środa, 5 sierpnia 2015

Rozdział 11

DOŚĆ WAŻNE
Możecie komentować, lubię jak komentujecie, Julka pewnie też. Komentarze są super, ale nie takie, które głoszą kiedy następny lub szybciej tłumaczcie. Jak wiem mamy swoje życie prywatne oraz tłumaczymy inne opowiadania i wiele innych. Więc jeśli przeczytam komentarz, kiedy będzie następny, będę chamska i po chamsku na każdy komentarz odpiszę. Następny będzie jak nam się zachce, jeśli przeczytam taki komentarz znajdę was i wepchnę śmierdzące skarpetki do buzi. Szybciej tłumaczcie, to ty szybciej sraj, a to tłumaczenie nie zajmuje 5 minut. Może przesadnie reaguje, ale to naprawdę potrafi człowieka wkurzyć. Wolę komentarze, ale Louis jest dwulicowy czy coś niż pytanie kiedy następny, dajcie szybciej. Jesteśmy ludźmi nie robotami. No więc ten kocham was do następnego.



Poprzednio w BLAH: Jackie i Louis osiągnęli połowę drugiej bazy, a Harry został zraniony.

Louis

Była sobota, 6 rano, co oznaczało, że był dzień corocznego wyjazdu na narty. Czekałem na Harrego, który miał po mnie przyjechać. To była nasza tradycja, zabierał mnie na każdą wycieczkę, a potem odwoził mnie do domu.

Stukałem stopą o chodnik, naciągnąłem swoją beanie na uszy. Padał śnieg. Szurałem swoimi nogami, zastanawiam się, dlaczego byłem tak głupi i założyłem conversy w połowie grudnia.

Zmrużyłem oczy kiedy zobaczyłem samochód pojawiający się zza zakrętu. Nie mogłem zobaczyć go przez ciemność, ale wiedziałem, że to był samochód Harrego gdy zatrzymał się przede mną.

-Hej – przywitał się i uśmiechnął, podczas wysiadania z samochodu by pomóc mi włożyć narty do bagażnika.

Usiadłem na miejscu pasażera i czekałem na niego. W tym czasie, wysłałem Jackie wiadomość.

Do: JV

Wysłane: 6:04 am

Możesz się spotkać za szkołą o 6:15?

Odpowiedziała prawie natychmiast.

Od: Jackie

Odebrano: 6:04 am
K

Kocham jak odpisuje krótkimi wiadomościami, ponieważ wie, że dla mnie odczytanie trudnych wiadomości jest trudne.

Dojechaliśmy na miejsce w dziesięć minut, żeby dowiedzieć się, że kilka osób już tam było. Wyjeżdżaliśmy o 7 w czterech autokarach, 200 osób więc każdy musiał zająć swoje miejsce o 6:45.

Rozmawiałem z Harrym i Mackenzie, która niedługo dołączyła do rozmowy.

Zobaczyłem ją. Siedziała na ławce, sama, bawiąc się swoimi kciukami. Ubrana była w kolorowe leginsy i trzewiki, z kurtką narciarską jej ciało było malutkie. Jej narciarskie rzeczy były obok niej.

Jackie: http://www.polyvore.com/jackie_ski_trip/set?id=75658660
Zauważyłem jej brata i Kelsey w kącie, będący w swoim małym świecie. Lindsay nie jedzie, ponieważ nie wie jak się jeździ na nartach.

Jackie wstała, nie widząc mnie i ruszyła w kierunku wyjścia ze szkoły.

Czekałem aż zniknie, by mieć wymówkę pójścia kupić papierosy.

-Boże, patrz jakie ona ma grube nogi, one jest podobna do krowy – skomentowała Mackenzie. Prawie zacisnąłem pięść. Harrego oczy powędrował na ziemię kiedy odchodziłem od nich.

Zobaczyłem ją w bladym świetle poranka, szła wolno, myślała o rzeczach.

Podbiegłem do niej, nie mogłem się powstrzymać. Lubiłem być w jej towarzystwie. Skręciła w zaułek a ja przestałem biec kiedy odwróciła się.

-Śledzisz mnie? –zapytała a mój żołądek się odwrócił. Była zła.

-Coś jest nie tak? – zapytałem, robiąc krok bliżej niej. Pachniała tak jak truskawki.

-Nic – ugryzła.

-Jesteś zła na mnie?

-Nie

Była.

-Dlaczego?

-Powiedziałam nie.

-Mogę wyraźnie zobaczyć, że jesteś, Jackie.

-Powiedziałeś, że mamy się spotkać za szkołą piętnaście minut po szóstej a potem totalnie mnie olałeś…to boli Louis.

Mój uśmiech opadł.

-Przepraszam

-Ta rzecz, którą powiedziałeś wydaje się wiele dni temu

-Przepraszam – powtórzyłem szeptem, musnąłem jej twarz kciukami.

Spojrzała w dół, a jej ręce oplotły mnie w tali, chowając głowę w zagięciu mojej szyi.

Wplotłem dłonie w jej włosy i pocałowałem ją w policzek.

-Chodzi o to że…Kurt? Myślę, że tak ma na imię..on

-Co on ci zrobił? Dotykał cię? – odsunąłem się od niej i spojrzałem w jej oczy.

-Nie Louis. On nazwał mnie brzydką i grubą. I…nie wiem, czuję ukłucie w serce cały czas jak ktoś mnie tak nazywa.

Moje serece zatonęło.

-Jesteś piękna – upewniłem ją, moje ręce wślizgnęły się pod jej kurtke.

-Kłamiesz.

-Nie.

-Jak możesz w to wierzyć? Po wszystkim co powiedziałeś do mnie w ciągu czterech ostatnich miesięcy?

Odepchnęła mnie i straciłem trochę równowagi. Wówczas ona przeszła obok mnie. Oglądałem jak odchodzi i uświadomiłem sobie, że miała rację. Poczułem się płytki dla całego bólu, który jej zadałem.

Musiałem to naprawić.

Zayn
Byłem w szkole ok. 6:30, dzięki Niallowi i Liamowi, którzy po mnie przyjechali. Wysiadłem z samochodu, kiedy Liam zaparkował na parkingu szkolnym, gdzie wielu uczniów się zbierało.

-Gdzie jest ten kutas Styles. Posiada moje 10 funtów – Niall wymamrotał pod nosem, stojąc na palcach.

Wywróciłem oczami i stanąłem na palcach próbując wypatrzeć czupryny z kręconymi włosami. Przez morze ludzi z brązowymi, blond włosami i kapeluszami, nie mogłem go zobaczyć.

Mogłem zobaczyć czuprynę różowych/fioletowych włosów, stała niedaleko autobusu. Uniosłem brew. Widziałem tą laskę w pobliżu szkoły, na korytarzach i w klasie algebry, ale nigdy nie zwracałem na nią uwagi. Wiem, że jest kuzynką Rhya, Josh ciągle mówił o niej.

Potem zobaczyłem Harrego parę metrów od niej.

-Styles! – krzyknąłem a on odwrócił się przerywając rozmowę z Leslie i Louisem, patrząc na mnie. Podniosłem rękę a on skinął głową.

Liam i Niall szli za mną przez tłum, dźwigając swoje rzeczy. Popchnąłem ludzi z daleka od mojego snowbordu, a następnie podszedłem do Harrego.

-Hej uważaj!

Odwróciłem moją głowę i zobaczyłem parę niebieskich oczu, które były wpatrzone we mnie.

-Co? – warknęła różowo włosa dziewczyna. Per…Par….Pez? Jak ona miała kurwa na imię?

-Przepraszam, Pezza lub jak tam masz na imię.

Wzdrygnęła się i warknęła:

-Jak już to Perrie idioto i lepiej uważaj twoja deska prawie uderzyła mnie w głowę!

-Nie moja wina, byłaś na mojej drodze –zaprotestowałem.

-Tak to kurwa jest twoja wina! Może powinieneś być bardziej ostrożny wokół siebie! – powiedziała szturchając moją klatkę piersiową. Wzdrygnąłem się ponieważ dziś zostałem uderzony przez mojego tatę dziś rano.

-Ha cienias. Wzdrygnął się jak małe dziecko.

Naciągnęła beanie na swoje włosy i wywróciła oczy odwracając się, jednak przedtem wytknąłem jej język.

-Niedojrzały kutas – wymamrotała.

-Słyszałem to.

-Nie obchodzi mnie to.

Kim ona myśli, że jest?

-Słyszałem, że pozwalają zostać w domkach chłopak dziewczyna – Harry powiedział – Będą umieszczać nas w pokojach według nazwisk.

-To byłoby fajne – Mackenzie powiedziała, kładąc głowę na ramieniu Harrego – Czyli będziemy w tym samym domku co rok temu.

Dwadzieścia minut później byliśmy już w drodze. Miała ona trwać tylko godzinę, co było do bani, ponieważ jazda zawsze jest najlepszą częścią całej wycieczki.

Moje oczy przebiegły po całym autobusie i zatrzymały się na falowanych różowych włosach. Zaintrygowała mnie. Usiadła obok Josha a jego ręka była wokół jej siedzenia. Wywróciłem oczami.

Odwróciła głowę, aby powiedzieć coś Jackie, która siedziała obok Rhya, najwyraźniej Dylan był chory, bo nie mógł jechać na wycieczkę.

Potem Perrie odwróciła głowę w moją stronę. Odwróciłem się gwałtowniej od niej z mojego miejsca bardziej na tył autobusu. Odpowiedziała przekręcając nadgarstek, cicho wysyłając do mnie wiadomość: Wal konia
Pięknie

Harry

-Chodźmy prosto.

Wszyscy spojrzeli na trenera Duffa, który stał przed autobusem.

-Mamy jeszcze dziesięć minut zanim będziemy na miejscu, więc chcę, żeby jedna rzeczy była jasna. Połączę was w pary według nazwisk w autobusie. Chcę żeby wszystko było ustalone, raz przyjechaliśmy, wszystkim dam klucze, rozgościcie się w nich i macie czas wolny do 7 wieczorem, kiedy będzie kolacja.

Wszyscy kiwnęli głowami. Zaczął wyczytywać listę osób.

-Rhya Darling i Josh Devine, pokój 19. Perrie Edwards i Niall Horan, pokój 20.”

Spojrzeliśmy na siebie.Perrie spojrzała do tyłu, szukając kto był Niallem. Niall pomachał jej a ona uśmiechnęła się odwracając na swoje miejsce.

-Zayn Malik i Liam Payne, pokój 25.

Przybiliśmy żółwika.

-Mackenzie Sandler i Harry Styles, pokój 26.

-Kurwa tak! – Harry i Mackenzie krzyknęli

-Co ja myślałem – Duff wymamrotał i wybuchła fala śmiechu.

-Louis Tomlinson i Jaqueline Vega, pokój 26.

Zapadła cisza. Czekałem aż Louis to skomentuje, ale on tego nie zrobił. Tylko spojrzał w dół na swoje palce, które były na kolanach.

Niech on wtrąci się.

Louis

Moje serce wyskoczyło kiedy usłyszałem, że będę dzielił pokój z nią.

Wysiedliśmy z autobusu i wzięliśmy nasze rzeczy ze specjalnej komory, później poszliśmy do środka domku. Parę osób było tam, co oznaczało, że to miejsce jest zajęte przez nas.

Wszyscy dostawali szału, ustawianiem swoich nart, desek snowboardowych oraz sanek w specjalnym pomieszczeniu na zewnątrz.

Później wyszliśmy z pomieszczenia, parę uczniów wzięło klucze i mogli iść na górę, aby rozpakować się w pokoju i iść na stok, ponieważ dopiero była ledwie 10.

Jackie, Kurt, jego kolega z pokoju.

-Ha Louis, Jesteś w pokoju z nieudacznikiem – Kurt zaśmiał się kiedy zatrzymał się przed drzwiami z numerem 18.

Uśmiechnąłem się fałszywie, po czym zobaczyłem zranione oczy Jackie i natychmiast tego pożałowałem. Ale było za późno, on wszedł do pokoju.

Zostaliśmy we dwójkę. Zostaliśmy sami na korytarzu we dwójkę, spuściłem wzrok na ziemię.

Podszedłem do drzwi do naszego pokoju w ciszy, który był za rogiem naprzeciwko pokoju Harrego.

Otworzyłem drzwi i rzuciliśmy nasze plecaki na podłogę. Mój wzrok wędrował po pokoju: dwa łóżka, łazienka, szafka z telewizorem i mały balkon.

Spojrzałem na nią jak szła do łóżka, wcześniej zdejmując kurtkę i wieszając ją na krześle.

-Wiem powinienem powiedzieć coś. Chciałbym

-Ale ty nie

Oblizałem wargi, wzdychając. Nienawidzę widzieć jej smutnej, szczególnie jeśli jest to moja wina. Usiadłem na łóżku i zdjąłem moje spodnie w kratę kładąc je na łóżku.

-Chodź tutaj – powiedziałem trzymając rękę w górze by złapać jej.

-Nie

-Proszę

Powoli przeszła trzy metry, które dzieliły nasze łóżka i stanęła pomiędzy moimi kolanami.

Przyciągnąłem ją za uda i posadziłem. Siedziała okrakiem na mnie i zanurzyłem głowę w jej szyi, złożyłem delikatny pocałunek na jej skórze.

Jej ramiona owinęły się wokół moich ramion, ścisnęła mnie, kładąc podbródek na nich.

-Obiecuje, że uderzę go kurwa następnym razem jeśli będzie robił sobie żarty na twój temat – wyszeptałem.

-Okay – odpowiedziała – Jeśli obiecujesz.

-Tak.

Pocierałem jej plecy pod koszulką. Czułem jej kręgosłup pod moją dłonią.

-Nie jesteś gruba. Mogę poczuć twoje kości – powiedziałem jej – Jesteś strasznie wychudzona.

Liam
Było już po siedemnastej, wróciliśmy ze stoku bo robiło się ciemno.

-Chcesz gdzieś iść? Leslie spytała mnie, mrugając gdy wszedłem do chatki.

-Gdzie? - zmierzwiłem swoje włosy i wzruszyłem ramionami.

-Gdziekolwiek… by być sami.

Moje oczy odnalazły Rhya, która przegryzała dolną wargę, rozmawiając z Joshem i Perrie. Złapała moje spojrzenie, spojrzałem na Josha który powiedział jej, że z Perrie będą jeszcze trochę na dworze.

Rhya kiwnęła głową i wzięła kluczę od Josha, idąc na górę.

-Potrzebuje wziąć prysznic – powiedziałem bez gródek, próbując odejść od niej.

-Potrzebujesz pomocy? – spytała mrugając, chwytając moje ramię.

-Nie.

Wykręciłem się z jej uścisku i pobiegłem po schodach na górę, szukając jej pokoju.

To była 19?
Zapukałem i otworzyła je ona, jedynie w parzę rajstop i podkoszulce. Zagryzłem wargę i wszedłem do środka.

-Cześć

-Hej – odpowiedziała, zamykając drzwi – Uh miałam iść pod prysznic.

-Okay, poczekam tutaj- powiedziałem siadając na jej łóżku.

Podczas gdy ona brała prysznic, zdjąłem spodnie i kurtkę, razem z bluzą. Rozejrzałem się za Rileyem. Nie było go na łóżku.

Wyszła z łazienki, ubrana w normalne ciuchy: dżinsy i bluzkę.

-Gdzie Riley?

Kucnęła przy plecaku i wyjęła z niego fioletowego królika.

-Nigdy nie zostawiam go.

Uśmiechnąłem się, przyciągnąłem ją do mnie.

-Nigdy cię nie opuszczę – wyszeptałem, trzymając jej twarz.

Spojrzała w dół i pocałowałem ją w czoło.

-Rhya? Josh? – usłyszałem głos Louisa.

Cholera

-Uh yeah? Nie wchodź tu, przebieram się! – Rhya powiedziała, odpychając mnie.

-Okay, dobrze. Mackenzie organizuje małą imprezę w jej pokoju do kolacji….. każdy na naszym piętrze jest zaproszony.

-Przyjdę.

Wtedy Louis odszedł.

Niall

Louis, Harry, Liam, Zayn, Kurt, Jason, Perrie, Jackie, Rhya, Leslie, Taylor, Debbie, Kelsey, Josh Devine, Josh Vega, Kelly i ja, wszyscy byliśmy w pokoju Mackenzie i Harrego, siedząc w okręgu na podłodze w takiej kolejności.

Graliśmy w prawdę i wyzwanie, ogień w stodole lub procenty.

Mackenzie zakręciła butelką i zatrzymało się na Harrym.

-Co wybierasz kochanie? - zapytała

-Wyzywanie.

-Wyzywam cię... do zdjęcie koszulki

Harry zawahał się, zanim to zrobił. Wszystkich oczy były przyklejone do jego klatki piersiowej, która była cała w siniakach.

-Czy znowu wdałeś się w bójkę? - zapytał Zayn

-Możesz ich kurwa pokonać prawda? - Mackenzie zapytała.

Harry skinął i usiadł z powrotem ze swoją koszulką w rękach.

-Wyglądasz gorąco - skomentowała Mackenzie, całując jego wytatuowane ramię.

Harry zakręcił butelką i wypadło na Perrie. Uśmiechnął się sarkastycznie, podnosząc brew na różowo włosą dziewczynę

-Wyzwanie – powiedziała.

-Wyzywam cię, abyś pocałowała Zayna. Trzydzieści sekund.

-Nie - zaprotestowała

-Dlaczego? Nigdy się nie całowałaś? - zaśmiał się drwiąco.

-Po prostu nie chce dostać paru rodzai Chlamidya[1] ust od ciebie. Plus prawdopodobnie całowałeś śmieci – powiedziała.

Zayn oblizał wargi, ból na jego twarzy był bardzo widoczny. On nigdy nie został odrzucony.

-Jeśli tego nie zrobisz, musisz wyjść na zewnątrz.

-Świetnie - obraziła się - Wyjdę, ale najpierw zakręcę.

Zakręciła butelką i wypadło na Mackenzie.

-Mackenzie - Perrie powiedziała.

-Wyzwanie

Perrie uśmiechnęła się złośliwie.

-Wyzywam cię do pocałowania przez trzydzieści sekund z..-Jej niebieskie oczy zatrzymały się na mnie - Niall

Skrzywiła się do Harrego, który wzruszył ramionami.

-Mi pasuje.

Mackenzie uśmiechnęła się fałszywie i mrugnęła do Harrego, przyjściem na czworaka do mnie. Zamknąłem oczy i jej usta dotknęły moich.

Całowaliśmy się dłużej niż trzydzieści sekund, a ja nie mogę zaprzeczyć. że ona dobrze całuje. Moja rękę powędrowała na jej plecy i próbowałem dotknąć jej tyłka, ale przerwała nam Perrie.

-Czas minął

Mackenzie oblizała usta i usiadła s powrotem, potem zakręciła. Wypadło na Jackie.

-Co wybierasz?

-Wyzwanie.

-Wyzywam cię do pocałowania......Zayna przez minutę.

Louis zagryzł wargę i spojrzał na Zayna. Harry zacisnął szczękę i spojrzał na ścianę.

Co?

Zayn uśmiechnął się kpiąco i pociągnął ją na kolana, pochylił głowę i pocałował ją. Kontynuowała pocałunek.

-Koniec - oświadczyła Mackenzie.

Jackie usiadła z powrotem i zakręciła butelką. Wylądowała na Debbie.

-Uh..Ja

-Wyzywam cię do zatańczenia Louisowi tańca erotycznego. - wtrąciła Leslie.

Jackie wzruszyła ramionami, a Debbie wstała. Louis usiadł na łóżku a Debbi zaczęła się poruszać "Połóż to na mnie", Zayn włączył nagrywanie.

Jednak oczy Louisa nie były na ciebie Debbie jak poruszała się i kręciła tyłkiem. Jego ręce były na jego kolanach, nie miał erekcji. Co jest z nim nie tak? Jest gejem?

Kiedy piosenka się skończyła usiadł z powrotem, zostawiając Debbie całkowicie zawstydzoną. Prychnąłem a Louis wywrócił oczami.

Debbie zakręciła butelką i wylądowała na Harrym.

-Co wybierasz?

-Ogień w stodole.

-Kogo by ci tu wybrać....Mackenzie....i Jackie?

Harry nie odpowiedział, ponieważ przeszkodził Kury.

-Ha! Kto wybrałby grubą krowę Jackie?

Usłyszałem śmiechy, a Jackie spojrzała w dół na swoje leginsy, obciągając koszulką za uda.

Potem pięść Louisa zderzyła się z jego szczęką.

Zayn

Wszyscy gapili się

Rozległo się pukanie do drzwi.

-Kolacja gotowa! - usłyszeliśmy głos pani Melrose

-Idziemy! - powiedziała Mackenzie i czekaliśmy aż odejdzie byśmy mogli wyjść z pomieszczenia.

Słyszałem jak Louis wymamrotał do Kurta.

-Obraź ją jeszcze raz a cię kurwa zabiję

Kurt przełknął ślinę i skinął głową.

Kolacja skończyła się o 21 a nauczyciele poprosili nas byśmy poszli do naszych pokoi i tam zostali, ponieważ pada śnieg i jest ciemno.

Wyszedłem z drugiej strony na ganek zapalić. Oparłem się o balustradę i osłoniłem papierosa przed wiatrem.

Włożyłem go do ust i się zaciągnąłem. Dym poleciał na moją twarz.

-Pieprzone piekło - zakląłem

-Piękne słownictwo.

Odwróciłem się i zobaczyłem Perrie, która szła do mnie ze szlugiem między palcami. Ubrana była w spodnie narciarskie, kurtkę, parę białych glanów i czarną beanie.

-Mogę zapalić?

-To tytoń - zerknąłem na dół na jej rękę.

-Więc?

Westchnąłem i dałem jej moją zapalniczkę. Zapaliła swojego papieroda i oddała mi ją.

-Dzięki -szepnęła, wypuszczając dym.

-Jesteś totalną frajerką - powiedziałem patrząc w dół na nią. Była o głowę niższa ode mnie.

-Dlaczego?

-Ponieważ nie chciałaś mnie pocałować

-Ha - zaciągnęła się.

-To byłby najlepszy pocałunek w twoim życiu.

-Oh, naprawdę?

-Tak, naprawdę

-Zraniłam twoje ego przed wszystkimi, prawda?

-Nie.

-Tak. Co sprawia, że myślisz że to będzie najlepszy pocałunek w moim życiu?

-Dlaczego nie? – zapytałem zniżając się.

-Ponieważ wyglądasz na kogoś kto całuje śmieci.

-Nie osądza się książki po okładce – powiedziałem, unosząc się nad nią.

-Poza tym, całowałam facetów wcześniej , nie jestem pewna czy możesz ich pokonać.

-Oh, naprawdę-zadrwił.

-Naprawdę – powtórzyła, rzucając papierosa na śnieg. Powtórzyłem czynność.

-A co jeśli… jeśli będzie? –wyszeptałem

-Potem.. dam ci znać – odszepnęła.

Pocałowałem jej usta, jej ręce owinęły się wokół mojej głowy. Pchnąłem ją na barierki i wsunąłem język do jej ust. Jej język walczył, a moje myśli myślały co mógłbym zrobić.

Dwie minuty później przerwaliśmy pocałunek.

-Więc? – spytałem zdyszany.

-Do dupy.

-C-co? - zapytałem

-Nie lubię szorstkich pocałunków.

-Co masz na myśli?

Popchnęła mnie. Nieco otarła swoje usta.

-Najlepsze pocałunki są głębokie i namiętne, nie dzikie i szorstkie. Dlaczego wiedziałam, że całujesz śmieci.

Potem odeszła.

Patrzyłem jak odchodzi, a ja nie mogłem zignorować kolejnego uczucia w brzuchu, poczucia udowodnienia jej że się myli.

Poszedłem do mojego pokoju, potykając się. Zatrzymałem się a moje oczy wylądowały na Rhya i Liamie, którzy byli pół nadzy.

-Uh – Liam zaczął

-Nie mam czasu- wymamrotałem rzucając kurtkę na łóżko i wychodząc z pokoju, trzasnąłem drzwiami za sobą.

Poszedłem do pokoju 20, prędko w nie zapukałem. Otworzył Josh w samej bieliźnie. Zacisnąłem pięść

-Jest tutaj Perrie?

-Tak, ona-

-Wiem, że to on Josh – powiedziała wychodząc z pokoju. Miała na sobie bluzkę bez rękawów i krótkie spodenki. Przełknąłem ślinę, a ona zamknęła za sobą drzwi.

-Co-

Mój palec uniósł jej podbródek i zaatakowałem jej wargi, trzymając jej twarz. Nasze usta były tylko lekko przyciśnięte do siebie, kontynuowała pocałunek.

Pogłębiłem go, nasze języki zaczęły się o siebie ocierać a moje palce wplotłem w jej farbowane końców. Ona pocałożyła swoje dłonie na moich biodrach i pocałowałem ją w noc zanim się cofnąłem.

-Jak było?

-W głębi duszy jesteś dobrym człowiekiem Zayn.

-Co to ma znaczyć?

Uśmiechnęła się i mrugnęła, zanim dotknęłam czubkiem nosa mojego i wróciła do pomieszczenia.

Oparłem głowę o ścianę i zamknąłem oczy, uśmiechając się. Zsunąłem się po ścianie i położyłem ręce na kolanach.

Liam


Oblizałem usta i wystukałem wiadomość na ekranie mojego iPhona.

Do: Rhya
Wysłane: 9:17pm

Wpadniesz? Zayn MIA[2] :D

Od: Rhya
Odebrano: 9:18pm

Okay. Perrie jest u Josha i czuje się dziwnie…

Minutę później, ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłem je szybko, ujawniając ją w PJ.

Zamknęła drzwi za sobą i zaczęliśmy się całować. Chwyciłem jej biodra, moje ręce powędrowały na jej uda, by mogła na mnie skończyć.

Posłuchała i skończyła, jej krótkie nogi objęły mnie w torsie. Podrapałem jej skórę i usiadłem na łóżko, a ona na mnie okrakiem.

Jej ręce chwyciły rąbek moich spodni dresowych i ściągnęła je. Jęknąłem w jej szyją, uśmiechnęła się.

-Jesteś gorący. – szepnęła do mojego ucha, odwracając mnie jeszcze bardziej.

Zdjęła swoją koszulką i wydostała się ze swoich spodni, rzucając je bez celu na podłogę.

Drapała mnie po moim torsie, kręcąc tyłkiem na moich biodrach.

Niespodziewanie wszedł Zayn, rzucając kurtkę.

-Uh…- zacząłem, ale go nawet to nie obchodziło.

-Nie mam czasu! – wykrzyczał sfrustrowany i wyszedł z pokoju.

Rhya zeszła ze mnie i zaczęła się ubierać.

-Cholera –przeklnęła, przebiegła palcami po włosach.

-C-

-Czuje się źle….Czuje się jak dziwka. O boże – powiedziała, a jej głos się trząsł.

-Nie- próbowałem, ale ona odwróciła się a jej oczy były zaszklone.

-Nie Liam. Spójrz na mnie. Dlaczego robię to Dylanowi? Nie zasługuje na to…Nie zasługuje na niego. Jestem bez-

-Zamknij się, okay? - wykrzyknąłem

Popatrzyła na mnie, a ja złapałem jej twarz.

-Nie jesteś dziwką. Kocham cię…. I …..myślę…. że nie możemy się już ukywać.

Pociągnęła nosem i wytarła go, całuje mnie w policzki. Kieruje się za nią do drzwi.

-Zerwę z nim dzisiaj.

Moje serce zatrzepotało, skinąłem głową obserwując jak wychodzi.

Moje oczy wylądowały na Zaynie, który siedział na tyłku przy ścianie, uśmiechając się.

Wstał kiedy zobaczył mnie, podszedł do mnie wciąż się uśmiechając.

-Dlaczego cały czas się uśmiechasz? – zapytałem kiedy wszedł do naszego pokoju.

-Inne pytanie.

Wywróciłem oczami – Okay. Dlaczego tak się uśmiechasz?

-Ponieważ mam nową laską i potrzebuje sobie zwalić.

Louis

Po kolacji wróciłem do pokoju, znalazłem ją siedzącą na łóżku przytulającą swoje kolana do policzków i czytając Szkarłatną litere. Nosiła okulary.

Poszedłem i usiadłem obok niej, kładąc dłoń na jej kolanie, chwiejąc się trochę.

-Hej.

Zamknęła książkę i spojrzała na mnie.

-Chcesz iść się zabawiać? – zapytałem.

-Gdzie?

-Na sanki.

-Teraz?

Skinąłem głową.

-No chodź. Nie wpadniemy przez to w kłopoty.

Pięć minut później, potajemnie wyszliśmy tylnymi drzwiami.

Lockie: http://www.polyvore.com/lockie/set?id=75314068

Wziąłem ją za rękę i splotłem nasze palce, podczas gdy szliśmy na wzgórze. Ciągnąłem losowe sanki, które znalazłem na ganku.

-Dlaczego to robimy? – spytała siadając na śniegu.

-Ponieważ możemy. – powiedziałem uśmiechając się i usiadłem na sankach – jadę pierwszy.

Wzruszyła ramionami i skinęła głową, krzyżując nogi w kostkach i opierając się na łokciach. Zjechałem na dół parę razu, dopóki nie znudziła mi się wspinaczka na górę.

Postawiłem sanki obok niej i uśmiechnąłem się.

-Twoja kolej.

-Nie chce iść.

-Dlaczego nie?

-Ponieważ jest ciemno

-Więc?

-Boję się ciemności – powiedziała siadając.

Usiadłem na sankach.

-Zjadę z tobą.

Wahała się.

-No chooodź! Będzie fajnie! – błagałem, trzymała moje ręce. Zignorowała to, ale wstała i stanęła za mną, ale udało mi się ją pociągnąć za biodra i usiadła.

-Okay. Chodź połóż się na tym.

-Nieee - jęknęła

Wyciągnąłem ją i posadziłęm na sankach, zjechaliśmy ze wzgórza.

-Stop. Jestem ciężka – powiedziała i zaparła się butami w śniegu.

-Nie jesteś. Chodź, połóż nogi na sankach i wciągnę cię na wzgórze.

Obraziła się i położyła nogi znowu na sankach, zanim ruszyłem na wzgórze.

Słyszałem jej oddech, dotarłem na szczyt i spojrzałem na niebo, obserwując ciepłe powietrze, które wyszło z moich ust.

Usiadłem na śniegu, spojrzałem na nią jak siada obok mnie, krzyżując nogi w kostkach tak jak ja. Nasze opuszki palców stykały się więc sięgnąłem po jej dłoń i splotłem nasze palce.

Odwróciła głowę w moją stronę, zanim pochyliłem się i złożyłem pocałunek na jej ustach. Jej ręka powędrowała do mojego bicepsa i chwyciła go. Pozwoliłem sobie lekko ją pchnąć na plecy, żebym mógł zawisnąć nad nią.

Moje nogi były pomiędzy jej udami, a ręce były po dwóch stronach jej głowy. Położyłem się i pocałowałem ją znowu, zanim rozdzieliła wargi, dając mi dostęp do środka.

Mój żołądek robił fikołki do tyłu, położyła ręce na mojej tali. Odwróciła głowę by pogłębić pocałunek, szczęśliwy kontynuowałem całowanie jej. Było coś w całowaniu jej, że nie mogę się nacieszyć.

Kiedy zaczął padać śnieg, przerwaliśmy całowanie. Pocałowałem jej nos, ale nie zszedłem z niej.

Spojrzałem w jej brązowe, niewinne oczy. Moja klatka piersiowa unosi się i upada ciężko z zimna, które jest nie do wytrzymania.

-Wracajmy, zamarzam – zasugerowałem i usiadłem, potem wstając i pomagając jej.

-Louis, muszę cię o coś zapytać.

-Co?

Zawahała się, widziałem, że czuje się komfortowo, górowałem nad jej małym ciałem i złapałem jej twarz.

-Możesz mnie zapytać o wszystko.

-Uh…. – zająknęła się.

Czy to ma związek z sexem? – uśmiechnąłem się szeroko, unosząc brwi, w sekrecie mając nadzieję, że było.

-Nie! - krzyknęła i pacnęła moją rękę. Zachichotałem, moje ręce powędrowały na jej żebra.

-Więc co to jest?

Spojrzała w dół, żując swoją dolną wargę.

-Tylko….chce wiedzieć…..kim my jesteśmy Louis?

Uniosłem brwi i oblizałem wargi. Nie mogłem powiedzieć, że to pytanie mnie zaskoczyło…nie

-Uh…czego ty chcesz? – zająknąłem się. Nigdy nie byłem w związku na poważnie, trzeba być uczciwym. Wszystkie dziewczyny były do pieprzenia, porzucałem je następnego dnia.

-Zadałam ci pytanie Louis

-Jesteśmy uh… przyjaciółmi? – powiedziałem, zapiszczałem na końcu.

Jej wzrok padł na nogi, a ja spojrzałem na niebo, wzdychając.

-Zostanę tutaj na trochę – powiedziałem siadając, sięgnąłem po jej rękę. Odsunęła ją ode mnie.

-Przyjaciele nie kładą się razem i nie trzymają za ręce.

Z tym odeszła, zostawiając mnie na śniegu, nienawidzę siebie. Westchnąłem i położyłem się na plecach, zamykając oczy.

Musiałem wymyśleć coś przed powrotem do naszego pokoju.

Harry


Wierciłem się niewygodnie pod Mackenzie, wąchając jej włosy pachnące jak cynamon. Przyległa do mojej piersi, otwierając jakieś rany zostawione przez Robina.

Wykręciłem się z jej uścisku i ostrożnie wyszedłem z łóżka, nie budząc jej. Mój wzrok był rozmazany z powodu łez, które wypłynłęy z moich oczy, z powodu dużej ilości bólu od siniaków.

Bawiłem się bransoletkami na ręku szukając mojej koszulki stosie ubrań porozrzucanych po podłodze.

Wtedy przypomniałem sobie, że po seksie Mackenzie zawsze zakłada moją koszulkę i majtki.

Wyciągnąłem parę dresowych spodni z plecaka i szarą bluzę z kapturem, założyłem do tego czarne supry. Mój brzuch zaburczał, a ja przypomniałem sobie że nie jadłem nic cały dzień. Potrzebowałem jedzenia. Wyjąłem Twixa i ostrożnie wyszedłem z pokoju z papierosem w ręce.

Najpierw poszedłem do łazienki, ponieważ potrzebowałem sprawdzić swoją klatkę piersiową, a nie mogłem zrobić tego w naszej łazience, bo prawdopodobnie bym obudził Mackenzie.

Miałem wchodzić po schodach, ale zderzyłem się z kimś.

-Przepraszam – powiedziała cicho.

Spojrzałem w dół na Jackie, moje 192 góruje nad jej 164.

-Nie chciałam na-

-Jest okay – zapewniłem ją

Staliśmy tak w ciszy, dopóki nie spojrzała na mnie i powiedziała.

-Nie wolno wychodzić z domku.

-Wtedy gdy wracasz?

Zarumieniła się i jej oczy zatrzymały się na moim torsie.

-Uh….. masz rację

Uniosłem jej brodę by mogła spojrzeć w moje oczy.

-Szedłem by trochę się oczyścić. Myślę… Myślę, że parę moich siniaków na moim torsie znowu są otwarte.

-Możesz iść do mojej łazienki… Louis wyszedł w każdym razie, a trener Duff ma swoją zmianę.

-Okay – zgodziłem się i schowałem papierosa z zapalniczką do kieszeni.

Otworzyła drzwi i przepchałem się, zapaliłam światło. Poszedłem do łazienki, zdejmując bluzę i oglądając klatkę piersiową w lustrze.

Krew kapała z cięcia zrobionego przez szkło pod moim lewym sutkiem. Skrzywiłem się kiedy dotknąłem cięcia.

-Potrzebujesz pomocy? – zapytała Jackie przychodząc do łazienki ubrana w parę leginsów i bluzę.

Skinąłem głową i przeczesałem loki na czole. Oparłem się o umywalkę i obserwowałem ją, podchodząc do mnie sięgnęła po kosmetyczkę.

Zamiast rzeczy do makijażu miała szczoteczkę, pastę i apteczkę pierwszej pomocy.

Wyjęła bandaże i wodę utlenioną. Zaczęła czyścić moją krew, przekląłem gdy poczułem piekący ból pod moim lewym sutkiem.

-Przestań – poprosiłem, przesuwając ją na bok – To boli.

-Przepraszam

Staliśmy tak w ciszy, ja obserwując jej twarz, ona obserwując moje cięcia. Następnie powoli dotykała moich cięć, mój oddech stanął kiedy dotknęła mojego sutka.

Kiedy jej oczy złapały moje, serce zaczęło bić wcześniej a moje oczy odnalazły jej usta.

Skryła swoją głowę w moim ramieniu i owinęła ramiona wokół mojej klatki. Owinąłem ramiona wokół jej klatki pod bluzką, czując jej skórę.

Jej klatka unosi się i upada, ocierając się o moją. Moje loki musnęły jej czołu, zatrzymałem moje ręcę na jej plecach kiedy poczułem trochę kręgosłupa. Przypuszczam że nie miałem go poczuć.

-Zdejmij koszulkę - zażądałem

-Co?- Zapytała z niedowierzaniem

-Powiedziałem. Zdejmij koszulkę. Teraz.

-Nie.

-Nie zmuszaj mnie do tego. -

Powoli zdjęła bluzkę, odsłaniając swój czarny biustonosz. Próbowałem się nie gapić, ale nie mogłem. Była piękna.

Przełknąłem ślinę, próbowała zasłonić swoje ciało ale zatrzymałem ją. Odwróciłem ją i oglądałem jej plecy. Mogłem zobaczyć jej kręgosłup.

-Kurwa

Sięgnąłem do kieszeni i wyjąłem Twixa.

-Proszę.

-Co? Nie.

-Zjedz to

-Har-

-Kurwa zrób to! – krzyknąłem.

-Jest późno, a to zrobi ze mnie grub-

Dostałem go

-Dlaczego myślisz, że jesteś-

-Przez ciebie Harry

-C-Co?

-Wszystkie te trzy, prawie cztery miesiące. Nie zrobiłeś nic ale krytykując mnie, obrażając to sprawia, że czuję się bezwartościowa.

Byłem oniemiały

-J-

-A ja dosłownie nie jem niczego więcej poniewać to sprawia że czuje się jak wieloryb cały czas patrząc w lustro. Uderzenia bolały tak, ale słowa bolą mocniej. Nie wiesz oczywiście, bo każdy myśli że jesteś doskonały, po prostu się pobiłeś nic więcej.

Stałem tam obserwując ją, gdy powstrzymywała łzy. Mój wzrok był zamglony, wziąłem głęboki oddech przed zsunięciem się po ścianie i przebiegłem rękami po włosach.

-Wiem co masz na myśli…..i…..myślisz, że nie wiem jak się czujesz? Wiem. Jak mam się czuć gdy dziewczyna, która mi się podobała, zdradziła i opuściła mnie? Jak mam się czuć gdy ojczym bije mnie i nazywa mnie bezwartościowym?

Brutalnie ściągnąłem bransoletki z moich nadgarstków, przypadkowo otwierając ranę. Krew zaczęła płynąć w dół ręki.

-Cholera- zakląłem, usiłując wytrzeć ją.

-Pozwól mi.

Kucnęła między moimi nogami i owinęła papier toaletowy wokół nadgarstka.

Wyciągnąłem ją by mogła usiąść między moimi udami. Ugryzła trochę twixa i wypchała nim swoje usta. Uśmiechnąłem się i pogłaskałem ją po włosach.

Moje ręce bawiły się rąbkiem jej koszulki kiedy powiedziała:

-Przykro mi, że powiedziałam te rzeczy wcześniej. Uh jestem tylko trochę zła

-Okay – wyszeptałem, starając się ukryć szybsze bicie serca.

-Twoje cięcia przestały krwawić – zauważyła i przebiegła kciukiem po ranach, całując je wcześniej.

Mięśnie mojego brzucha spięły się a kolana ścisnęły jej klatkę. Ziewnęła i wstała

-Powinienem już iść – powiedziałam i tak samo wstałem. Założyłem moje bransoletki i przeciągnąłem koszulkę przez głowę.

-Będę sprawdzać każdego dnia od dziś czy jeszcz.

-Har-

-Kurwa przysięgam

-Ale

Ująłem jej twarz.

-Zrobię wszystko, aby utrzymać cię przy życiu Jackie

-Dlaczego?

-Ponieważ potrzebuje cię. Robię to i nie wiem dlaczego. Po prostu to robię.

-Okay – wyszeptała

-I nie jesteś bezwartościowa, jesteś

Usłyszałem zamykanie drzwi i cofnąłem się o krok. Louis wszedł i stanął jak wryty gdy mnie zobaczył.

-Harry?

-Taj hej… tylko… pójdę – wymamrotałem i przeszedłem obok Louisa by wyjść z pokoju, życząc by być w swoim pokoju.

Louis
Patrzyłem jak Harry wychodzi i zagryzłem swoją dolną wargę.

-Zranił cię?

-Nie - odpowiedziała

-Dlaczego on tu był?

-Krwawił, więc zaproponowałem, żeby oczyścił się tu, żeby nie obudzić Mackenzie

-Ale nic tobie nie zrobił?

Pokręciła głową- On…Jesteśmy…Nie wiem, jesteśmy przyjaciółmi.

-Przyjaciółmi?

Spojrzałem na nią spod byka.

-Tak. Czy jest okay?

Pchnęła mnie wyprzedzając i próbując wyjść z pokoju ale zamknąłem drzwi moją ręką. Zatrzymując ją pomiędzy drzwiami a moim ciałem.

Nasze klatki piersiowe stykały się, a ona spojrzała na mnie.

-Proszę nie złość się – powiedziałem opierając się na moim prawym ramieniu i głaszcząc ją po policzku lewym kciukiem.

Nic nie powiedziała, a po chwili słuchania naszych oddechów, powiedziałem.

-Boję się

-Czego?

-Ponieważ..ja….nigdy nie miałem wcześniej dziewczyny

-Co?

-Nigdy nie byłem w związku, zanim… miałem tylko jedną noc… na jedną noc była. Nie wiem jak być w związku, mimo że mam reputację w szkole. Pieprzyłem dziewczyny a następnego dnia rzucałem je z samego rana.

Przyjrzała się mojej twarzy, to był znak dla mnie bym kontynuował.

-A teraz boję się, ponieważ nie jestem pewien czy mnie złapiesz

-Złapię cię jeśli ty co?

-Jeśli będę upadać dla ciebie.

-To… nie zależy ode mnie Louis.

Spojrzałem w jej oczy

-Za późno.



[1] Chlamidya - choroba, możecie o niej poczytać na wikipedii czy gdzieś
[2] MIA - zaginiony w akcji

Szanuj naszą pracę 
#BLAHpl

P.S Zayn ma większe ego, niż kutasa ^^

15 komentarzy:

  1. Cudowne ff!
    Średnio rozumiem końcówkę. o.o
    Powodzenia w dalszym tłumaczeniu ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ogarniesz w przyszłym rozdziale ;*

      Usuń
    2. Haha tez nie ogarniam do konca tej koncowki xD Nie pozostalo nic, jak tylko czekac do wytlumaczenia w nastepnym rozdziale :P

      Usuń
  2. Wow *.* Widze, ze jednak wzielyscie sobie moje slowa do serca i w tym rozdziale nie spotkalam sie z literowkami itp. :P
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzis przeczytałam wszytsko *0* Super jest! Nie mogę się doczekać dalej :> Zycze milej pracy w dalszym tłumaczeniu :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Mega rozdział. Czekam na następny *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Naprawdę super, że tłumaczycie, bo dzięki wam mogę to czytać

    OdpowiedzUsuń
  6. Co sie stalo z wygladem dla telefonow ? :(((

    OdpowiedzUsuń
  7. dziękuję ze zaczęłyście tłumaczyć :) kocham was za to <3 czy będzie trochę historii Niall'a i Zayn'a?jeszcze raz dziękuję :*
    @MeganxOfficial

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG super rozdział ;) nie mogę się już doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiem że ten blog to nie o tym ale mam takie pytanie mogłybyście dodać posta w którym napiszecie troche o sobie bardzo prosze :) kto się zgadza niech też napisze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak fajnie by było o was się czegoś dowiedzieć pozdrawiam :*

      Usuń
    2. o! ale mam farta dodałaś to minute przede mną hahaha

      Usuń

Każdy wasz komentarz motywuje nas do dalszego tłumaczenia ;)
All the love. x