nasze wargi musnęły się, kiedy wyszeptał:

- Zostań. Proszę.

- Harry.

- Tylko dzisiaj.

Zamknęłam oczy i skinęłam.- Okej.

Następnie owinął ręce wokół mnie, a ja ścisnęłam jego koszulę, chowając w niej moją twarz. Nasze klatki piersiowej dotykały się i poczułam bicie jego serca na moim.

- Powinniśmy wejść do środka. Jesteś mokra.

Usłyszałam jak chichocze na podwójne jęknięcie i wewnętrznie przewróciłam oczami. Splątał swoje palce z moimi i zaprowadził mnie do środka.

- Chcesz oglądnąć jakiś film?

- Jaki film?

- Mam..."Sierota"..."Piątek 13"..."Pamiętnik" i "Step up"

Wzruszyłam ramionami.- Pierwszy.

Skinął i włożył płytę do DVD, zanim poszedł i zamknął drzwi, mówiąc, że to dla "Kwestii bezpieczeństwa"
Film grał niemal bezgłośnie w tle, kiedy wędrowałam dokoła pokoju, patrząc na zdjęcia.

- Co to jest?- zapytał z brzegu łóżka.

Pozbył się swojej koszuli, siedząc teraz tylko w czarnych dżinsach. W roztargnieniu bawił się swoją białą bluzką w rękach, patrząc na mnie. Moje oczy opadły na jego klatkę piersiową, skanując siniaki i tatuaże.

- Co jest?- zapytałam, pociągając moją sukienkę w dół, ponieważ uniosła się ponad uda.

Wstał, a ja podeszłam do niego. Moje serce zaczęło bić szybciej, kiedy dotknął rąbka mojej sukienki.

- Har..

Podniósł sukienkę przez moją głowę, zostawiając mnie w tylko w bieliźnie. Sięgnęłam po sukienkę, ale usiadł, rzucając ją na podłogę.

- Proszę, daj mi ją.- błagałam, desperacko próbując zakryć siebie.

Westchnął i dał mi swoją koszulę, która założyłam i zapięłam guziki. Sięgała mi do połowy ud, kilka centymetrów od moich kolan. Wskazał na moje uda i spojrzałam na moje cięcia o, których zapomniałam. Cholera.

- Uh...

- Czy to boli mniej?

- Co?

- Kiedy robisz to tam... boli mniej niż na twoich nadgarstkach?

- Nie bardzo. Po prostu... po prostu tnę moje uda, więc ludzie nie będą widzieć moich nadgarstków. Mój tata mógłby się wściec.

Potarł tył moich ud i przyciągnął mnie bliżej, całując mój brzuch, przebiegając opuszkami palców po moich cięciach. Bawiłam się bezmyślnie rąbkiem koszuli, patrząc w dół na swoje ręce. Staliśmy w ciszy do momentu, aż spojrzał na mnie.

- Chodźmy obejrzeć film.- zasugerował, jego głos był powolny.

Przełknęłam ślinę i skinęłam głową, zanim przesunął się w górę łóżka, więc mógł oprzeć się o zagłówek. Zdjął swoje dżinsy i stał w samych bokserkach, zanim wszedł pod nakrycie. Wspięłam się obok niego i podciągnęłam koc na moje nogi. Owinął ręce wokół mnie i przyciągnął mnie do siebie, tak że moja głowa była oparta o jego ramię. Oglądaliśmy film i czasami musiałam zamknąć oczy, bo była przerażając część. Po filmie wyłączył telewizor, zostawiając pokój w świetle księżyca. Ściągnął koc z moich nóg, a ja sięgnęłam żeby ponownie go tam dać, ale nie pozwolił mi. Jego ręce zacisnęły się na moich noga i sapnęłam.

- To nie jest w porządku, Jackie. W ogóle. Naprawdę potrzebujesz jeść, jeśli chcesz żyć.

- Może już nie chce żyć.- mruknęłam.

Nie powiedział nic, tylko przyciągnął mnie za moją talię na swoje kolana, pomiędzy jego zgięte nogi. Też zgięłam swoje nogi, ponieważ jeśli leżały na materacu, wydawały się grubsze. Jego lewa ręka potarła moje udo, a prawa przeczesała moje włosy. Przycisnął pocałunek do mojej szyi i trącił ją głową.

- Proszę, nie mów tak.

Poczułam jak jego serce bije dzisiaj po raz milionowy na moich plecach.

- Nie chce cię stracić... -wyszeptał, po czym zabrał ręce.

Zamknęłam oczy, a następnie otworzyłam je, kiedy poczułam coś zimnego przyciśniętego do mojej skóry. Spojrzałam w dół i zobaczyłam srebrny samolot zawieszony wokół mojej szyi.

-Wesołych Świąt. -powiedział mi do ucha, wywołując dreszcze w dole moich pleców.

Przygryzłam moją wargę, bawiąc się wisiorkiem między moimi palcami.

- Co...to twoje?

- Tak...uh...jest od mojej babci. Ona tak jakby... odeszła dwa lata temu. I... jest dla mnie wyjątkowy.

- Więc dlaczego mi go dałeś? Powinieneś go zatrzymać.

- Dałem ci go, ponieważ jesteś wyjątkowa...i chciałem żebyś przypominała sobie o mnie, gdy nie jestem w pobliżu, żeby mówić jak piękna jesteś.

Moje serce przyśpieszyło, kiedy spojrzałam na naszyjnik.

- Co jeśli...ktoś to zobaczy? Mam na myśli w szkole...

- Nikt nie wie, że to moje.

- Oh. Okej.

- Po prostu trzymaj go w bezpiecznym....

- Zrobię tak.- powiedział, ale następnie ziewnęłam.

Wyswobodziłam się z jego uścisku i położyłam się obok niego. Odzwierciedlił moje ruchy i przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej. Oparłam głowę na nim i wpatrywałam się w niego, kiedy pochylił się nad szafką nocną i wziął swój telefon i słuchawki. Włożył jedną do ucha, zanim zapytał czy chce jedną. Skinęłam i włożyłam ją do ucha. Zamknęłam oczy, kiedy "Kiss Me" Eda Sheerana zaczęło grać.

Settle down with me
Cover me up
Cuddle me in…

Oblizałam wargę, trzepocząc oczami i wpatrując się w ciemność.

Lie down with me
And hold me in your arms

And your heart’s against my chest, your lips pressed to my neck
I’m falling for your eyes, but they don’t know me yet
And with a feeling I’ll forget, I’m in love now

Kiss me like you wanna be loved
You wanna be loved
You wanna be loved
This feels like falling in love
Falling in love
We’re falling in love…

Umieściłam ręce na brzuchu Harry'ego, chcąc poczuć jego skórę. Jego klatka piersiowa wznosiła się i opadała pod moimi dłońmi.

Yeah I’ve been feeling everything
From hate to love
From love to lust
From lust to truth
I guess that’s how I know you
So I hold you close to help you give it up


Złapałam jego wzrok, patrzył na mnie w dół, podciągnął mnie w górę, więc mogliśmy mieć oczy na tym samym poziomie. Moje serce zaczęło pędzić, kiedy pochylił się i przycisnął pocałunek w kąciku moich ust. Następnie przeniósł moją głowę w zagięcie jego szyi, gdzie zamknęłam oczy i zasnęłam.

This feels like falling in love
Falling in love
We’re falling in love.
~~~~~~~
Jeśli szanujesz moją pracę 
poświęconą temu rozdziałowi
pozostaw po sobie komentarz
#BLAHpl 

15 komentarzy:

  1. jest świetne, mogłybyście ustalić dni w których dodajecie np.sobota :) wtedy skończą się pytania kiedy następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne ff, dziękuję, że tłumaczycie ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne ff, dziękuję, że tłumaczycie ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne ff, dziękuję, że tłumaczycie ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. O boże!! Umarłam!! Zakochuje się w ff Ronnie a chłopaka sobie nie umiem znaleźć. �� �� �� �� �� �� �� �� �� �� �� �� �� �� �� �� oby następny był szybko!! Dzięki za tłumaczenie kocham was!!

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział, ogólnie ff jest mega, harry w tym rozdziale>>
    bardzo fajnie tłumaczycie, cieszę się, że rozdziały są często, to opowiadanie uzależnia! gdybyście potrzebowały kiedyś pomocy w tłumaczeniem czy cokolwiek to śmiało dajcie znać:)
    @bonjourdobreva

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojeeeejku, cuuudooo ������

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mam słów!
    To jest takie idealne! *,* ♥
    Już nie mogę się doczekać następnego :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Jej!!!! Juz nie moge doczekac sie nastepnego rozdzialu!!!!
    Lots of love,
    <3

    OdpowiedzUsuń
  10. mam taką prośbe mógł by ktoś mi tu napisać wszystkie fanfiction Ronie bardzo prosze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wejdz sobie na jej wattpada or tumblra i tam masz cala liste

      Usuń
  11. Uwielbiam to ff, wczoraj zaczęłam czytać. Czekam na kolejne <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Będziesz dalej tłumaczyć? :-) cudo!

    OdpowiedzUsuń

Każdy wasz komentarz motywuje nas do dalszego tłumaczenia ;)
All the love. x