wtorek, 28 lipca 2015

Rozdział 10

Rozdział tłumaczyła @JulkaKwana 
Poprawki: Weronika 
***
Poprzednio w Between Love and Hate: Louis był zazdrosny o Jackie, Ryha dowiedziała się o zakładzie i Harry częściowo się otworzył.


Jackie

Był wtorek, dzień przedstawienia. Uczniowie ostatniej klasy liceum byli usprawiedliwieni na cały dzień, żeby przygotować scenę, zrobić kilka prób w tym kostiumową. Obecnie siedziałam na krześle w przebraniu pielęgniarki; porządna biała sukienka, która sięgała mi do ud. Byłam za kulisami, powtarzając mój scenariusz, kiedy inni ćwiczyli. Gryzłam wnętrze mojego policzka, zamykając oczy i powtarzając moją rolę. Kiedy je otworzyłam, zobaczyłam parę przenikliwych niebieskich ślepi gapiących się na mnie w rozbawieniu. Spojrzałam dookoła, oczywiście nikogo nie był w zasięgu wzroku. Przykucnął przede mną i położył dłonie na moich nagich udach, pocierając je w górę i w dół.

- Hej. - uśmiechnął się.

- Cześć. - odwzajemniłam uśmiech i umieściłam ręce powyżej jego. Splótł nasze palce i potarł moje knykcie swoimi kciukami

- Co tam? - zapytał. Był ubrany we współczesny strój Merkucja.

- Nic... uh, nie zrozum mnie źle... ale... dlaczego pytasz co u mnie?

Spojrzał na mnie. - Po prostu chcę z tobą porozmawiać... czy to takie złe?

Uśmiechnęłam się i pokręciłam głową. Jego dłonie wślizgnęły się pod moją sukienkę, na moje uda.

- Twoja skóra jest gładka - zauważył i usiadł na moich kolanach, okrakiem. Moje ręce powędrowały w dół do jego brzucha, a on chwycił moją twarzą w obie ręce, przyciągając ją do własnej. Zamknęłam oczy, kiedy jego wargi dotknęły moich. Następnie jego usta powędrowały do mojej szyi i delikatnie całował w dół moją skórę. Wyszeptał w moją szyję:

- Bardzo chciałbym cię zobaczyć w bardziej seksownym stroju pielęgniarki...żebyś się mną zaopiekowała hmm?

Zarumieniłam się, a on uszczypnął mój nos. Patrzyliśmy sobie w oczy, aż nie usłyszeliśmy jak ktoś wołał imię Louisa. Odskoczył i zrobił krok do tyłu. Spuściłam wzrok na podłogę i moje serce rozpadło się, kiedy odszedł, nawet nie patrząc na mnie.

***
Przedstawienie wypadło świetne, byliśmy przekonani, że zdaliśmy klasę teatralną i wszyscy dostaliśmy kwiaty. Było tak, aż pod wieczór mój tata zauważył Louisa i jego mamę z jego siostrami, za kulisami.

- Jo? - wykrzyknął mój tata.

Louis i jego mama odwrócili się i zauważyli mojego tatę w tłumie podnieconych rodziców.

- John! Cześć! Nie wiedziałam cię tutaj!

Pociągnęła Louisa z jego siostrami, kiedy szła do nas.

- Jackie, to jest Johannah, moja sekretarka.

Johannah uśmiechnęła się do mnie. Louis i ja wymieniliśmy zdziwione spojrzenia.

- I to jest mój kochany syn, Louis. - powiedziała.

- Cześć - powiedział, chrypiącym głosem i uścisnął dłoń z moim tatą.

Niezręczny moment.

- Witaj, młody człowieku. - powiedział tata, kiedy tylko pojawił się Josh.

- Cześć kochanie. - powiedział mi i pocałował mój policzek.

Helen, tata, Lindsay i wszyscy byli w szoku.

- A ty możesz być kim? - zapytał tata.

- Josh, proszę pana.

- Jej chłopak?

- Jeszcze nie, proszę pana.- uścisnęli sobie dłonie.

- Mam pomysł! Dlaczego wszyscy nie przyjdziecie na obiad? Mamy ogromny stół dla czternastu osób w jadalni.- Helen zaproponowała, klepiąc swoimi różowymi paznokciami o jej podbródku.

- Tak - zgodził się tata. - Moglibyśmy zaprosić chłopaka Jackie, Stylesów, dziewczynę Josha i jej siostrę. A, ty możesz przyprowadzić swojego męża Jo, Chciałbym go spotkać.

Szczęka Louisa zacisnęła się i jego mama spięła się.

- Okej. Mogę... będziemy tam.

Louis strzelił mi gniewne spojrzenie i wiedziałam, że jedyną nadzieją, żeby wyjść z tego było to żeby Anne powiedziała nie. I nie zrobiła tego. Była naprawdę podekscytowana i powiedziała swoje rodzinie, że przyjdą pół godziny wcześniej, żeby pomóc z jedzeniem i wszystkim innym.

Zdumiewająco.

Spojrzałam na zegar na mojej szafce nocnej.

8:35pm

Westchnęłam ciężko, kiedy koncentrowałam się na książce. Przerabialiśmy The Scarlet Letter na Angielskim i miałam do przeczytania dwa rozdziały na jutro. Nienawidzę książek. Po prostu bezmyślnie wszystko przeczytałam, więc muszę zrobić to ponownie, bo za pierwszym razem nie poświęciłam temu uwagi. Drzwi do mojego pokoju otworzyły się i byłam zdziwiona widząc Harry'ego, wchodzącego do środka z rękami w kieszeniach.

- Cześć - powiedział i usiadł na moim łóżku. Jego oczy przebiegły wzrokiem po mojej książce i przysunął się bliżej, tak że mógł być na moich stopach. Założyłam włosy za ucho, nie podnosząc wzroku znad książki. - Hej.

Byłam zaskoczona kiedy poczułam jego ręce na moich kolanach, które były pod nakryciem.

- Zabrałaś się za książkę z Angielskiego? - zapytał zdziwiony. Skinęłam i zamknęłam książkę, kładąc ją obok mnie.

- Tak. Jest do dupy. Nie mogę czytać tej książki, jest nudna. - Powiedziałam i wyszłam z łóżka, podchodząc do szafy, żeby zabrać jakieś ubrania.

Lockie: http://www.polyvore.com/lockie/set?id=74220619#

Przebrałam się w łazience i kiedy wróciłam, Harry leżał na łóżku i oglądał sufit.

- Czy uh... Mackenzie przyjdzie? - zapytałam.

Odwrócił głowę do mnie. - Tak. Będzie tutaj o dziewiątej z Kelsey.

Oblizałam moje wargi i podeszłam, żeby usiąść na krześle, kiedy Louis wszedł do środka, ubrany w czarną koszulę, czarne spodnie i czarne vansy. Jego oczy wylądowały na Harrym, zanim przebiegł językiem przez jego dolną wargę i podszedł do łóżka żeby uścisnąć dłonie z Harrym.

- Cześć kolego - przywitał się Harry i strzepnął swoje loki na czoło.

- Cześć.

Louis spojrzał na mnie, zanim odwrócił się w stronę Harryego.

- Uh, twoja mama powiedziała, że potrzebuje pomocy.

Harry wstał i wyszedł z pokoju, ciągnąc za rąbek jego niebieskiej marynarki. Louis zamknął drzwi, zanim podszedł do mnie i usiadł na biurku. Przyciągnął moje krzesło pomiędzy swoje nogi, następnie pociągnął mnie w górę tak, że mieliśmy oczy na tym samy poziomie.

- Twój tata jest tutaj? - zapytałam, kładąc ręce na jego kolanach, kiedy stałam między jego nogami. Skinął i umieścił swoje ręce na moich biodrach, na materiale od mojej czarnej bluzy.

- Myślę, że upije się dzisiaj... i moja mama wyszła wcześnie rano na resztę tygodnia.

Spojrzał w dół, zanim popatrzył z powrotem na mnie.

- Gdzie są twoje siostry?

- U babci. Ona... tę noc, pamiętasz? Balu... tę noc w którą był bal, kiedy powiedziałem że muszę wyjść, ponieważ otrzymałem wiadomość od Lottie, która powiedziała, że babcia nie oddycha. Przestraszyłem się i... ma się dobrze teraz. Mam na myśli, spała i Phoebe zawsze przesadza... Przepraszam, że tak cię zostawiłem.

- Nie przejmuj się Louis – powiedziałam. - Rozumiem.

Uśmiechnął się słabo i jego ręce powędrowały na moje plecy, bawiąc się wstążką od moich szortów.

- Ja... boję się. - wyszeptał, drżącym głosem.

- Czego? - zapytałam.

- Jeśli ona umrze... dziewczynki ostatecznie pójdą do domu opieki czy jak to się tam nazywa... i... moja mama rozwiedzie się z tatą... i będę sam z moim tatą. Nie mogę tego zrobić. Nie będę zdolny żeby utrzymać...

- Louis - powiedziałam delikatnie, ocierając jego łzy moimi kciukami. Jego niebieskie oczy były takie piękne i wyglądały tak niewinnie.

- To nigdy się nie wydarzy. A jeśli tak się stanie. Możesz przyjść i zostać u mnie.

- Ale...

- Nikt nie musi wiedzieć.

Przygryzł swoją dolną wargę, a jego ręce wślizgnęły się pod moją koszulkę, przyciągając mnie w dwoją stronę. Prawie się całowaliśmy, kiedy tata zawołam mnie z dołu, oznajmiając, że obiad jest już gotowy.
Siadłam między Joshem a JJ. Obok JJ była Kelsey, następnie Johannah i jej mąż, na końcu stołu był tata, następnie na innym miejscu była Anne, Robin, Harry, Mackenzie, Lindsay, Louis i w końcu, na drugim końcu stołu s obok Josha, stała Helen. Jedliśmy naszą zupę, kiedy dorośli zaczęli leniwą dyskusję. Poczułam dłoń Louisa na moim nagim kolanie kiedy jadł jedną ręką. Josh zdecydował, że to będzie dobry pomysł, żeby pocałować mój policzek, tylko kiedy Johannah i tata patrzyli. Więc mama Louis powiedziała mu.

- Aww... spójrz jak słodko Josh i Jackie wyglądają... prawda?

Louis uśmiechnął się, ale nie zdjął swojej dłoni z mojego kolana.

- Tak... pewnie. - powiedział, mimo że uśmiech wcale nie dosięgnął jego oczu.

- Dzięki - powiedziałam, fałszywie uśmiechając się do Josha, który położył dłoń na moim kolanie. Co jest z Brytyjczykami i chwytaniem za kolano?

Obiad zleciał całkiem dobrze, zapytałam czy przynieść deser, wstałam i poszłam do kuchni. Wróciłam z trzema talerzami. Pochyliłam się żeby położyć talerz Robina przed nim, moja bluza ześlizgnęła się, więc to ujawniło trochę mojego dekoltu. Wiedziałam, że Robin wypił zbyt dużo wina, więc umożliwiłam ześlizgnięciu się, kiedy jego oczy rzuciły się na mój dekolt i oblizał wargi językiem.

- Trzymaj swoje oczy przy sobie - warknął Harry, patrząc na swojego ojczyma. Głowa Robina wystrzeliła na Harry'ego, a powieki Harry'ego zatrzepotały, próbując ukryć swój strach.
- Weźmiemy talerze. - zaoferował Robin i wstał, szarpiąc Harryego za marynarkę, pociągając go. Wszyscy w pomieszczeniu wyglądali na totalnie nieświadomych tego co Robin faktycznie miał zamiar zrobić. Harry przełknął ślinę i poszedł do kuchni, szedł za Robinem. Obracałam w palcach dekoracje w jadalni, nie siadając, sekretnie przyglądając się Harryemu i Robinowi, którzy rozmawiali w kuchni. Spojrzał na mnie, z przerażeniem w oczach. Zobaczyłam że Robin zabiera jego nadgarstek i zobaczyłam jak Harry zaciska szczękę. Następnie Harry uderzył go z pięści, zasługując na sapnięcie od wszystkich z tego pokoju. Robin potarł swoją krwawiącą wargę i uśmiechnął się.

- Co się stało? - zapytała Anne, wstając ze swojego siedzenia i podbiegając do Robina. - Harry?

Harry musnął swoje knykcie i dmuchnął na nie powietrzem, zanim jego oczy złapały moje. Wybiegł z pokoju, opuszczając wszystkich zebranych wokoło Robina, który próbował powiedzieć że to nic wielkiego, on tylko uziemił Harry'ego, a on nie znosił tego zbyt dobrze.

Ale mogłam zobaczyć w jego oczach, że później zostanie ukarany.

Skierowałam się żeby opuścić pomieszczenie niezauważoną i wyszłam z domu, żeby znaleźć Harry'ego. Znalazłam go na rogu ulicy, siedzącego naprzeciw ściany, ręka w której trzymał papierosa opierała się o jego kolano.

-Co się stało? - zapytałam, zamierzając stanąć przed nim. Spojrzał na mnie.

-Nic.

-Nie, Harry. Powiedz mi. Co się stało?

Zgasił swojego papierosa końcówką od swoich czarnych conversów, zanim spojrzał na mnie.

- Rozgniewał mnie, więc uderzyłem go.

- Postradałeś zmysły, Harry? Wiesz co może zrobić z tobą!

Wstał.

- Myśli, że kurewsko tego nie wiem? Jest pieprzonym kutasem i przekroczył granicę tym razem!

Umieściłam ręce na jego unoszącej się klatce piersiowej, kiedy próbował opanować swój oddech. Spojrzał na mnie.

- Boje się - przyznał powolnym głosem, próbując ukryć swój trzęsący się głos.

- Dlaczego?

Jego loki zakołysały się w wietrze, kiedy oblizał swoją wargę.

- Boję się tego co zrobi mi dzisiaj. Myślę, że nie dam rady tego wytrzymać.

Moje serce złamało się na jego słowa.

- Dlaczego...możesz zablokować drzwi do swojej szopy.

Skinął. - Masz rację.

Zaczęliśmy iść w stronę pobliskiego parku.

- Dlaczego nie powiesz tego swojej mamie? - zapytałam, siadając na huśtawce.

Kiedy zimny wiatr musnął moje nagie nogi, uświadomiłam sobie że jestem
w szortach, w grudniową noc. Potarłam dłońmi moje uda. Harry przyciągnął mnie
za tył moich ud w swoją stronę, tak że mogłam stanąć miedzy jego nogami. Jego ręce sunęły się po moich udach w górę i w dół, żeby utrzymać ciepło, kiedy powiedział cicho:

- Ponieważ jeśli jej powiem, to jest szansa że mi nie uwierzy.

Zagryzłam wnętrze mojego policzka, chwytając łańcuchy od huśtawki. Pociągnął moje nogi w górę, tak że mogłam siąść na mi okrakiem, moje stopy zwisały po drugiej stronie.

- Dlaczego miałaby cie nie uwierzyć?

- Ona zna Robina i wplątałem się w 'niewielkie' walki... i ona myśli, że wszystkim co potrafię jest wprowadzenie go w kłopoty. Po dzisiejszym wieczorze... myślę że znowu mi nie uwierzy... nigdy.

- Dlaczego to zrobiłeś?

- Zrobiłem co?

- Uderzyłeś go z pięści?

Harry wzruszył ramionami. - Wracajmy, będą zastanawiać się gdzie jesteśmy.

Wstał i chwycił moje biodra, podnosząc mnie do góry i umieszczając mnie na ziemi.

- Jeśli... jeśli będziesz potrzebował pomocy... jak, jeśli przyjdzie i... uderzy cię, proszę powiedz mi.

- Dlaczego?

Zatrzymałam się kilka kroków od tylnych drzwi, widząc gości gawędzących z moimi rodzicami, dziękując i to wszystko.
Louis zmierzył mnie podejrzanym wzrokiem.

- Ponieważ mogę ci pomóc. Możesz...mogę przyjść do ciebie albo ty możesz przyjść do mojego domu... Wiem że to dziwne i nie chcesz...

- Napiszę do ciebie - wyszeptał, kiedy Mackenzie zbliżyła się do nas. Mackenzie pojawiła się, owijając ręce wokół jego szyi i przyciągając go do błyskawicznego pocałunku. Jego oczy się nie zamknęły, mimo to umieścił swoje ręce na jej biodrach.
Anne i Robin też przyszli.

- Odwiozę cię do domu Mackenzie. - zaproponowała, uśmiechając się.

Harry zblokował oczy ze mną i zobaczyłam jak Robin uśmiecha się. Harry przełknął ślinę i skinął na mnie, odpowiadając na moje poprzednie pytanie. Moje oczy złapały ponownie jego, kiedy wychodził z domu podążając za Robinem, który popchnął go dyskretnie do środka i zamknął drzwi.

***
Wzięłam prysznic i umyłam głowę, następnie ogoliłam się i wsunęłam się w ubrania, które miałam ubrane na obiedzie, które właściwie była moją piżamą.

Lockie: http://www.polyvore.com/lockie/set?id=74220619#

Była północ, kiedy Louis zapukał w drzwi od mojego balkonu. Miał swoją torbę, która oznaczała że zostaje w moim domu na resztę tygodnia, bez niczyjej wiedzy.
Wszedł do środka i zablokował drzwi, kiedy ja zablokowałam drzwi do pokoju.

- Przepraszam, że jestem tak późno, ale musiałem poczekać aż moi rodzice zasną.

Rzucił swoją torbę pod moje łóżko i kopnął tam też swoje trampki, zanim wspiął się na nie i skrzyżował swoje nogi w indiańskim stylu. Poklepał jego okryte dresami kolana, a ja podeszłam do niego siadając na nim okrakiem, lokując moje nogi wokół jego talii. Oblizał swoje wargi i spojrzał na mnie w dół, zanim chwyciłam jego twarz w dwie ręce. Pogłębił pocałunek kiedy przyciągnął mnie do siebie bliżej o ile to było możliwe. Jego ręce zamknęły się dookoła mojej talii i zaczął zagłębiać się w moich ustach. Jęknęłam w jego usta i uśmiechnął się zadziornie, odsuwając się. Jego nos musnął mój i trącił głową moja szyje. Jego wargi naciskały na moją szyję i zamknęłam oczy.

- To był najbardziej seksowny dźwięk jaki słyszałem - wyszeptał i podniósł moją koszulkę trochę do góry, odkrywając mój brzuch. Natychmiast próbowałam pociągnąć ją w dół, czując skrępowanie.

- Nie - powiedział. Oczy Louisa wwierciły się we mnie.

Bałam się że może wyśmiać mnie i nazwać mnie żałosną.

- Okej. Przepraszam. Przepraszam.

Jego ręce odwróciły mnie i oparł się o oparcie na głowę, sprawiając, że moja głowa opierała się o jego ramię.

- Widzisz to? - wyszeptał, wskazując na złamane serce na mojej koszulce. Skinęłam, patrząc w dół.

- Chce je naprawić.

- Naprawić co? Moją koszulkę?

Złożył pocałunek na moim czole. - Twoje serce.

Moje palce odnalazły jego, splatając je. Jego klatka piersiowa unosiła się w górę i w dół, dotykając moich pleców, kiedy brał głębokie oddechy. Moje oczy były zamknięte i mój nos muska jego szyję, kiedy jego ręce trzymały moje piersi pod moja koszulką. Moje oczy szybko się otwarły.

- Doskonały rozmiar - skomentował bezczelnie i zarumieniłam się, kiedy jego ręce zakradły się pod moją koszulkę.

Wierciłam się, ale przycisnął swoje wargi do mojego ucha i wszeptał:

- Możesz mi zaufać.

Zrelaksowałam się pod jego dotykiem i prawie jęknęłam kiedy jego ręce wślizgnęły się pod mój stanik, jego palce ścisnęły delikatnie moje sutki. Szalenie się zarumieniłam, patrząc w górę na jego twarz. Jego oczy były skoncentrowane na mojej koszulce, jego ręce oddziaływały na moją skórę.

- Twoje sutki są twarde. Podnieca cię to.

Położyłam moją rękę na jego uniesionym kolanie, chcąc dotknąć czegoś, tylko żeby poczuć niewielki kontakt z nim.

Ziewnęłam, moje oczy zaszkliły się trochę.

- Jesteś śpiąca?

Skinęłam głową i jego ręce zniknęły z moich piersi. Już tęskniłam za ciepłem jego dłoni na mojej skórze.
- Więc chodźmy spać - wyszeptał i zanurkował pod nakrycie, jego ręce pociągnęły koc ponad nasze ciała i zgasił lampkę. Moja głowa opierała się o jego klatkę piersiową, czując jego ciepło, miętowy oddech na wierzchu mojej głowy. Bawiłam się jego palcami, przygryzając dolną wargę, kiedy powiedziałam:

- Byłeś pierwszą osobą która kiedykolwiek mnie dotykała Louis.

Spojrzałam na niego, i nawet w ciemności mogłam zobaczyć jego błyszczące oczy.

- Chce... - zaczął - chce być pierwszą osobą, która zrobi z tobą wiele rzeczy.

To była długa cisza, i moje serce zaczęło bić szybciej, wiedząc dokładnie co miał na myśli.

- Mogę poczuć twoje bicie serca Jackie... nie musimy wszystkiego przyspieszać. - oznajmił.

Kolejny moment ciszy.

- Mogę ci o coś zapytać? - wyszeptał, pociągając mnie w górę tak, że mieliśmy oczy na tym samym poziomie

- Hm? - mruknęłam.

- Czy...byłem twoim pierwszym pocałunkiem?

Skinęłam, rumieniąc się. Uśmiechnął się.

- Jak słodko. - zachichotał i odwrócił mnie, przyciągając moje plecy do swojego torsu, przytulając mnie na łyżeczki.

- Dobranoc.

Zamknęłam oczy, a on zablokował nasze palce, delikatnie oddychając w moją szyję, kiedy zasnęłam.

***

W następny środowy poranek byliśmy na lunchu, kiedy dyrektor ogłosił że wycieczka narciarska odbędzie się w niedziele w tym tygodniu, dokładnie w pierwszy dzień wakacji. Nasz natychmiast zgodził się na wyjście, więc nie miałam innej możliwości żeby nie iść. Moja babcia mieszkała w Utha, więc kiedy tylko zechciałam chodziłam do niej, kiedy nasza rodzina była na nartach.

- Wy dwoje wiecie jak jeździć na nartach, prawda? - Kelsey zapytała, uśmiechając się. JJ przewrócił oczami i skinął.

Byliśmy na w-fie, kiedy Josh przyszedł do mnie na sale i uśmiechnął się złośliwie, patrząc na mnie w dół, siedzącą na ławce pijąc. Grałyśmy w siatkówkę, a ja byłam wykończona.

- Hej Jackie - powiedział i kucnął przede mną, umieszczając ręce na moich kolanach.

Poczułam czyjeś oczy na mnie, więc rozejrzałam się dookoła. Złapałam parę niebieskich tęczówek, a następnie zielonych. Niezręcznie się odwróciłam, zanim wiedziałam co się stanie, wargi Josha były na moich. Nawet nie zamknęłam moich oczu, tylko stałam tam przez moment, patrząc głęboko w oczy Louisa. Odwrócił wzrok i poczułam jak moje wargi ruszają się naprzeciw warg Josha. Uśmiechnął się w pocałunku, zanim się odsunął.

- Jackie?

Zmarszczyłam brwi, dając mu znak żeby kontynuował.

- Zostaniesz moją dziewczyną?

Zobaczyłam jak oczy Mackenzie poszerzają się kiedy szła przechodziła obok. Natychmiast poszła do Harry'ego i Louisa. Słuchałam uważnie.

- Josh i Jackie są razem.

Intensywne spojrzenie Harry'ego powędrowało z patrzenia się w dół na swoje Nike. Głowa Louis wystrzeliła dookoła z jego rozmowy z Niallem.

- Co? - zapytał.

- Możesz to sobie wyobrazić? Być z takim frajerem jak ta krowa! Ha.

Szczęka Harry'ego się zacisnęła i Louis spojrzał obojętnie w podłogę.

- Nie zgodzisz się z tym? - Mackenzie kontynuowała.

Harry nic nie powiedział, ale Louis skinął. Spojrzałam z powrotem na Josha.

- Pomyśle o tym - powiedziałam, uśmiechając się.

- Oh nie. - zaśmiał się.

- Nie powiedziałam nie.

Uśmiechnął się złośliwie i przycisnął pocałunek do mojego kolana. - Okej.

Później tego dnia zaczęłam iść w stronę przystanku autobusowego, żeby złapać autobus do domu.

- Czekaj - powiedział głos, odwróciłam się, patrząc na Louisa, kiedy się zbliżał do mnie.

- Odwiozę cię do domu. - dodał, ciągnąc mnie do jego auta i otworzył drzwi.

Wsiadłam i obserwowałam jak zatrzaskuje drzwi. Okrążył samochód i usiadł na swoim siedzeniu, zanim zapiął pas i odjechał.

Prowadził w ciszy, ale zatrzymał się kilka przecznic od mojego domu, przed wielkim budynkiem.

- To nie jest m...

- To mój dom.

- Co z twoim t...

- Jest w pracy. Nie będzie go w domu, aż do wieczora.

Skinęłam i podążyłam zanim.
To było ogromne.
Zaprowadził mnie do środka, zanim poszliśmy na górę, przechodząc obok kilku drzwi. Odnalazł swój pokój i otworzył drzwi na których wisiał plakat Natalie Portman. Uśmiechnęłam się pod nosem. Jego pokój był bałaganem. Wszędzie ubrania, koszulka Manchesteru United na telewizorze, połowa zjedzonej pizzy na biurku, obok MacBooka. Dwa worki fasolek przed telewizorem, identycznego do tego Harry'ego. Xbox i PS3 były obok płaskiego telewizora. Drzwi do łazienki były w rogu pokoju, kilka stóp od łóżka.

- To jest bałagan.

- Dzięki, mamo.

Umieścił swój plecak pod biurkiem i wziął kawałek pizzy. Zabrał jeszcze jeden i podał go mi.

- Nie, dzięki.

Mimo, że czułam potrzebę, żeby go zabrać, nie mogłam. Wzruszył ramionami i wepchnął go do ust, wycierając swoje dłonie o spodnie.

- Dlaczego mnie tu zabrałeś? - zapytałam, zabierając truskawkową miętówkę z jego małej miski na komodzie.

- Ponieważ... nie... nie wiem. Po prostu... potrzebowałem pokazać Ci gdzie mieszkam.

- To miłe. Twoi rodzice są bogaci.

Wymusił smutny uśmiech i skinął w moim kierunku żebym do niego podeszła. Pozwolił mojemu plecakowi spaść na podłogę i zdjęłam moją kurtkę, kładąc ja na jego. Wtedy chwycił moje biodra i umieścił mnie na jego biurku, stając pomiędzy moimi nogami.

- Czy on całuje tak jak ja to robię? - zapytał.

Mrugnęłam.

- Co?

Ale wtedy zrozumiałam o czym on mówił. Nie odpowiedziałam, mimo że Louis był tysiąc razy lepszy.

- Powiedz mi. - nakłaniał, zanurzając swoje palce w moich spodniach.

- Nie, nie robi tego.

- Co powiedziałaś?

- Powiedziałam, że nie...

- Mam na myśli o to o co cię zapytał?

- Powiedziałam, że pomyślę o tym.

- Nie możesz z nim być.

- Dlaczego nie? -zapytałam, stając się zła i odpychając go przez klatkę piersiową.

- Ponieważ... jesteś moja.

Moje serce zatrzepotało i moje oczy przez chwilę opadły na jego wargi.

- Nie jestem twoja. - zadrwiłam, schodząc z biurka. Złapał mnie za talię i przyłożył swoje wargi do mojego ucha.

- Powiedziałaś, że mam cię.

Westchnął, a jego wargi zjechały w dół do mojego lewego ramienia. Odsunął moje włosy i przygryzł kawałek mojej odsłoniętej skóry. Zassał i lizał ją, a ja jęknęłam ponownie, zanim przygryzłam wargę. Zostawiał tam czerwony ślad, który w ciągu minuty stał się fioletowy.

- Louis. - jęknęłam i dotknęłam skóry na mojej szyi.

- Teraz jesteś moja - powiedział i jego ręce powędrowały do przerwy miedzy moimi udami, ściskają wnętrze mojego uda.

- Nie jestem Louis!

Zrobił krok do tyłu, a ja odwróciłam się, żeby spojrzeć na niego.

- Co ma on czego ja nie mam? Inteligencję? Dobre usta? Zdumiewający....

- Nie obchodzi go co ludzie o nim myślą. - warknęłam.

Westchnął, jego oddech drżał. Ścisnął kącik jego oczu jego wskazującym palcem i kciukiem, zamykając oczy szczelnie i westchnął głęboko. Moje łzy groziły wypłynięciem, kiedy ze złością próbowałam założyć mój płaszcz.

- Co robisz? - zapytał.

- Wychodzę.

- Zrobiło się ciemno na zewnątrz – powiedział. - I pada.

- Cóż wole być na zewnątrz niż być tutaj z tobą.

Chwyciłam mój plecak i zakręciłam go wokół mojego ramienia, wychodząc z domu. Przywitałam jego tatę, który wglądał na totalnie trzeźwego i szczęśliwego.
Szłam w dół ulicy, kładąc kaptur na moją głowę.

- Mam dysleksję!

Zatrzymałam się i odwróciłam, mrużąc oczy, żeby zobaczyć coś przez deszcz i ciemność.

- Co?

- Jestem... dyslektykiem, Jackie.

- Dl...

- Nie mogę... nie mogę właściwie przeczytać, lub właściwie przeliterować... to dlatego prawie zawaliłem wszystkie lekcje i powtarzałem cały rok drugi raz z powodu chemii.

Zrobił mała przerwę, zanim kontynuował.

- I...Słyszałem co wszyscy w szkole mówią na mój temat...nazywając mnie głupim, upośledzonym człowiekiem i śmiejąc się ze mnie, że mam prawie 21 lat, a wciąż jestem w szkole... nie mogłem... i nie jesteś frajerem, zaufaj mi... ale... po prostu teraz nie mogę sobie z tym wszystkim poradzić! Wiesz jak okropne jest to, że nie radzisz sobie z przeczytaniem czegoś właściwie? Słowa są nie wyraźne, po prostu zmieszane kształty... i zawsze napisze błędnie słowo, ponieważ nie pamiętam kolejności liter. Jestem bliski zwariowania, Jackie. Ty... wiesz czemu? Ponieważ przez moje wszystkie problemy, moją rodzinna sytuację, moją ułomność, moje szkolne problemy... teraz też muszę się martwić o to, że będziesz miała chłopaka, który oznacza to, że nie będę mógł, żeby cie dotykać czy całować...lub być z tobą. Wbrew wszystkiemu co powiedziałem albo zrobiłem i kurwa co wszyscy myślą, jesteś jedyną osobą która powstrzymuje mnie przed straceniem tego. Nie mogę..

Nie pozwoliłam mu dokończyć. Stanęłam na palcach i pocałowałam go. Kiedy odsunęliśmy się, uśmiechnął się smutno.

- Jesteś... jedyną osobą która wie o tym.

Nie obchodzi mnie to, że on nie chce aby ludzie dowiedzieli się o nas, lub o tym, że jest dyslektykiem. Wszystkim co mnie obchodziło był jego uśmiech.

***

Niedziela, 9:21pm

- Wychodzimy! - tata krzyknął z dołu. On i Helen zabierali JJ i Kelsey na musical w Menchesterze. Co oznaczało, że będę sama w domu aż do późnego wieczoru, ponieważ Lindsay była, jak zawsze gdzieś tam. Wtedy przypomniałam sobie, że dawno nie pisałam w moim pamiętniku, będąc szczerym, byłam szczęśliwa z tego powodu. Usiadłam na siedzeniu na oknie z kubkiem gorącej czekolady, oglądając ulewny deszcz na ulicy.

Rzecz z Joshem została ustalona, powiedziałam mu, że nie chce być w związku
w tym momencie, ponieważ jestem zbyt zajęta niektórymi rzeczami, zmyśliłam to, kiedy rzeczywiście, nie chciałam z nim być, ponieważ chciałam wciąż móc 'być z' Louisem.
Krótko mówiąc, Josh nie miał złamanego serca, naprawdę skończył zauroczony
w dziewczynie o imieniu Perrie, która była kolejną kuzynką Ryha'y, która miała dziwne różowe włosy i dziwny gust modowy. Miała uroczy głos i niewinne spojrzenie, mimo że nie była tak niewinna jak spojrzałam na nią za pierwszym razem. Paliła i od czasu do czasu spotykała się z obcymi, co było w porządku dla mnie, była jedną z najsłodszych osób jaką kiedykolwiek spotkałam. Stała teraz na naszym stole, dołączyła przez zakochanego Josha, który żałośnie próbował ją oczarować. To wyglądało jakby działało, ale nie chciałam znać szczegółów.

Mój telefon zabrzęczał na biurku i jęknęłam, idąc żeby go zabrać.

Od: Louis
Otrzymano: 9:30pm

Chcę cię x

Przewróciłam oczami, mimo że moje serce zrobiło salto do tyłu.
Louis był zmuszony żeby wyjść na obiad z całą rodziną, najwidoczniej było duże ogłoszenie tego wieczoru w jego rodzinie.

Do: Louis
Wysłano: 9:31pm

Nie możesz tego zrobić. Ogłoszono już?

Od: Louis
Otrzymano: 9:33pm

Nope

Westchnęłam i prawie zablokowałam telefon, kiedy przyszła wiadomość od Harry'ego.

Od: Harry
Otrzymano: 9:33pm

Potrzebuję cię.

Moje serce zatrzymało się, kiedy gapiłam się w ekran. Następnie zdecydowałam ubrać się i pójść do Harry'ego. Było coś w Harrym, że nie mogłam tego wskazać. Jakkolwiek, rozumiałam go i chciałam mu pomóc. Wspięłam się w dół po balkonie
i pobiegłam wzdłuż ulicy do jego domu, ubierając swoją czerwoną kurtkę. Zapukałam do drzwi stodoły i postukałam stopami o ziemię. Wtedy usłyszałam odjeżdżającą taksówkę i zobaczyłam głowę Robina na przednim siedzeniu, próbując wybełkotać adres. Po prostu otworzyłam drzwi i weszłam do środka, żeby odkryć pokój i łazienkę pustą. Zaczęłam panikować.

- Harry? - krzyknęłam i wybiegłam do ogrodu, krocząc po trawie i weszłam do domu.

Wszystkie światła były zgaszone.
Może po prostu próbował zrobić ze mnie głupka. Szłam po omacku przez ciemność i krzyknęłam, kiedy dotknęłam czegoś moją stopą. Moje ręce odnalazły pstryczek od światła i włączyłam je, co ujawniło fakt że byłam w kuchni, obok wysepki. Sapnęłam na westchnięcie przede mną: Harry leżał na podłodze, jego kolana były zgięte i przyciśnięte do jego brzucha, z telefonem w ręce, jego oczy były zamknięte. Był ubrany w parę koszykarskich spodenek i bluzę z Jacka Willisa. Jęknął i kucnęłam przy nim, odgarniając jego loki z czoła.

- Wszytko w porządku? - Zapytałam patrząc na niego. Jego czy się otworzyły i zobaczyłam jak błyszczące były, łzy groziły wypłynięciem.

Przełknął ślinę i pokręcił głową.

- Gdzie jest twoja mama?

- Pojechała odwiedzić moją siostrę na wakacjach w Nowym Jorku, aż do stycznia - zdołał powiedzieć. Wzięłam moją rękę z niego i pomogłam mu wstać na jego stopy. Zaprowadziłam go do szopy i usiadł na biurku.

- Masz jakiś bandaże czy apteczkę pierwszej pomocy w łazience?

Skinął. - W szafce.

Poszłam do łazienki i otworzyłam szafkę, wychodząc z wodą utlenioną, parą bandaży i ręcznikiem. Wróciłam do pokoju, znajdując go wciąż siedzącego na biurku, uświadamiając sobie że był w tej samej pozycji. Wpatrywał się obojętnie w podłogę, głęboko myśląc.

- Zdejmij swoja koszulkę - powiedziałam, stając miedzy jego nogami.
Postąpił zgodnie z moimi słowami i przebiegłam wzrokiem po jego poobijanym torsie. To było gorszę niż za pierwszym razem. Miał więcej fioletowych śladów, blizn i siniaków. Jego boki były całe w dużych, czerwonych śladach. Spojrzałam na niego, następnie na to co przyniosłam z łazienki.

- To nic co mogę zrobić z tym. To nie krwawi.

Odwróciłam się i poszłam do łazienki, kładąc bandaż i niebieski płyn na miejsce w szafce.

- Przepraszam - powiedział, kiedy wróciłam do pokoju.

Umieściłam moje ręce na jego delikatnej skórze i przełknęłam ślinę. Nie mogłam sobie wyobrazić jaki ból sobie zadali. Spojrzałam w jego oczy. Wyglądał tak niewinnie, ponownie. Jak ktoś go tak zranił?

- Jackie?

- Tak?

- Możesz się dzisiaj zemną przytulać?

- Pewnie.

Zablokowałam drzwi, zgasiłam światło i zdjęłam moją kurtkę, kładąc ją na krześle. Był pod kocem po lewej stronie i podążyłam za nim, na prawą stronę. Jego ręce wkradły się pode mnie i przyciągnęły mnie do siebie. Moje nogi owinęły się wokół niego i moja głowa opierała się o jego klatkę piersiową.

- Przepraszam - powiedziałam ponownie.

- To nie twoja wina.

- Czuję się tak, że nie mogłam ci pomóc... lub sprawić, że ból przejdzie.

- Pomogłaś. I... to jest coś co możesz zrobić.

- Co? - zapytałam, patrząc na niego.

- Możesz... pocałować gdzie boli.

Moje serce zaczęło pędzić, kiedy przesunęłam się wyżej, tak że mogłam siąść okrakiem na jego udach. Były kościste i chude. Poczułam jak moja waga przygniata je, więc próbowałam zejść z niego.

- Nie. - zaprotestował, kładąc swoje ręce na mojej talii.

- Nie... Czuję się jakbym łamała twoje nogi...

- Nie robisz tego. Przestań się martwić.

Skinęłam głową i śledziłam jego tors dłońmi, czując jak jego skóra wzrasta i opada przez moje dłonie. Zgięłam się i pocałowałam wszystkie pojedyncze siniaki. Kiedy powędrowałam w górę żeby pocałować jego policzek, poczułam, że moje wargi stały się mokre. Wtedy uświadomiłam sobie, że płacze.
Nienawidziłam wiedzieć go lub Louisa płaczącego.

- Proszę, nie płacz. - wyszeptałam, kładąc ponownie moje ręce na jego klatce piersiowej. Mogłam poczuć i usłyszeć jego bicie serca. Dosłownie słyszałam jego złamane serce i próbując zwolnić bicie. Kiedy moje łzy dotknęły jego nagiej klatki piersiowej, położył swoje ręce na moich włosach. Moje lewe ramie ścisnęło jego klatkę piersiową, czując jego kość biodrową ocierającą się o mój nadgarstek. To bolało trochę, ale zignorował to.

- Jak źle było tej nocy?

- Zemdlałem na kilka godzin.

- Byłeś w szkole następnego dnia.

- To wyglądała jak wszytko byłby okej. Nie chce żeby ludzie dowiedzieli się o tym.

- Jak długo musisz być sam z tatą?

- Tylko od dnia kiedy wrócę z wycieczki narciarskiej. Wtedy zostanę u ciebie aż do Nowego Roku. Moja mam rozmawiała z twoimi rodzicami.

Była krótka cisza.

- Zawsze taki jest? Znieważający?

- Nie.

Zaczął rysować kształty na skórze na moim lewym ramieniu swoim kciukiem.

- Harry.. możesz powiedzieć mi dlaczego się tniesz?

Zesztywniał i przewróciłam oczami na niego, żeby zabrać jego lewy nadgarstek w moją dłoń kiedy do mnie mówił. Spojrzałam na rany, oczywiście na najnowsze.

- Ponieważ Robin sprawił że czuje się jak nic. Czuję się bezwartościowy... i... była dziewczyna... która złamała moje serce... Julie. Oszukała mnie. Była moją pierwszą miłością.

Nie powiedziałam nic, czując że ma więcej do powiedzenia. Miałam rację.

- Robin... on... nie wiem dlaczego chciał sprawić że będę nieszczęśliwy i sprawić że poczuję się jakbym nigdy nie był wystarczając dobry dla kogoś...

- Harry. Jesteś... jedną najbardziej pięknych ludzi jakich widziałam.

Rozluźnił swoje mięśnie klatki piersiowej.

- Mogę cię o coś zapytać? - zapytałam.

- Co? - wyszeptał.

- Dlaczego uderzyłeś go z pięści?

-Bez powodu.- odpowiedział szybko.

- Harry. - sprzeciwiłam się, patrząc na niego. - Wyraźnie powiedział ci coś co sprawiło że stałeś się zły.

- Naprawdę chcesz wiedzieć?

Skinęłam. Złączył nasze palce razem i zamknął swoje oczy na sekundę.

- Powiedział mi że chciałby cię zranić.

Zamrugałam, zmieszana.

- Co?

- Dlatego go uderzyłem.

- Dlaczego?

- Ponieważ... nie mogłem... po prostu... myśl o nim robiącym coś tobie doprowadziła mnie do szaleństwa. Sposób w jaki na ciepie patrzył... sprawił że stałem się zły.

- Ale dlaczego to zrobiłeś? Uderzyłeś go. Wiedziałeś do czego to doprowadzi.

- Ponieważ dla mnie, jesteś warta cały ból.

***
Jeśli szanujesz moją pracę 
poświęconą temu rozdziałowi
pozostaw po sobie komentarz
#BLAHpl 

36 komentarzy:

  1. Boże to jest takie genialne. Te emocje podczas czytanie. Kocham to x
    Dziękuję Wam ze przejrzyście tego bloga i ze dodajecie rozdziały tak często..
    Ale The Love jak to by napisał Haz haha xx
    / Vanillia xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Per-fect
    Kiedy kolejny rozdział się pojawi słoneczko? :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Harry jestem z ciebie dumna, że w końcu sprzeciwiłeś się temu dupkowi
    Dziękuję, że to tłumaczycie, jesteście wspaniałe i czekam na kolejny ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Napięcie level 10000000000000
    Ok Oli oddychaj
    kochamkochamkocham

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak Bardzo chcę szybko next

    OdpowiedzUsuń
  7. Proszę szybko kolejny bo czytałam po angielsku i wiem ze jest taki jjkinvdrddwdghbfa *-* ♡

    OdpowiedzUsuń
  8. o mój Boże, ta końcówka ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  9. To jest takie idealne!
    O matko!
    Z niecierpliwością czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  10. Błagam dalej :'(

    OdpowiedzUsuń
  11. No genialne no! *.* ♥
    Ładnie proszę o następny :C

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeju opłacało się czekać tyle na rozdziały *o* aww to jest takie słodkie !! Tylko coś czuje że będzie rywalizacja pomiędzy Lou a Hazzą ;o

    @luv_my_styles_

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, rozdział genialny *-*
      Ja się już nie mogłam doczekać na tyle że przeczytałam kolejny rozdział po angielsku xd
      Kolejny będzie najlepszy *-*-* jgjhncjcjnf

      ~Jul

      Usuń
  13. Tłumaczcie szybko kolejny 😊

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedy next?? ♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  15. Prooooszę, dajcie następny :'C
    To jest genialne ♡

    OdpowiedzUsuń
  16. Hej :D Super rozdzial ;) Ale mam jedna uwage, nie zeby to byla jakas wielka obelga, czy cos, ale moglybyscie tlumaczyc troszke... czy ja wiem... mniej chaotycznie, poniewaz momentami az trudno zrozumiec o co chodzi. To tylko takie moje odczucia :P Przy okazji, bardzo dziekuje, ze przejelyscie to tlumaczenie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bardzo rozumiem co masz na myśli 'że tłumacze chaotycznie" niektórych fragmentów nie da się przetłumaczyć tak jak jest w oryginale, więc wybacz :)

      Usuń
    2. Chodzi mi glownie o to, ze piszesz np. "On napisala" (to jest taki przyklad, nie znalazlam tego w tekscie), albo pojawiaja sie literowki i momentami ciezko jest rozszyfrowac o co dokladnie chodzi :/ to tylko taka moja sugestia, nie biez tego do siebie, chcialam tylko pomoc ci udoskonalac twoje tlumaczenie...

      Usuń
    3. Literowki zdarzają się każdemu :)) i ja mam tylko 15 lat i nie jestem naprawdę doświadczona tłumaczka :) staram się być w tym jak najlepsze i dziękuję. x

      Usuń
    4. Nie ma za co :) Ciesze sie, ze sie w koncu zrozumialysmy ;) I przepraszam jezeli Cie jakos zdenerwowalam, czy cos :P Jeszcze raz dziekuje, ze przejelyscie to tlumaczenie :*

      Usuń
    5. Nic się nie stało ;3 I nie ma za co ;*

      Usuń
  17. Czekam na następny rozdział!! <3 błagam dodawaj częściej ja tutaj umieram c;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będzie częściej, bo mamy swoje życie i nie polega ono tylko na tłumaczeniu.

      Usuń
    2. Jeejku ;_; ale wy ostatnio nerwowe jestescie...

      Usuń
    3. Dokładnie.
      Podejmują się tłumaczenia wiedziałyście co się z tym wiąże.
      Jasne, że macie swoje życie- każdy ma.
      Ale jeśli zobowiązałyście się coś robić, to wypadałoby to kontynuować i nie denerwować się gdy ludzie pytają.
      Pozdrawiam i życzę spokojnego dnia ;)

      Usuń
    4. Ja się nie denerwuje. Jestem oazą spokoju.
      Rozdział jest tłumaczony bez przesady i on nie liczy 5-6 stron tylko 20-40, więc...
      Tak wiemy co się wiąże z tłumaczeniem, ale robimy to bo to LUBIMY, a nie że musimy

      Usuń
    5. No to okk, my rozumiemy, ze tlumaczenie tego wcale nie jest jakies mega lekkie, ale nie musialas od razu naskakiwac na ta dziewczyne, ktora napisala tylko, ze nie moze sie doczekac kolejnego rozdzialu, bo ona, piszac, zebys wstawiala tlumaczenia czesciej, wcale nie chciala Cie obrazic, za sporadyczne ich dodawanie. Jej komentarz mial raczej na celu pokazanie wam tlumaczkom, ze podoba jej sie, to co robicie i ze nie moze sie juz doczekac, kiedy cos znowu wstawicie...

      Usuń
    6. Tylko, że ja wolę dobrą opinię. Nie wiem, że Lou jest dwulicowy czy coś niż coś takiego. Bo to naprawdę może wyprowadzić z równowagi.

      Usuń
    7. Nie przejmuj sie takimi komentarzami, bo one na prawde nie sa po to, zeby Ciebie zdenerwowac...

      Usuń
    8. Chcę się nie przejmować, ale niestety przejmuje się.

      Usuń
  18. Prooooszę dodajcie kooolejny :(
    nie mogę dłużej czekać ;cc

    OdpowiedzUsuń
  19. To jest cudowne ! Fakt na początku poprostu nienawidziłam tego ff. Było mi żal Jackie, ale teraz to kocham <3 Błagam o następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mialam tak samo *.* Uwielbian to ff od kiedy Lou sie otworzyl w stosunku do Jackie <3 Chociaz mimo wszystko nadal mi sie nie podoba, ze jest taki... dwulicowy ?

      Usuń
  20. Jakbyście potrzebowały pomocy to mówcie! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno napiszemy, dziękujemy za ofertę pomocy :)

      Usuń

Każdy wasz komentarz motywuje nas do dalszego tłumaczenia ;)
All the love. x