W poprzednim Between Love and Hate: Louis był miły, Jackie była dotykana i Rhyam powiedziała 3 słowa.
Jackie
Jest wtorek rano.
Nie widziałam Louisa odkąd wyszedł w niedzielę jeszcze przed śniadaniem. Nie spodziewałam się, że będzie dla mnie miły w szkole lub spojrzy w moją stronę. Ale martwię się o niego.
Wtedy zobaczyłam go. Opierał się o szafkę Lindsay, rozmawiał z nią jeżdżąc rękąpo jej plecach i tyłku.
Nasze oczy spotkały się, ale nie wywrócił ich i nie odwrócił wzroku. Trzymał moje spojrzenie dopóki Lindsay go nie pocałowała w policzek, skinął głową zanim zniknęła. Stał prosto i ruszył w moim kierunku. Zadrżałam, zamknęłam swoją szafkę, ale było już za późno.
-Co się gapiłaś frajerko? – powiedział patrząc na mnie, biorąc bucha nowo zapalonego papierosa.
Zaczął schylać się ku mnie.
Lockie: http://www.polyvore.com/lockie/set?id=73799391
Mój oddech zawiązał się w gardle, gdy pchnął mnie na szafki.
-Louis – błagałam go. Położył rękę na moim ramieniu i pociągnął moją kurtkę i niebieski żakiet na bok. Odsłaniając moje nagie ramię, gdzie miałam ślad papierosa.
On nic nie powiedział, tylko przycisnął końcówkę papierosa do mojego ramienia. Chciałam płakać z bólu.
Łzy płynęły mi po twarzy kiedy zadzwonił dzwonek.
-Żałosna dziewica – mruknął przy wszystkich i odszedł. Złapałam rzeczy do chemii i poszłam do łazienki. Ogarnęłam się i kiedy wyszłam z łazienki korytarze były puste.
Szłam w kierunku klasy od chemii, kiedy zobaczyłam Louisa pojawiającego się tuż za rogiem. Miał ręce schowane w kieszeni. Zatrzymał się gdy zobaczył mnie. Podszedł szybszym tempie do mnie.
Zrobiłam krok w tył, ale był już przede mną.
-Nie chce z tobą rozmawiać – powiedziałam, krzyżując ręce.
-Przepraszam ale obserwowali mnie ludzie kiedy przyszedłem do ciebie…. Chciałem tylko powiedzieć cześć – oparł się o ścianę plecami.
Przygryzłam wargę, a on położył dłonie na moich biodrach, ciągnąć mnie do siebie, więc moja noga jest pomiędzy jego.
-Przepraszam – znowu szepnął i ujął moją twarz, całując mnie.
Po raz kolejny, dałam się. Byłam słaba. Jego ręce na dolnej części moich pleców, a moje ramiona owinięte wokół jego szyi.
Przyciągnął mnie do siebie i pogłębił pocałunek. Zmiękły mi kolana, gdy jego język przedostał się do moich ust, a jego ręce ścisnęły mi tyłek.
-Louis, muszę iść na chemię… musimy iść na chemię – odsunęłam się.
Skinął głową i powoli podszedł do drzwi, przed wejściem do Sali.
Louis
Obserwowałem ją, gdy wchodziła do Sali. Zsunąłem się po ścianie, aż mój tyłek nie uderzył w podłogę. Wziąłem mój telefon. Nie byłem w nastroju na chemię, nie żebym był w nastroju na chemię w inne dni.
Grałem trochę w Temple Run, aż uznałem, że nadszedł czas bym wszedł do klasy, bo nie chce powtarzać ponownie całego roku.
Trzy czasy uroku jak mówią.
Wstałem i rozciągnąłem nogi przed wejściem do klasy. Pan Clark opierał się o biurko i przerwał rozmowy z klasą.
-Oh, panie Tomlinson co za zaszczyt. Dziesięć minut spóźnienia. To nowy rekord.
-Przepraszam, byłem u pielęgniarki.
Nie uwierzył, ale pozwolił mi usiąść na swoim miejscu. Przecisnąłem się pomiędzy ścianą a Harrym i krzesłem Jackie, przed opadnięciem na moje miejsce.
Kiedy pan Clark zaczął pisać na tablicy, zacząłem przeklinać, bo zapomniałem swoich rzeczy z szafki.
-Czy możesz pożyczyć mi papier i długopis? – szepnąłem do Jackie. Skinęła i wyrwała kartkę z notatnika, a następnie podała mi ołówek. Nasze palce się dotknęły i poczułem się spokojniejszy, wiedząc, że jest obok.
Było coś w niej, że pozwalało mi zostać przy zdrowych zmysłach, przy niej nie zwariuję. Mimo, że nienawidziłem jej w przeszłości, nie nienawidzę jej teraz.
Nie wiem, co uważałem wtedy… wiem tylko, że kiedy pocałowałem ją, zapomniałem o wszystkim, czy to ma sens?
Zmrużyłem oczy, próbując dowiedzieć się co było napisane. Roztargniony, umieściłem swoją rękę na jej udzie. Cała się spięła.
Bardzo podobało mi się, że była taka niewinna, krucha.
-Co się stało panie Tomlinson? Problem z odczytaniem tablicy? Twoje oczy starzeją się dwudziestojeden latku. Weź ode mnie.
Zagryzłem wnętrze policzka, słysząc chichoty wybuchające w klasie. Słyszałem „debil” z przodu, a moja szczęka zacisnęła się.
Traciłem to.
Wtedy poczułem ciepłą dłoń nad moimi kostkami palców dłoni i splotła swoje chude palce z moimi. Westchnąłem i uśmiechnąłem się w stronę Clarka.
-Nie, proszę pana. Myślę, że twoje oczy mają problem, ponieważ nie mam żadnych problemów z czytaniem z tablicy.
Klasa roześmiała się a pan Clark uśmiechnął się.
-Jestem pewnie, że mogę sprawić, że będziesz w areszcie do końca tygodnia.
Przewróciłem oczami. Miałem zamiar zatrzymać się i tak, ponieważ nie miałem dokąd iść.
Po wyjściu z klasy, Jackie zapytała mnie:
-Więc uhm… idziesz dziś do domu?
Rozejrzałem się wokół, aby upewnić się czy nikt nie patrzy, zanim odpowiedziałem.
-Nie wiem… pewnie pobyt w motelu… hej, uh jaka jest twoja następna lekcja?
-Francuski.
-Wspaniale, mój angielski. Chodźmy na wagary.
-Nie – jej oczy rozszerzyły się.
-Chodź – błagam kiedy klasa jest pusta, a pan Clark prosi nas, abyśmy zamknęli drzwi.
-Louis, nie – pokręciła głową.
-Jeśli to zrobisz, nie będę ci dokuczał w szkole do końca tygodnia. Obiecuje.
-I co my teraz zrobimy? –przegryzła wargę.
-Będziemy musieli poczekać i zobaczyć – wzruszyłem ramionami.
-Dobrze – zgodziła się.
-Spotkajmy się w alejce po rozpoczęciu lekcji.
Skinęła i wyszła z Sali.
Jackie
Przesunęłam się, kiedy oglądałam bramę obrzeża. Siedziałam na ławce, czekając na przyjście Louisa. Byłam zdenerwowana. Co on zamierzam robić przed wolną godzinę?
Siedziałam na ławce ze skrzyżowanymi nogami przed sobą. Usłyszałam, że frontowa brama się otworzyła i zobaczyłam Louisa. Miał ręce w kieszeniach i kaptur na głowie.
Znalazł moje oczy i powiedział nie zatrzymując się by na mnie zaczekać.
-Chodź
Poszłam za nim szybko idąc tym samym tempem co on. Szedł ulicą, mijając przystanek autobusowy i wybiera się na plac zabaw.
Potem wybrał ławkę obok wielkiego drzewa i usiadł na niej. Poszłam do niego, rozciągając rąbek koszuli. Było zimno, a moje stopy lodowate z powodu niskiej temperatury w połowie listopada.
Zatrzymałam się przed nim i usiadłam obok niego
-Jackie
-Co?
-Zimno ci? – zapytał i owinął rękę wokół mojej talii. Skinęłam głową a on oblizał usta.
-Możesz siedzieć mi na kolanach.
Wciągnął mnie na kolanach, więc moje nogi są na jego lewej stronie. Moja głowa spoczywała w zagięciu jego szyi, zamknęłam oczy wdychając jego zapach. Pachniał miętą i papierosami.
Jedno z jego ramion owinął sobie wokół mojego prawego ramienia a lewą rękę umieścił z boku mojego prawego uda. Brodę opierał o moją głowę, czując zapach mojego truskawkowego szamponu do włosów.
-Louis….uh. Jeśli chcesz możesz zostać dziś u mnie lub każdą inną noc, możesz też zostać u mnie.
Zapadła cisza, zanim zdecydował się odezwać.
-Dlaczego jesteś dla mnie taka dobra po tym wszystkim co ci zrobiłem?
Położyłam dłoń wokół jego talii i pocałowałam go w szyję, zanim zamknęłam oczy.
-Bo jestem dobrym człowiekiem.
-W przeciwieństwie do mnie – powiedział z gorycza.
-Nie. Nie to miałam na myśli – powiedziałam cicho, owijając ręce wokół jego szyi. Obrócił się i drasnął moje czoło.
-Wiesz, że nie mogę… nie mogę pozwolić sobie, żeby zniszczono moją reputację
-Dlaczego nie? –Zapytałam, część mnie rozumiała go, ale jeszcze inna część mnie była wkurzona.
-Ponieważ… nie wiem
-Jestem nieudacznikiem, a ty jesteś gwiazdą.
-Nie – jego głos był słaby – to nie to.
-Tak – walczyłam, wstając z jego kolan – To jest to.
-Jackie – powiedział i chciał złapać mnie za rękę. Trzęsła się.
-Nie Louis – powiedziałam i odwróciłam się odchodząc. Boże on jest czasem takim dupkiem.
Mój umysł był całkowicie przejęty przez myśl o Louisie. Jak szłam z dworca autobusowego do mojego domu, kiedy ktoś na mnie wpadł. Spojrzałam w dół i zobaczyłam małego chłopca z jasno zielonymi oczami i blond włosami.
Płakał, miał podpuchnięte oczy.
-Co się stało? – zapytałam klęcząc i umieszczając ręce na jego ramionach – zgubiłeś się?
Pociągnął nosem i skinął głową.
-Jak masz na imię? –zapytałam wstając i wzięłam go za rękę. Jego małe palce owinęły się wokół mojego palca.
-Tommy Fisher.
-A gdzie jest twoja mamusia?
-Ona jest w dużym domu. Ona nauczyła się być dobrym człowiekiem.
-A gdzie jest twój tatuś?
-Tato płacze ponieważ jego tata jest niegrzeczny dla niego. On jest złośliwy.
-Czy wiesz, gdzie twój tatuś mieszka?
Skinął głową i zaczął prowadzić mnie po chodniku w kierunku mojego domu. Potem zatrzymał się i zwrócił się do domu Harrego.
-To mój tata! – zawołał, wskazując na kogoś kulejącego do szopy. Samochód odjechał z podjazdu. Robin pomachał do mnie i pomachał patrząc na chłopaka, który miał iść do stodoły.
-Harry – powiedziałam do siebie z niedowierzaniem.
-Tak! To imię mojego taty!
Harry jest o-oh. Przypomniałam sobie że klasa zdrowia Coach Duff [1]powiedziała nam, że Harry jest z nauczycielką w ciąży. I matka Tommy'ego była w wielkim domu –
Więzieniu.
Za demoralizację małoletnich i nieprzyzwoitej relacji z uczniem.
Oh
-Tata – krzyknął chłopiec i pobiegł do Harrego, kręcił się wokół nieego z nogami i rękami. Harry spojrzał zdziwiony i z ulgą, zanim uniósł głowę i wtedy zobaczyłam wielki siniak na lewym policzku.
Jego bluza uniosła się w górę biodra, obciągnął ją w dół. Pokazał swoje bransoletki na lewym nadgarstku. Pogładził włosy Tommyego i westchnął.
-Wejdź Tommy.– powiedział – Babcia będzie za dziesięć minut. Idź na górę.
Tommy przytaknął gorliwie i pobiegł za dom, aby się przejść. Harry wszedł do szopy a ja za nim.
Harry
Wszedłem do szopy i podszedłem do biurka by sprawdzić swój telefon. Nie dostałem żadnych nowych wiadomości kiedy mama wróci. Nic. Westchnąłem.
-Czy to twój syn?
Moja głowa odwróciła się do Jackie, aby zobaczyć ją w futrynie. Kiwnąłem głową i oblizałem wargi.
Przypomniałem sobie co wydarzyło się zaledwie pięć minut temu. Robin kopiący mnie, mówiący że jestem bezwartościowym kawałkiem gówna, podczas gdy Tommy musiał oglądać to z dużymi oczami od drzwi. Robin uderzył mnie po tym jak niewyraźna twarz mojego dziecka i jak gruby i obrzydliwy byłem.
Odetchnąłem głęboko jak poczułem pieczenie w oczach.
-Co się stało z twoją twarzą? – zapytała wskazując na mój policzek. Dotknąłem tam i poczułem nie przyjemne ukłucie.
-Ja….w walce
-Z tatą?
-C-co? – spytałem przestraszony.
-Jestem gotowy tato! – Tommy krzyknął trzymając swój plecak w maleńkiej dłoni.
-Tak chodźmy Tommy – powiedziałem i Jackie odwróciła się przed wyjście. Coś we mnie pękło kiedy odchodziła. Głowę miała spuszczoną w dół, gdy wchodziła na swoje podwórze, tak jakby się wstydziła.
Rhya
To była noc balu, a ja jestem obecnie w domu Jackie, szykując się. Westchnęła, odwracając się od lustra z lokówką w dłoni. Wyglądała niesamowicie w swojej sukni.
Jackie, Rhya, Josh, Dylan and Niall: http://www.polyvore.com/first_prom/set?id=73988314
Miała na sobie czarne balerinki, chociaż starałam się przekonać ją by założyła obcasy.
-Co ty tu robisz? Idź się pomalować! – krzyknęłam
-Nie ma mowy! Nie będę –
-Jaqueline Vega idziesz się pomalować!
-Przestań – przewróciła oczami i westchnęła, wskazując na mój eyeliner.
-W porządku , ale nie miej do mnie pretensji, jeśli Josh nie zabierze cię, aby zabrać twoje dziewictwo!
-Rhya!
-Co? – zapytałam niewinnie – To jest prawda! Chłopaki zabierają dziewczyny na bal zanim pójdą na seks z nimi… to nic nowego, naprawdę.
Przygryzła wargę.
-No cóż, ten bal nie będzie problemem jeśli nie chcesz stracić karty D, ale starsi na balu końcowo rocznym tak robią. Bo mamy bal w hotelu, a tam są pokoje. Z łóżkami.
Otworzyła szeroko oczy i poprawiłam swoje usta ostatni raz błyszczykiem. Jej mama krzyknęła, że Dylan i Josh już tu są.
-O boże – powiedziała nerwowo gryząc paznokcie.
-Przestań kurwa obgryzać paznokcie! – syknęłam jak szłam za nią.
-Wow – Josh i Dylan powiedzieli na raz. Jackie zarumieniła się i uśmiechnęła. Ona była taka słodka.
Zeszliśmy po schodach i zobaczyłam, że Jackie drgnęła kiedy zobaczyła, że Louis stał tam oplatając w pasie Lindsay.
Po sesji zdjęciowej która była nieunikniona, pan Vegas powiedział, żebyśmy zadzwoniły a przyjedzie po nas. Jedziemy dwoma samochodami. Dylan, Jackie i ja w jednym. Louis, Lindsay, Josh (brat Jackie) i Kelsey w drugim, byliśmy na balu.
Byłam podekscytowana lub w połowie podekscytowana.
Ponieważ Liam tam był.
Z kimś.
Liam
Bal trwał w najlepsze. I faktycznie dobrze się bawiłem z Leslie. Byliśmy przy swoim stole pijąc, obserwując jak juniorzy i studenci pierwszego roku bawili się.
Każda dziewczyna miała na sobie ładną sukienkę i każdy chłopak nawet Zayn i Harry mieli na sobie smoking.
Już miałem coś powiedzieć Louisowi, kiedy zobaczyłem ją. Miała różową sukienkę ze zmierzwionego materiału, a włosy upięty w kucyk na czubku głowy.
Następnie zobaczyłem Dylana u jej boku, pojawił się i pocałował ją w policzek, zanim szepnął coś jej i uczynił rumieniec na jej twarzy. Ona pacnęła go w rękę a on mrugnął do niej prowadząc ją do stolika gdzie Jackie, Kelsey i Josh siedzieli.
Jej oczy złapały moje i jej uśmiech zniknął. Wziąłem mój telefon i otworzyłem wiadomość tekstową, nie mogłem oprzeć się pokusie.
Do: Rhya
Wysłano: 9:30 pm
Wyglądasz dzisiaj ślicznie x
Obserwowałem ją, gdy sprawdziła wiadomość zanim spojrzała na mnie i napisała mi odpowiedź.
Od: Rhya
Odebrano: 9:31 pm
Myślę, że wiadomość została wysłania do niewłaściwej osoby. Leslie zaczyna się na L
Do: Rhya
Wysłano: 9:33 pm
Nie bądź taka… łazienka na piętrze o 10pm? X
Od: Rhya
Odebrano: 9:35pm
Ok
Moje serce zaczęło bić szybciej, kiedy oglądałem jej śmiech na żart, wziąłem łyka soku. Jeszcze trzy godziny pomyślałem. Tylko trzy więcej.
Zayn
Było kwadrans po dziesiątej kiedy zdecydowałem, że czas zatańczyć z kimś. Moje oczy ochoczo skanowały pomieszczenie dla seksownej laski, które były po paru drinkach lub były pijane.
Moje oczy wylądowały na Jackie i zacząłem skanować jej nogi. Wyglądały całkiem dobrze, chociaż nigdy nie powiem tego głośno.
Nie miała makijażu, co wyróżniało ją z tłumu i nie miała na sobie obcasów jak reszta dziewczyn.
Moje stopy zaczęły kierować ją do niej i nie zatrzymałem się, ale spojrzałem w dół na jej małe cycki. Jej oczy wypełniły się niepokojem kiedy uśmiechnąłem się.
-Mogę ją ukraść na trochę koleś? –zapytałem Josha
Jackie i Josh byli zaskoczeni. Zachowałem swój spokój i uśmiechnąłem się unosząc brwi, czekając na odpowiedź.
-Uh mieliśmy iść tańczyć – powiedziała i złapała rękę Josha, pociągnęła za jego koszulę.
Potem odeszła zostawiając mnie, stałem tam oszołomiony. Wróciłem do Louisa i Harrego, którzy opierali się o ścianę z napojami bezalkoholowymi w ręce, oglądając innych tańczących na parkiecie.
-Czy tamta Jackie właśnie mi odmówiła?
Oboje prychnęli na mnie.
-Co masz na myśli? – Louis zapytał, zaciskając swój uścisk wokół kieliszka.
-Wygląda seksownie dziś. Nie przeszkadza mi to jej-
-Przepraszam – Harry powiedział i szturchnął mnie, by dostać się do Mackenzie.
-Co się z nim dzieje? – zapytałem patrząc na Louisa. Następnie Niall dołączył do rozmowy.
Niall
-Co się z nim dzieje?
-Co się dzieje z kim? – zapytałem z ciekawością widząc Zayna i Louisa rozmawiających.
-Harry – Zayn prychnął – więc zapytałem Jackie czy ze mną zatańczy, bo trzeba to przyznać, ale dużo osób chce ją pieprzyć. Jeśli będzie częściej nosić krótkie spódniczki i obcasy. Chciałbym na pewno poruszać swoim penisem w niej. Wyobraź sobie jej ciasną cipkę
Zobaczyłem jak Louis zaciska mocniej kieliszek, jego powieki opadły.
-Ktokolwiek widział Rhya? –zobaczyliśmy zbliżającego się Dylana – Nie ma jej od półgodziny.
-Nope.
-Nie widziałem jej.
Skinął głową i poszedł pytać innych ludzi. Louis zniknął jak Leslie pojawiała się obok nas, lekko podpita.
-Skąd masz gorzałe? – spytałem, wyprzedzając Zayna.
-Mackenzieeee…mówiąc o Liame, widzieliście go? Był pół godziny temu a potem zaginął w akcji… potrzebuje pieprzenia.
-Ten skurwysyn. – Zayn oddychał. Też bym go tak nazwał.
Później Zayn zapewnił Leslie, że będzie pieprzyć ją później, oboje opuściliśmy salę, by zacząć biec po korytarzu.
-On jest z nią – zaczął iść na górę po schodach.
-Ty wiesz, że jeśli on pieprzy ją w tej chwili, mogę pocałować swojego BMX na pożegnanie.
-Ja to kurwa wiem ciulu.
-Gdzie myślisz, że są?-
Usłyszeliśmy jęki z łazienki dla chłopców. Zayn szyderczo się uśmiechnął i otworzył drzwi, odsłonił Rhye siedziała a Liam poruszał się w niej.
Krzyknęła kiedy zobaczyła nas a Liam zaczął przeklinać. Wyszedł z niej i podciągnął swoje spodnie. Ona poprawiła swoją sukienkę.
-Gratulacje przyjacielu – powiedział Zayn, powoli podchodząc do nich.
-Co? – zapytał speszony Liam a ja przygotowywałem się na to co miało nadejść.
-Wygrałeś
Rysy Liama się zmieniły i zbladł.
-Wygrałeś co? – Rhya dołączyła do rozmowy.
-Zakład.
-Co…zakład?
-Ktokolwiek z nas będzie pierwszy pieprzył ciebie-wygra. I potrzebowaliśmy twojego zdjęcia na dowód. Ale to jest dużo lepsze niż na zdjęciu. – Zayn wyjaśnił.
Zajęło jej pięć sekund by dowiedzieć się co się dzieje. Odsunęła się od Liama.
Liam
Rhya zrobiła krok dalej ode mnie.
-Byłam częścią zakładu? – wyszeptała, a Zayn przytaknął.
Chciałem go zabić.
-Rhya – usiłowałem rozmawiać, ale nie dała mi szansy.
-Myślę, że Bmx jest twój – Zayn wywnioskował a Rhya odeszła rozwścieczona.
Poczułem jak moje serce się rozpada, oglądając jak odchodzi, pociągając nosem. Przekląłem i odepchnąłem Zayna na bok, idąc za nią.
-Rhya czekaj! – zawołałem, ale szybko schodziła po schodach.
Zrobiłem kolejny krok do przodu, ale zatrzymał mnie Josh. Westchnąłem sfrustrowany.
-Co? – wysyczałem, szukając czerwono włosej na pustym korytarzy.
-Masz prezerwatywę?
-Uh, nie, dlaczego?
-Chce zrobić to z Jackie dzisiaj. Potrzebuje prezerwatywy.
-Dobra nie kurwa mam jedną! – warknąłem rzucając w niego i biegłem w dół korytarza, w kierunku Sali balowej. Szedłem do mojego stolika, kiedy Harry siedzący z Mackenzie na kolanach, ssąc sobie twarze.
Złapałem marynarkę i założyłem ją na siebie.
-Wychodzisz? Zostań jeszcze godzinę – Harry powiedział przerywając całowanie Mackenzie.
-Muszę iść – powiedziałem szybko i opuściłem migiem pomieszczenie.
Byłem na zewnątrz i wezwałem taksówkę, widząc Josha kierującego Jackie, w kierunku taksówki.
-Liam!
Odwróciłem się i zobaczyłem Louisa biegnącego do mnie. Musiałem oprzeć się pokusie by wyrwać sobie włosy z frustracji. Muszę natychmiast się dostać do Rhya.
-Co? – jęknąłem.
-Masz prezerwatywę?
-Dlaczego kurwa jestem apteką w tej jebanej szkole?! Najpierw Josh, teraz ty?!
-Czy on tak jakby nie jest czternastolatkiem?
-Mówię o Joshu Devine, Louis.
-Co?
-Szukał prezerwatywy….Nie kurwa wiesz, on chce pieprzyć J
Nie pozwolił mi dokończyć, ponieważ jego oczy zobaczyły coś za moim ramieniem i popchnął mnie brutalnie na bok. Zbiegł po schodach szkoły.
Wsiadłem do taksówki i podałem taksówkarzowi adres Rhya. Miałem zamiar ją odzyskać.
Kiedy dotarłem do jej domu, wszystkie światła były wyłączone ale wiedziałem że jest w domu ponieważ drzwi wejściowe były otwarte, co oznacza że wbiegła płacząc.
Moje serce ścisnęło się na myśl o tym, że ja wywołałem te łzy. Zamknąłem drzwi i wszedłem na górę przeskakując co dwa schodki.
Była tam, zwinięta w kulkę na łóżku, płacząc.
-Przepraszam – powiedziałem – ale to nie to
-Zamknij się! – krzyknęła, wstając. Była tylko w koszulce bez rękawów. Jej sukienka była zwinięta w kącie, jej makijaż rozmazał się na całej twarzy. Nawet tak wyglądała pięknie.
-Jesteś pieprzonym idiotą! Założyłeś się o mnie? Kto pierwszy mnie przeleci? Jak mogłeś to zrobić?
-Rhya pozwól mi wyjaśnić!
-Nie! NIE! Wyjdź! Wyjdź TERAZ! – krzyczała, uderzając mnie w klatę piersiową swoimi maleńkimi pięściami, popchnęła mnie do tyłu. Owinąłem palce wokół jej nadgarstków by zatrzymać uderzenia, chociaż walczyła jak małe dziecko.
-Proszę – błagałem – tylko chce ci to wyjaśnić
-Nie. Wyjdź Liam. Nienawidzę cię.
-Nieprawda – mój głos zadrżał – To było zanim powiedziałem tobie, że cię kocham… i nie powiedziałem Zaynowi, kiedykolwiek.
-Dlaczego wziąłeś moje zdjęcie po pierwszej nocy po naszym pieprzeniu huh?! Powiedz mi!
-Ponieważ chciałem twoje najnowsze zdjęcie! - Zapadła cisza – Chciałem twoje zdjęcie, na wszelki wypadek…gdyby to się stało. – wyjaśniłem i poczułem jak się zrelaksowała wokół mojego uścisku. Jej łzy wyschnęły.
-Ja… Ja nie..
-Proszę, przepraszam. Nigdy nie założyłbym się z Zaynem gdyby nie mówił jak dobrze było cię pieprzyć i całować cię… byłem zazdrosny. Przepraszam – wyszeptałem. Moje serce wypełniło się ciepłem kiedy poczułem jej głowę trącając moją klatkę piersiową.
-Okay. Wybaczam ci. Kocham cię.
-Też cię kocham kochanie.
Louis
Popchnąłem Liama i natychmiast zaczął biegnąć w dół schodów i krzyczałem do Josha by zatrzymał taksówkę.
Popatrzył na mnie zdezorientowany, ale zamknął drzwi, a jego twarz złagodniała.
-Możesz mnie podwieźć do domu?– Zapytałem jego – Zapłacę za Jackie by bezpiecznie dotarła do domu.
-Uh –westchnął – Tak. Pewnie
Po tym jak wysiadł z samochodu przed swoim domem, nie całując jej w usta a do mnie mrugnął – uśmiechnąłem się fałszywie – w końcu byliśmy na naszej drodze do domu.
-Dlaczego to zrobiłeś?
-On chciał cię zabrać do domu i uprawiać seks z tobą.
-Nie, nie chciał. – zaprotestowała.
-Tak kurwa było! Boże, zapytał Liama czy ma prezerwatywy!
Jej oczy rozszerzyły się.
-Co?
-Tak – skinąłem wkurzony głową
Reszta drogi do jej domy była wypełniona ciszą, wręczyłem kierowcy pieniędzy i poszedłem za nnią do jej drzwi. Światła były na zewnątrz, oznaczało to że jej rodzice spali.
-Dlaczego cię to obchodzi? – zapytała, poprawiając włosy ponieważ zawiało. Zadrżała i potarła ramiona. Przeklnąłem na siebie za to że nie wziąłem marynarki.
-Bo tak. Nie wiem
- Nie chciałem się przejmować, ale to robię – odpowiedziałem- Coś we mnie pękło kiedy pomyślałem o Joshu dotykającym cię. Ja…Ja tylko…Ja troszczę się
Jej oczy złagodniały, ale jej szczęka dygotała z zimna. Przyciągnąłem ja w swoje ramiona i oparłem brodę na czubku jej głowy.
-Pamiętasz dzień…parę dni temu? Kiedy…Kiedy powiedziałem, że nikt nie będzie chciał ciebie?
-Jak mogłabym zapomnieć? – zapytała, patrząc na mnie.
-Dobrze… Ja chce. Ja…Ja chce ciebie – wyszeptałem w jej oczy z fałszywym uśmiechem – ale ..po prostu…nie mogę, moja reputacja runie, ponieważ… to wszystko co mam. Nie mam stabilnych rodziców, wiedzy czy dużo pieniędzy. Mam tylko reputacje i okazyjnie pieprzenie. Nie mam nic innego. – Mój głos zaczął się trząść.
-Masz mnie. – wyszeptała a moje serce przyśpieszyło.
-Ale nie mogę
-Nie powiem nikomu. Jeśli się mnie wstydzisz – popatrzyła na mnie.
-Nie! Ja tylko…Nie mogę zrobić tego teraz. To skomplikowane. Proszę Jackie.
-Okay – kiwnęła i owinęła swoje ramiona wokół mojego pasa – Okay – powiedziała ponownie, a ja schyliłem się by ją pocałować.
Ale mój telefon zawibrował i natychmiast zrobiłem krok w tył. To był dzwonek Lottie.
Zmrużyłem oczy na ekran i kiedy zatrzymałem się na literach, zacząłem czytać.
Od: Lottie
Odebrano: 11:39 pm
Louis. Babcia nie oddycha. Proszę przyjdź szybko
Do: Lottie
Wysłano: 11:40 pm
Jestem w drodze bądź silna.
Moje serce przyśpieszyło.
-Naprawdę muszę iść – powiedziałem wolno.
Jej wzrok padł na ziemię. Miałem już opuścić podjazd, kiedy wróciłem do niej.
-Oh i zapomniałem ci czegoś powiedzieć
-Co?
Pocałowałem ją i odszedłem.
Jackie
Moje serce biło szybko gdy oglądałam jak Louis odchodził, zostawiając mnie na w progu moich drzwi. Zagryzłam wargę i otworzyłam dom.
Później poszłam na piętro, przebrałam się w moją piżamę, miałam wewnętrzną walkę o spodnie w których powinnam iść spać.
Koło północy po obejrzeniu horroru zamknęłam laptopa.
Już miałam zasłonić zasłony, kiedy zatrzymałam się, pozwalając wspomnieniom tego co się stało wrócić. Louis, Josh, taniec, Zayn… wszystko.
Wtedy mój wzrok padł na chodnik po drugiej stronie, zmrużyłam oczy kiedy zobaczyłam Harrego wychodzącego z taksówki, zapłacił i ostatecznie był w drodze do swojego ogrodu. Potknął się i upadł na chodnik, zanim położył się bokiem na trawie, zaledwie parę metrów od jego szopy.
Usłyszałam grzmot i chwilę potem zaczęło lekko padać. Przewróciłam oczami, nie mogłam go tam tak zostawić. Prawdopodobnie on by się tam utopił.
Wyszłam na balkon i upewniłam się, że drzwi nie są zamknięte, gdy zeszłam z drzewa, które było po lewej stronie balkonu.
Przebiegłam przez ulice i zobaczyłam Harrego, który wstaje.
-Potrzebujesz pomocy? – zapytałam, przeszedł mnie dreszcz, bo było zimne powietrze. Cholera, zapomniałam założyć kurtki znowu. Potarłam ramiona, co wcale nie pomogło.
-Nie, nie chce od nikogo pomocy – wymamrotał – Zwłaszcza od ciebie – splunął.
Nie był pijany, był tylko zmęczony. Przeklnął kiedy potknął się kolejny raz. Otworzyłam drzwi do jego szopy dla niego, wszedł a ja za nim.
-Nie chce twojej pomocy Jackie – powiedział i usiadł na łóżku, zdejmując marynarkę i buty.
-Nie chcesz jej – powiedziałam będąc bliżej niego, wzięłam jego marynarkę i położyłam na krześle – ale potrzebujesz.
Zapadła cisza, więc zdecydowałam się przełamać i spytać o Mackenzie.
-Nie mogłeś iść do domu razem z Mackenzie?
Potrząsnął głową i przełknął ślinę zanim odpowiedział.
-Nie… one uh, chciała miesiąc czasu i powiedziała, że potrzebuje być sama. PMS[2] lub coś takiego.
Kiwnęłam, a on usiadł zaczynając odpinać guziki, usiłując zdjąć koszulkę przez głowę. Patrzyłam wszędzie, ale nie na jego klatkę piersiową.
-Czy możesz… użyczyć mi ręki? – spytał stłumionym głosem, popatrzyłem na niego, jego włosy zaplątały się w koszule a ręce miał w powietrzu.
Sapnęłam gdy moje oczy zeszły na jego siniaki. Wszystkie były na jego brzuchu, klatce piersiowej i po bokach.
-Nie mogę oddychać – powiedział i pomogłam mu zdjąć koszulę. Potrząsnął swoimi włosami i ułożył je na bok. Jego bransoletki były oczywiste ukrywały jego cięcia, ponieważ dwie z dziewięciu zsunęły się.
-Dlaczego twój tata to robi? – zapytałam a on spojrzał na mnie, potem spojrzał na dół na swoją klatkę piersiową.
-Cholera, zapomniałem – wymamrotał.
To dlatego Mackenzie zostawiła cię? Ponieważ.. nie chcesz żeby zobaczyła to?
Położył bluzę i parę spodni dresowych, zanim usiadł na łóżku, Schował twarz w dłonie i opierając łokcie na kolanach.
-Tak – szepnął a jego głos się załamał.
-Co on powiedział? Jest pijany kiedy cię bije? – spytałam łagodnie, siadając obok niego na łóżku.
Skinął i spojrzał na sufit. Jego oczy były załzawione kiedy spojrzał na mnie, wstając i stając między moimi nogami.
-Teraz twoja kolej, pokaż mi blizny – wyszeptał. Spojrzał w dół na mnie i podniósł koszulkę do góry. Jego mięśnie brzucha napięły się gdy wstałam, prześledzić jego skórę na plecach.
Wzdrygnął się kiedy dotknęłam dużego siniaka na jego biodrze. Był prawie fioletowy.
-Boli, prawda? –zapytałam.
-Jak cholera – powiedział ledwo słyszalnie. Moje oczy złapały jego. Próbował zatrzymać łzy. Nigdy nie widziałam kogoś tak rozsądnego…nawet Louisa.
Moje ręce oplotły jego klatkę piersiową i przyciągnęłam go do siebie. Nie poruszył się. Stał tam. To było kiedy moje łzy zaczęły wypływać, wtedy zamknął mnie w swoich ramionach.
Płakałam, ponieważ on nie zasługiwał na to, nawet jeśli znęca się nad innymi. Nikt nie zasługiwał na to.
Zrobiłam krok do tyłu i usiadłam na łóżku.
-Czy możesz uhm…pokazać coś jeszcze? – spytałam i otarłam swoje łzy wierzchem dłoni.
Spojrzał na mnie pytająco.
-Twój… ledwy nadgarstek – powiedziałam ledwo słyszalnie.
Przykucnął przy mnie i położył lewą rękę na moim prawym udzie, stawiał temu czoła. Moje serce biło szybciej kiedy oglądałam jak bawił się bransoletkami, próbował je zdjąć.
-Ja to zrobię – powiedziałam i po woli ściągnęłam bransoletki. Moje oczy rozszerzyły się kiedy zobaczyłam dziewięć dobrze odznaczały rany na nadgarstku. Jego skóra była uszkodzona i delikatna. Moim kciukiem zaczęłam głaskać jego nadgarstek, a on patrzył na mnie. Jego oczy były niewinne.
-Dlaczego się tniesz Harry? – zapytałam.
-Wiem, że ty też się tniesz…Chce zobaczyć je
Potrząsnęłam głową
-Proszę – jego głos zadrżał.
Westchnęłam a on prawą ręką wziął mój lewy nadgarstek, który był okryty warstwą czterech bransoletek. Wzięłam je i on zaczął przebiegał po nich wzrokiem, potem znów wrócił wzrokiem do mnie.
-Dlaczego tniesz się Jackie? – przełknęłam ślinę.
-Poniewać…Ja…Jestem bezwartościowa…..gruba…. i brzydka.- mój głos się załamał.
Obie jego ręce splotły się z moimi i pociągnął mnie za nogi. Potknęłam się, a on złapał mnie za biodra.
Wyciągnął mnie do przodu i położył na biurku. Jego prawa noga była między moimi a jego dłonie były na moich plecach.
-Czy Louis um...znowu cię boli?
Pokręciłam głową, patrząc na jego odkrytą skórę, przesuwałam palcem wzdłuż niej. Ręce Harrego przerzucił moje w prawo, odsłaniając moje lewe ramię. Odsłonił moje lewę ramie. Pociągnął dekolt mojej koszulki odsłaniając ślady po papierosach.
Zamknęłam oczy i zesztywniałam kiedy poczułam jego usta dotknęły lekko mojego ramienia, całował miejsce, opierając podbródek na moim ramieniu.
Zrelaksowałam się pod jego dotykiem, kiedy poczułam jak dotyka dolnej części moich pleców pod koszulką.
Klatka piersiowa dotknęła mojej, ciężko oddychałam tak samo jak on, starałam się kontrolować oddech. Już miałam coś powiedzieć, kiedy jego drzwi trzasnęły. Robin stał tam z butelką alkoholu w ręce, ściskając nasadę nosa. Harry pchnął mnie za siebie.
-Robin – powiedział i starał się ukryć fakt, że się go boi. Widziałam jak napina skórę na nadgarstku i jak zaciska dłonie w pięści.
-Oh…Jackie – Robin powiedział niewyraźnie – Ja po prostu….przyszedłem powiedzieć dobranoc…więc…dobranoc.
Odwrócił się i wyszedł. Ramiona Harrego się rozluźniły, a on przesunął dłońmi po swoich lokach.
-Czy on tutaj jest co noc?
Harry odwrócił się i skinął głową, zamykając swoje oczy. Wypuścił drżący oddech,
-Dziękuje – wtedy powiedział.
Skinęłam i spojrzałam w dół.
-Cóż… będę wracać… - powiedziałam i potarłam swoje lewe ramię, idąc w kierunku drzwi.
-Czekaj
Odwróciłam się, a on przekłada coś w szafie. Wziął czerwoną kurtkę z inicjałami HS z szafy i podał mi ją.
-Proszę. Jest uh zimno na zewnątrz.
-Dziękuje – mruknęłam i założyłam ją. Sięgała mi do ud, a rękawy były za długie.
Skrzyżowałam ręce na piersi z moimi conversami w ręce.
-Wychodzę –wyszeptałam i odwróciłam się do wyjścia.
-A…..uh Jackie?
Odwróciłam się znowu, ale on podszedł do mnie zasłaniając twarz.
-Naprawdę…wyglądasz pięknie. Zawsze.
Jego kciuk musnął mój policzek, a on pochylił się całując mnie w szyję, zanim pozwolił mi odejść.
Przeszłam przez ulewę i wspięłam się po drzewie do mojego pokoju.
Zasnęłam wziąć ubrana w kurtkę Harrego, która pachniała jabłkami i dymem.
Harry
Gdy patrzyłem na nią jak zamykała za sobą drzwi, nie mogłem uwierzyć w to co się stało. Rzeczywiście otworzyłem się przed nią, nic nigdy podobnego nie zrobiłem, nigdy.
Leżałem w łóżku patrząc na sufit. Zajęło mi dwie minuty by zasnąć.
A ja śniłem o dziewczynie z brązowymi włosami i smutnymi, piwnymi oczami.
Po raz pierwszy nie poszedłem spać czując się bezwartościowy.
[1] Coach Duff – coś jak łowienie ryb
[2]PMS- zespół napięcia przedmiesiączkowego
Kocham to! �� dobra więc... Na początku byłam "Jezu Louis jest takim idiotą" ale potem już nie. Liam miał mega przypał i szkoda mi strasznie Rhya, dobrze że się wytłumaczył bo uwielbiam ich razem. I teraz oficjalnie się boje, że Harry i Louis zakochają się w tej samej dziewczynie. Wykonałaś kwał dobrej roboty, dziękuje Ci, że poświęcasz czas i to tłumaczysz, bo nic nie rozumiem z angielskiej wersji �� xx
OdpowiedzUsuńOjej
OdpowiedzUsuńOjej
Ojej
co dalej
Ojej
Co jest z ludźmi którzy wyrzywaja się na dzieciach to jest chore....
OdpowiedzUsuńKiedy next? *.*
OdpowiedzUsuńJutro albo jeszcze dziś. x
UsuńAle szybko dodałyście rozdział. Wow. Niesamowite jesteście :*
OdpowiedzUsuńBiedny Harry i jeszcze ten jego synek, który musiał wszystko oglądać :(
Kiedy kolejny ? *.*
OdpowiedzUsuńNiedługo.
UsuńKOCHAM TO <3 dziekuje za tłumaczenie!
OdpowiedzUsuń