niedziela, 7 lutego 2016

Rozdział 17

Chciałabym szybko na początku coś wyjaśnić. Zdaję sobie sprawę z tego, że obiecałam, że rozdziały będą częściej. Przykro mi, że długo nic nie dodawałam, ale to nie moja wina. No w zasadzie moja, ale nie mogłam na to nic poradzić. I nie chodzi tu o moje lenistwo, ale konkretnie o to, że zalałam laptopa i długo nie miałam do niego dostępu. Złośliwość rzeczy martwych, czy jak to się tam mówi. Mam nadzieję, że nie jesteście bardzo źli. Cieszę się, że prawie nie było sporów.
O, jeszcze jedno! Zachęcam do sprawdzenia zakładki "znajdź mnie" ;)
A teraz zostawiam was z rozdziałem :)


*Harry*

-Pozwól mi się z tobą kochać.
Przygryzłem wargę zaraz po tym, jak wypowiedziałem te słowa. Nie mogę uwierzyć, że właśnie to powiedziałem. Co ja sobie myślałem?
Oczywiście, że nigdy by się nie zgodziła, ponieważ nieważne jak zły Louis był dla niej, ona zawsze będzie go kochać.
Moje serce zabiło szybciej, kiedy jej oczy się rozszerzyły i spojrzała w dół na moje usta. Wyszeptała ledwo słyszalne 'okay', a moje serce wyskoczyło z klatki piersiowej.
Pochyliłem się ponownie i pocałowałem ją. Moje oczy same się zamknęły, kiedy tylko moje usta weszły w kontakt z jej. Moje ręce błądziły w dół do rąbka różowej bluzki Mackenzie i uniosłem ją. Ujawniłem jej perfekcyjną klatkę piersiową pokrytą czarnym biustonoszem i naszyjnik z samolotem idealnie ułożonym na jej szyi.
-Jesteś taka piękna- wyszeptałem, kiedy moje ręce błąkały się po jej plecach. Dotyk jej skóry na moich palcach.
Mogłem stwierdzić, że jest zdenerwowana, ponieważ jej klatka piersiowa unosiła się i opadała szybko.
Owinęła rękami moją talię i powoli zrobiła krok do przodu, do łóżka. Zatrzymałem się, nie chcąc pośpieszać rzeczy i przypadkiem jej przestraszyć.
Zacząłem składać pocałunki na jej szyi i płatku ucha. To sprawiało, że wydobywałem z niej jęki, przez co mogłem poczuć, że robię się większy.
Szarpnąłem powoli za płatek jej ucha i złapałem zapięcie stanika pomiędzy palce. Nic nie zrobiła, po prostu cofnęła głowę i oparła ją o moją. Odpiąłem biustonosz i szarpnąłem za niego, aby ujrzeć jej niesamowite piersi. Oblizałem usta, przez co się zarumieniła. Pocałowałem jej policzek i ująłem jej piersi w dłonie, automatycznie czując niekomfortowość w spodniach. Na sam dotyk.
Moje usta powędrowały do jej szyi. Przygryzłem jej delikatną skórą, po czym przejechałem po niej językiem.
Nacisnąłem palcami na jej twarde sutki, a ona zajęczała ponownie, rumieniąc się. Uniosłem jej podbródek tak, aby na mnie patrzyła i złożyłem jeden jedyny pocałunek na jej ustach. Po tym delikatnie pchnąłem ją na łóżko i przesunąłem ją trochę w górę tak, aby jej głowa spoczywała na poduszkach.
Pocałowałem jej nos, po czym wędrowałem w dół, ciągnąc językiem po całym jej ciele. Moje spodnie były boleśnie ograniczone, ale chciałem sprawić, aby poczuła się dobrze. Jej pierwszy raz musi być wyjątkowy.
Doszedłem do jej szortów i złożyłem pocałunek nad pod jej pępkiem, po czym pociągnąłem za nie w dół, odsłaniając jej perfekcyjne nogi. Sięgnęła dłońmi w dół, aby się zakryć, ale splotłem nasze palce, więc nie mogła tego zrobić.
-Nie- powiedziałem i umieściłem pocałunki wzdłuż jej ud, zanim zabrałem ręce od jej i owinąłem je wokół tkaniny jej majtek.
Przełknąłem ślinę i spojrzałem na nią do góry, aby sprawdzić, czy nie ma nic przeciwko, a ona skinęła głową, również przełykając ślinę. Jej palce nieco drżały, kiedy zdjąłem jej bieliznę.
Zrobiłem się twardy od razu, kiedy tylko zobaczyłem gładką skórę pomiędzy jej nogami. Oblizałem usta, po czym przejechałem palcem po jej szczelinie, zanim włożyłem go do środka.
Jęczała cicho, kiedy lizałem jej łechtaczkę, a ja wiedziałem, że nie mogę dłużej czekać, więc postarałem się i sprawiłem jej przyjemność. Wróciłem do jej idealnej twarzy i pocałowałem ją, ignorując motyle w moim brzuchu.
Zaczęła bawić się zamkiem mojego paska, a ja odetchnąłem, kiedy jej się udało i zdjęła moje spodnie. Syknąłem, ponieważ mój twardy jak skała penis został wreszcie uwolniony. Zarumieniła się, kiedy spojrzała w dół, a ja oblizałem usta.
-Jesteś pewna?- zapytałem, a moje serce biło poza moją klatką piersiową.
Skinęła głową, przygryzając wargę, a ja zdjąłem bokserki i zaczekałem na jej reakcję. Ku mojemu zaskoczeniu, pocałowała mnie, ujmując jednoczenie moją twarz.
-Możesz owinąć koc wokół nas?- zapytała nieśmiało, a ja skinąłem głową, robiąc to, o co poprosiła.
Zdjąłem bluzkę, wiec byliśmy oboje nadzy. Jej ręce prześledziły mój tors, kiedy wygiąłem się i chwyciłem kondoma z szafki.
Zaciągnąłem go na siebie, kiedy ona odetchnęła ciężko, obserwując moje ruchy.
Otarłem się końcówką o jej wejście, po czym spojrzałem jej w oczy. Skinęła głową uspokajająco, a ja wszedłem w nią, od razu czując jak ciasna jest.
Jęknąłem i przygryzłem wargę, zamykając oczy. Chciałem poruszać się szybciej i mocniej, ale nie mogłem, ponieważ musiałem być cierpliwy i delikatny.
Jej powieki były zaciśnięte, a kilka łez spłynęło po jej policzkach.
-Jest okay?- wyszeptałem scałowałując łzy.
Skinęła głową i otworzyła oczy.
-Ruszaj się- wyszeptała.
Skinąłem i zacząłem się znów poruszać, wkładając w to całego siebie. Zajęczała i spojrzała na moje ręce. Chwyciłem jej i umieściłem je nad jej głową, po czym splotłem nasze palce.
Wygięła plecy, a naszyjnik, który podarowałem jej na urodziny zetknął się z moją klatką piersiową.
Schowałem nos w jej szyi, wdychając jej truskawkowy zapach, który zawsze sprawia, że szaleję. Otworzyłem usta wciąż wchodząc w nią, po czym przygryzłem jej delikatną skórę, z intencją pozostawienia po sobie miłosnego śladu.
Jęknęła, kiedy mój język przejechał po znaku, jaki zostawiłem. Zetknąłem usta z jej szyją jeszcze raz, zanim poczułem, że jestem blisko orgazmu.
Jej ścianki zacisnęły się wokół mnie, przez co warknąłem.
-Zrób to jeszcze raz- błagałem, prawie żałośnie.
Powtórzyła to, a ja złączyłem nasze usta, włączając do działania język.
-Jestem tak blisko kochanie- wyszeptałem w jej usta.
-Ja też- powiedziała i ścisnęła moje palce.
Przełknąłem ślinę, a mój żołądek się zacisnął, zanim doszedłem, dokładnie w momencie, w którym zacisnęła wokół mnie swoje ścianki jeszcze raz, wydając z siebie najgorętszy jęk, jaki słyszałem.
Wyszedłem z niej i zwinąłem się na miejscu obok niej. Zdjąłem kondoma i naciągnąłem na siebie spodnie, po czym wstałem, żeby go wyrzucić.
Nie mogę uwierzyć w to, co właśnie zrobiłem. Uśmiechnąłem się lekko i odwróciłem do Jackie. Podszedłem do jej strony łóżka i usiadłem.
-Wszystko okay, kochanie?- wyszeptałem.
Skinęła głową i uśmiechnęła się, sprawiając, że moje wnętrzności zatrzepały.
-Taaa... Tylko trochę... Boli.
-Cóż, wezmę prysznic.
Zamknęła oczy i owinęła koc wokół swojego szczupłego ciała, po czym odwróciła się w drugą stronę. Wstałem i poszedłem do łazienki. Zamknąłem drzwi i zdjąłem spodnie, po czym spojrzałem na siebie w lustrze.
Pozwoliłem sobie spojrzeć na mój brzuch i grube uda, które w całości pokryte były bliznami. Walczyłem ze zdjęciem bransoletek, po czym spojrzałem na nadgarstki. Po dziesięć cięć na każdej ręce. Przełknąłem ślinę, po czym przebiegłem po nich paznokciami, otwierając kilka ran.
Przygryzłem wnętrze policzka i wszedłem pod prysznic, włączając gorącą wodę.
Powtarzałem to działanie w kółko i w kółko. Wiedziałem, że prawdopodobnie mogę robić tylko to, ponieważ ona zdecydowanie niedługo wróci do Louisa, bo nie jestem wystarczająco dobry dla niej.
Wyłączyłem wodę i owinąłem ręcznik wokół talii, po czym kolejnym osuszyłem włosy.
Kiedy wyszedłem było coś po drugiej. Byłem śpiący.
-Nie zamierzasz uh... Wyprać prześcieradła?- zapytała, więc uniosłem głowę, aby zobaczyć ją, siedzącą w staniku.
W ręce trzymała telefon.
-Jutro- powiedziałem drapiąc się po głowie.
Jej oczy się rozszerzyły, a ja zdałem sobie sprawę, że zobaczyła cięcia, choć mówiłem jej, że już tego nie robię.
Położyła telefon na stoliku, po czym znów położyła się na łóżku. Byłem wdzięczny za to, że nie otworzyła tematu samookaleczenia.
Ubrałem się szybko, po czym rzuciłem jej bluzkę. Zdjęła biustonosz po tym, jak ją ubrała i wyciągnęła go przez rękaw.
-Boże, jak to zrobiłaś?- zapytałem, śmiejąc się i jednoczenie wskoczyłem do łóżka.
Uśmiechnęła się i zachichotała. Wyłączyłem światło i wpatrywałem się w ciemny sufit przez kolejne kilkadziesiąt sekund. W końcu odwróciłem się do niej i przerzuciłem ramię wokół jej tali, po czym przyciągnąłem ją do siebie.
Oparła głowę na mojej klatce piersiowej i byłem pewny, że słyszy szybkie bicie mojego serca.
-Jackie?
-Hm?
Kocham cię.
-Dobranoc.
-Dobranoc Harry.


___________________________________



*Louis*

-Więc kogo zamierzasz dzisiaj pieprzyć? Stawiam na Lindsay!- powiedział Kurt zaraz po moim wejściu do szatni.
Nie miałem ochoty na seks z kimkolwiek tego wieczoru. Wszystko, czego chciałem to wrócić do domu i zwalić sobie, myśląc o Jackie.
-Nikogo- wymamrotałem, po czym zdjąłem koszulkę przez głowę.
-Chyba nie jesteś poważny z tym popieprzonym związkiem z Jackie?
Moje serce zaczęło bić szybciej na te słowa. Stracę kontrolę, jeśli będzie sobie robił z niej żarty.
-Zamknij się- warknąłem. Niech on to w końcu załapie.
-Przecież ona nigdy nie będzie chciała się z tobą pieprzyć. Przysięgam jest jak zakonnica, czy coś. Dawaj stary, nie dowie się. Jeden mały skok w bok nikogo nie zrani, mam rację?
Przekręciłem oczami i powiedziałem:
-Jasne stary, masz rację.
Oczywiście nie zrobiłbym tego. Chciałem być dla niej dobrym chłopakiem, chciałem, żeby czuła, że na nią zasługuję. Pieprzyć co on sobie pomyśli. Kocham ją i nikt tego nie zmieni.
Impreza była w domu Jasona. Był pełen, kiedy dotarliśmy na miejsce. Przygryzłem wargę wysiadając z auta i spojrzałem na godzinę w telefonie.
22:12
Jeśli będę miał szczęście, uda mi się uciec około 23.
-Znajdźmy dla ciebie jakąś kotkę, kolego- powiedział Kurt klepiąc mnie po plecach.
-Nie mam na to ochoty- wymamrotałem, ale nie odpowiedział, co oznaczało, że nie usłyszał, albo zdecydował się to olać.
Zarzucił rękę wokół moich ramion i popchnął mnie do środka. Wszyscy witali się ze mną i krzyczeli na mój widok. Wymusiłem uśmiech i udawałem szczęśliwego przez naszą wygraną.
Skoro wygraliśmy, dlaczego czuję jakbym przegrał coś ważniejszego?
-Piwa? Wódki? Whiskey?- oferował Kurt, kiedy opierałem się o ścianę w salonie, patrząc na tańczących i pijących ludzi.
-Piwo- mruknąłem wzruszając oczami.
Zniknął w kuchni, a ja od razu wyciągnąłem telefon.

Do: JV <3
Wysłano: 22:15
Wszystko ok?

Przygryzłem wargę i zablokowałem telefon, po czym włożyłem go do tylnej kieszeni spodni. Przebiegłem dłonią przez włosy i rozejrzałem się. Zobaczyłem Liama w rogu, patrzył na telefon.
Podszedłem do niego przez zatłoczony pokój.
-Cześć- powiedziałem kładąc dłoń na jego ramieniu.
Spojrzał na mnie, zaskoczony. Uspokoił się widząc, że to tylko ja.
-O, hej Lou.
Uszczypnąłem się w nos, kiedy nazwał mnie tym zdrobnieniem. Wiem, że to żałosne, ale tylko Jackie mogła to robić.
-Co robisz?
Spojrzałem na wyświetlacz jego telefonu, żeby zobaczyć, że pisze do Rhya. Zarumienił się i zablokował go.
-Ty też nie masz ochoty na bycie tutaj?- zauważyłem.
-Ty też?
Wzruszyłem ramionami i skinąłem głową.
-Kurt działa mi na nerwy. Myśli, że będę się dzisiaj z kimś pieprzył.
-Kochasz ją- powiedział.
-Nie kurwa- mruknąłem sarkastycznie. Uśmiechnął się i spojrzał w dół, po czym znów na mnie.
-Gdzie Harry?- zapytał rozglądając się. Wiedziałem, że jest chory, dlatego nie grał, ale zawsze przychodził na imprezy.
-W domu. Nie czuł się zbyt dobrze.
Przygryzłem wargę.
-Hey, chcesz się stąd urwać?- zapytałem.
Zachichotał.
-Lou jestem zaszczycony, ale...
-Nie bądź kutasem.
-Taa, chodźmy- powiedział. -Ale najpierw muszę się upewnić, że Niall nie zsikał się w basenie. Znowu.
Skinąłem głową i powiedziałem, że poczekam na dworze. Kiedy tylko odwróciłem się do wyjścia, Kurt zjawił się naprzeciwko mnie, blokując mi drogę.
-Chyba nie wychodzisz?- zapytał, podając mi puszkę piwa.
-Właściwie to tak. Ta impreza jest kiepska.
Przekręcił oczami.
-Koleś, ta krowa zrobiła ci pranie mózgu. Spójrz na siebie!
Ścisnąłem mocno puszkę, żeby przypadkiem nie uderzyć go w twarz.
-Mam dla ciebie rozrywkę- rzucił mi uśmieszek, patrząc ponad moim ramieniem.
Poczułem zapach drogich perfum, zanim uśmiechnięta Lindsay pojawiła się pod moim ramieniem. Była zalana.
-Hejjj Louuuuu.
Przekręciłem oczami i odepchnąłem ją.
-Cóż, zostawię was samych. Wiecie gdzie jest sypialnia, całkiem nieźle prawda Louis?
Po tych słowach odszedł.
Lindsay zamruczała i owinęła ręce wokół mojej szyi.
-Jesteś takim idiotą, Louis.
Delikatnie odsunąłem od siebie jej ręce i chciałem odejść, ale pochyliła się, próbując mnie pocałować, ale się odchyliłem.
-Boże, nie chcę cię pieprzyć- powiedziałem.
-Ale ostatnim razem było nam naprawdę dobrze, prawda Lou?
-Przestać mnie tak nazywać do kurwy- warknąłem i uwolniłem się od niej.
Wydęła wargi.
-Jasne, leć pieprzyć tę grubą krowę Jackie. Jesteś jedynym, który kiedykolwiek by ją zechciał.
Zacisnąłem pięści i oblizałem usta.
-Masz, potrzymaj.
Spojrzała na mnie zmieszana, ale zwyczajnie wcisnąłem jej butelkę do ręki i odszedłem.
Kierując się na dwór, sprawdziłem telefon, ale nie dostałem żadnej wiadomości od Jackie. Spróbowałem do niej zadzwonić, ale nie odebrała.
Prawdopodobnie spała, ale wiedziałem, że zazwyczaj nie zasypia szybko.
-Nie mogę znaleźć Nialla- powiedział Liam pojawiając się obok mnie.
-Pewnie znalazł sobie jakiegoś ptaszka.
-Powinien w końcu się ustatkować- wymamrotał- Może złapać STD [1] czy coś.
Zaśmiałem się i ruszyłem za nim do auta.
-Jedziesz do Rhyi?
Skinął głową i otworzył auto.
-Mogę z tobą? Może rozmawiała z Jackie.
-Co się stało?
-Nie odpowiada na telefony, a ja chciałbym spędzić z nią noc.
-Oh, okay. Mam na myśli, taaa, spoko.
Wsiadłem do samochodu i włączyłem radio. Skupiłem się na drodze przede mną, zatapiając się w myślach. Co, jeśli coś jej się stało? Nie zapytałem jej z kim wraca do domu.
Spojrzałem na Liama, kiedy usłyszałem, że muzyka przestała grać.
-Co?- zapytałem widząc, że patrzy na mnie w lusterku.
-Ty nie... No wiesz, z Jackie?
Zmarszczyłem brwi.
-Nie, czemu pytasz?
Wzruszył ramionami.
-Po prostu się zastanawiam.
-Zastanawiasz się nad czym?
-Niczym.
-Zastanawiasz się, czy jestem z nią dla seksu?
-Louis...
-Nie, Liam. Poważnie, powiedz mi. Uważasz, że wszystko co robię to seks?
-Nie, ja tylko...
-Nieważne.
-Zjedź na bok- powiedziałem czując jak moje serce przyspiesza.
-Louis, no weź...
-Nie Liam. Zjedź. Na bok.
-Ja tyl...
-Jeśli nie zjedziesz na bok w tym momencie, przysięgam, że wyskoczę. Przysięgam.
Westchnął i wreszcie wykonał moje polecenie. Odpiąłem pas. Wiedziałem jak dotrzeć do domu. To było jakieś 5 minut drogi.
-Przepraszam. Nie chciałem cię zdenerwować- powiedział, a ja otworzyłem drzwi. Zacząłem iść i zapiąłem kurtkę.
Samochód Liama wreszcie ruszył. Zaczekałem aż zniknie, po czym wreszcie pozwoliłem łzom wypłynąć z moich oczu.
Oczywiście myślał, że wszystko, czego chcę to seks. To wszytko co robię: zwodzenie dziewczyn, a potem pozostawianie ich. Nienawidzę tego, że ludzie tak o mnie myślą. Może dlatego Jackie mi nie ufa.
Boże, płakanie jest takie gejowskie- pomyślałem wycierając oczy.
Patrzyłem na moje Vansy, idąc w ciemności. Byłem rozczarowany każdym: moją mamą, ponieważ nie pomogła mi, kiedy byłem kurewsko chory, moim tatą, przyjaciółmi i Jackie.
Moje serce było ciężkie w piersi, kiedy otwierałem drzwi do domu. Było ciemno, co oznaczało, że wszystko śpią.
Ból nie odszedł po tym, jak zdjąłem buty i kurtkę.
Poszedłem do kuchni, żeby napić się szklanki wody. Włączyłem światło i podszedłem do szafki. Moje oczy były mokre, kiedy spadły na uchwyt noża.
Przygryzłem wargę, patrząc na niego i wypuszczając łzy. Słyszałem o cięciu się, wszyscy o tym żartowali, kiedy byłem mały, ale słyszałem też, że to pomaga z bólem... Jedyny ból, który możesz właściwie kontrolować.
Moja dłoń znalazła się na trzonku noża, a ja pochyliłem się opierając ramie na blacie.
Wziąłem głęboki wdech, po czym przyłożyłem nóż do skóry. Przygryzłem wargę. Nie mogę tego zrobić. Nie mogę. Jestem taki głupi, nie mogę nawet się pociąć.
Odłożyłem nóż, a moje serce się zatrzymało, kiedy usłyszałem otwieranie drzwi.
Odwróciłem się, żeby zobaczyć Lottie zdejmującą buty.
-Lottie?- zapytałem, a ona podskoczyła zakrywając usta.
-Jezu Chryste, przestraszyłeś mnie Louis.
Położyła rękę na sercu.
-Gdzie byłaś?
-Nigdzie.
Podszedłem do niej.
-Charlotte.
Przekręciła oczami.
-Byłam u Josh'a.
-Josh Vega?
Skinęła głową.
-I... Jackie tam była?
Pokręciła głową.
-Nie wróciła do domu.
Moje serce zaczęło bić mocniej.
-Ona... Nie?
Wzruszyła ramionami.
-Nie wiem Louis, możemy po prostu nie rozmawiać o tym, że widziałeś mnie o tej porze?
-Jasne, tak. Jasne, idź spać. Kurwa.
Wyłączyłem światło w kuchni i zamknąłem drzwi frontowe, po czym poszedłem na górę. Przysięgam na Boga, jeśli coś jej się stało...
Przebrałem się z w spodnie od piżamy i położyłem na łóżku. Wierciłem się przez kilka minut, wciąż sprawdzając telefon. Miałem dwie wiadomości.

Od: LP
Otrzymano: 22:50
Słuchaj stary, przepraszam za to, co się stało. Serio.

To był tylko Liam. Miałem kolejną, w której napisał, że zapytał Rhya, a ona powiedziała, że Jackie wróciła do domu z Harrym.
Westchnąłem z ulgą i wstałem. Potrzebowałem papierosa.
Wszedłem na balkon i pochyliłem się nad poręczą, wkładając do ust szluga.
-Kurwa- mruknąłem, kiedy przez przypadek oparzyłem się zapalniczką.
Wtedy się zatrzymałem.
Faktycznie poczułem się dobrze, bo czułem ulgę. Płomień na mojej skórze sprawił, że poczułem się żywy, jakbym nigdy nie miał już być odrętwiały.
Wyrzuciłem papierosa na ziemię i zapaliłem zapalniczkę, po czym przyłożyłem do ramienia. Przygryzłem wargę, przyciskając płomień do skóry.
Syknąłem, ale poczułem się dobrze.
Wpatrywałem się w ciemność, robiąc okręgi na skórze i dotykając jej. Bolało. Przełknąłem ślinę i włączyłem zapalniczkę, aby zrobić to ponownie.
Kiedy ból odszedł, wróciłem do łóżka, wślizgując się w zdrętwienie.


______________________



*Harry*




Obudziłem się, czując ciepłe światło na policzku. Otworzyłem i przetarłem oczy.
Uśmiechnąłem się, przypominając sobie wydarzenia z ostatniej nocy, ale w środku poczułem też poczucie winy.
Odwróciłem się w jej stronę, a moje serce się zatrzymało. Nie było jej. Usiadłem podtrzymując się na dłoniach.
-Jackie?
Nic.
Zamknąłem oczy, nakazując sobie być cicho, po czym otworzyłem je, pozwalając opaść na klatkę piersiową. Oczywiście, że wyszła. Dlaczego miałaby zostać? Byłem tylko odskocznią od Louisa, to dla niej nic nie znaczyło.
Odsunąłem koc z nóg, patrząc na cięcia pokrywające całe udo. Boże, moje uda są tak okropnie grube. Pewnie była tym obrzydzona.
Pochyliłem się ponad łóżkiem i sięgnąłem do szafki nocnej. Przeszukiwałem ją, aż moje palce odnalazły metal.
Wyciągnąłem ostrze i bawiłem się nim przez chwilę. Moje serce było dosłownie złamane, kiedy myślałem o tym, że nigdy nie będę wystarczająco dobry dla nikogo. Nigdy.
Przyłożyłem ostrze do uda i narysowałem trzy linie nad tymi starymi. Patrzyłem jak krew spływa po mojej skórze na pościel. Cóż, i tak muszę ją wyprać.
Zrobiłem kolejne trzy rany, upewniając się, że każda jest coraz głębsza, ale nie tak bardzo. Po prostu idealnie.
Mój brzuch zaczął burczeć, a ja przełknąłem ślinę, wstając. Poszedłem do łazienki i wziąłem prysznic, zmywając krew. Założyłem parę luźnych spodni i bluzkę, po czym zdjąłem prześcieradło i wrzuciłem je do kosza na pranie w łazience.
Usiadłem na biurku, zakładając bransoletki. Potrząsnąłem głową, poprawiłem loki i wyszedłem z szopy.
Kuchnia pachniała jajecznicą z bekonem, przez co domyśliłem się, że Robin gotował śniadanie.
Mój żołądek był w węzłach, na myśl o zobaczeniu Robina. Nienawidzę faktu, że widuję go codziennie.
Moje mama siedziała przy stole w swoim biznesowym ubraniu, czytając gazetę i pijąc kawę.
-Gdzie idziesz mamo?- zapytałem.
-Oh, dzień dobry Harry! Jadę na biznesową wycieczkę na dwa dni. Myślałam, że ci wspominałam.
-Prawdopodobnie był zajęty pieprzeniem amerykańskich dziewczyn.
Moje głowa rzuciła się w kierunku Robina, który rzucił mi uśmieszek, pracując przy kuchence.
-Robin nie bądź niegrzeczny.
Moje serce przyspieszyło. Skąd wie?
-Kiedy wyjeżdżasz?
-Powinnam wychodzić koło...- spojrzała w dół na zegarek.- Teraz. Jasna cholera. Muszę iść. Do zobaczenia w poniedziałek.
Pocałowała Robina, po czym podeszła do mnie i uszczypnęła mój policzek.
-Gdzie Gemma?- zapytałem, kiedy ona zakładała obcasy.
-Uni.
Mój żołądek spadł. Zostanę sam z Robinem na cały weekend. Nic dobrego z tego wyjdzie. Wiem to.
-Oh, okay. Miłej podróży- powiedziałem, a ona wysłała mi buziaka, po czym wyszła.
Ruszyłem do drzwi, po czym odwróciłem się do Robina.
-Skąd wiesz?
Uśmiechnął się i odwrócił z czajnikiem w ręce. Cofnąłem się.
-Spotkałem ją w ogrodzie dziś rano. Rozmawiała przez telefon z... Rhya?
Przygryzłem wargę.
-Co jej zrobiłeś.- zapytałem, nawet jeśli zabrzmiałem bardziej jak stwierdzenie.
Wydął wargi.
-Awww Harry, myślisz, że kim jestem?
-Co jej zrobiłeś- powtórzyłem.
-Nic. Ale serio, ma niezłe nogi. Jesteś szczęściarzem, że możesz się z tym pieprzyć.
-TO ma imie- syknąłem, siadając na stole.
Krzyknąłem, czując coś gorącego na mojej dłoni. Moja ręka była oparzona, ponieważ wylał na nią gorący kubek herbaty.
-Trochę szacunku- wysyczał, uderzając dłonią w tył mojej.
Miałem czarno przed oczami. Kręciło mi się w głowie, kiedy wstałem. Chciałem i musiałem się od niego uwolnić.
-Odeszła, prawda?- zaśmiał się.- Dlaczego miałaby zostać? Mam na myśli, spójrz na siebie. Ty obrzydliwy chłopcze. Nie wiedziałem, że mógłbyś pieprzyć kogoś jak ona. A może po prostu jest cholernie głupia.
Zacisnąłem pięści i chwyciłem jabłko z kosza na owoce, starając się go ignorować.
-Odeszła, ha. Jesteś bezużyteczny, nikt cię nie pokocha, Harry.
Zacisnąłem oczy, wychodząc przez tylne drzwi i ruszyłem do szopy. Zatrzasnąłem drzwi i spadłem na pupę naprzeciw nich.
Schowałem twarz w kolanach, oddychając ciężko i próbując się uspokoić. Przygryzłem wargę i wziąłem głęboki wdech, stawiając jabłko na miejscu obok mnie, po czym wstałem i ruszyłem do łazienki. Złapałem maszynkę i dwie buteleczki tabletek. Wróciłem do drzwi, zamknąłem je, po czym zasunąłem rolety i usiadłem przy drzwiach z butelką wody.
Podciągnąłem rękawy bluzki i zdjąłem bransoletki, odrzucając je na miejsce obok mnie.
Moje serce było odrętwiałe, już nigdy go nie poczuję.
To było dla mnie zbyt wiele.
Jesteś bezużyteczny.
Ona nigdy cię nie pokocha.
Obrzydliwy chłopcze.
Spójrz na siebie.
Bezużyteczny.
Gruby.
Ciąłem skórę z każdym pojedynczym słowem, które przepłynęło przez moją głowę. Dlaczego nie mogę być dla kogoś wystarczający? Dlaczego nie jestem tym, czego wszyscy chcą? Dlaczego nie mogę być po prostu... Wartościowy?
Byłem taki żałosny. Spieprzyłem. Jackie mnie nienawidzi, Julie mnie zostawiła, Louis będzie mną gardził, Robin jest mną zdegustowany, Mackenzie mnie zostawi, więc...
Przełknąłem ślinę i przeciągnąłem ostrzem po skórze głębiej niż zazwyczaj. Mnóstwo krwi wypłynęło i zaczęło spływać na moje spodnie.
Patrzyłem na butelkę tabletek. Zawsze brałem tylko jedną, ponieważ to niebezpieczne brać więcej.
-Chcę to tylko skończyć- wymamrotałem, a mój głos się łamał.
Zdjąłem moje Conversy, otwierając buteleczkę. Moje palce się trzęsły.
To nie było tak, że myślałem o tym pierwszy raz. Zawsze się zastanawiałem co jeśli.
Opróżniłem buteleczkę z tabletek nasennych. Mama dała mi je kilka dni temu, kiedy nie mogłem spać w nocy, ponieważ obawiałem się o mecz, co było niedorzeczne, skoro nawet nie grałem.
Moje loki rozpraszały mnie, kiedy patrzyłem na ilość tabletek na mojej dłoni.
Jeden. Dwa. Trzy. Cztery. Pięć. Sześć. Siedem. Osiem. Dziewięć. Dziesięć. Jedenaście, Dwanaście. Trzynaście. Czternaście. Piętnaście. Szesnaście. Siedemnaście. Osiemnaście. Dziewiętnaście. Dwadzieścia. Dwadzieścia jeden. Dwadzieścia dwa. Dwadzieścia trzy. Dwadzieścia cztery tabletki nasenne.
Policzyłem też tabletki na ekstazę [2]. Trzydzieści pięć.
Położyłem je przed sobą, układając w linii, zastanawiając się nad tym, co chce zrobić. Czy to jest tego warte?
Może to było głupie, albo żałosne. Albo oba.
Myślałem o tym, za czym będę tęsknił.
Będę tęsknił za zabawnymi historiami Louisa, akcentem Nialla, śmiechem Zayna... Poważną miną Liama i na pewno za oczami Jackie, jej zapachem i uśmiechem.
Przełknąłem ślinę i sięgnąłem po telefon, aby napisać wiadomość do Louisa.

Do: Louis
Wysłano: 23:11
Przepraszam, że spieprzyłem. Naprawię to.


Jeśli się teraz zabiję, wiem, że to zajmie bardzo długo aż mnie znajdą.
Odłożyłem telefon, a wszystkie słowa, które usłyszałem od Robina i Julie powróciły. Nie mogłem ich zatrzymać.
Spojrzałem na tabletki. Mogę.
Położyłem jedną, małą tabletkę na moim języku, po czym popiłem wodą. Potem kolejna, następna i jeszcze jedna.
Patrzyłem jak jest ich coraz mniej.
Zacząłem czuć się sennie i miałem zawroty głowy, kiedy zostało tylko pięć.
Dalej Harry, zrób coś wreszcie dobrze. Skończ to. Zrób coś dobrze choć raz w swoim życiu.
Złapałem wszystkie na raz i przełknąłem, kończąc wodę.
Odwróciłem się i odblokowałem drzwi trzęsącymi rękami, po czym znów chwyciłem ostrze. Dlaczego jeszcze nie umarłem? Nawet nie umiem się zabić. Jestem taki bezużyteczny.
I wtedy pociągnąłem ostrzem.


*Louis*



Wysiadłem z samochodu i podszedłem do drzwi domu Jackie. Zadzwoniłem dzwonkiem jednocześnie sprawdzając godzinę. 23:10.
Jej tata otworzył drzwi i uśmiechnął się na mój widok.
-Louis! Cześć!
-Dzień dobry panie Vega. Mogę wejść? Przyszedłem zobaczyć się z Jackie.
-Oh, jasne, wchodź. Właśnie przyszła od Rhyi.
Zmarszczyłem brwi. Co?
Zdecydowałem się zignorować jego słowa, idąc na górę. Wychodziła właśnie z łazienki. Miała mokre włosy. Miała na sobie spodnie i biały tank top.
-Hej kochanie.
-Uh, hej- powiedziała, a ja od razu wiedziałem, że coś jest nie tak.
Mój telefon zawibrował w kieszeni, więc go wyciągnąłem.

Od: HS
Dostarczono: 23:11
Przepraszam, że spieprzyłem. Naprawię to.


Moje brwi uniosły się, kiedy czytałem wiadomość. Zdecydowałem się to zignorować i skupić uwagę na Jackie.
-Martwiłem się o ciebie aniele- powiedziałem podchodząc do niej i ujmując jej twarz. -Co się stało?
Spojrzała na mnie, po czym znów na podłogę.
-Gdzie byłaś? Dzwoniłem wczoraj...
-Byłam...
Moje oczy rzuciły się na coś na jej szyi, a cały mój świat się zawalił. Było małe, ale widoczne i przejrzyste. Mały, fioletowy znak pozostawiony na jej skórze.
-C-co to jest?
Spojrzała na to, co pokazywałem.
-Louis, ja...
-Kto ci to zrobił?
Przygryzła wargę.
-KTO CI TO ZROBIŁ?- zapytałem czując, jak tracę panowanie. Wtedy mnie oświeciło.
-To był pieprzony Harry, prawda?
Powoli skinęła głową.
-Dotykał cię? Próbował czegoś?
-Louis on-on, on... My tylko... Uprawialiśmy seks.
Mój świat się zakręcił, a ja poczułem się odrętwiały.
-Zabrał twoje dziewictwo- stwierdziłem tępo.
-Louis...
-To dlatego, że nie jestem wystarczająco dobry? Bo mi nie ufasz? Chciałaś, żebym się zmienił? Cholera, zmienię, jeśli chcesz.
-Ale... Pieprzyłeś się z dziewczyną na imprezie... Powiedziałeś Kurtowi...
Zmarszczyłem brwi.
-CO? Całą pieprzoną noc, chorobliwie się o ciebie bałem, ponieważ nie mogłem do ciebie dotrzeć, a ty byłaś w pieprzonym łóżku Harry'ego! Nie dotknąłem ani jednej dziewczyny, Jackie!
-Tak bardzo przepraszam. Proszę...
-Nie. Przykro mi, ale to po prostu...
Nie chciałem jej stracić. Boże, to było moje całe cierpienie. Przycisnąłem paznokcie do skóry, aby poczuć ból.
-Przysięgam to jest.... Nie. Przepraszam. To koniec. Jesteśmy... Kurwa. Z nami koniec Jackie, na dobre. Ja naprawdę, naprawdę kurewsko nie chcę cię widzieć nigdy więcej, cholera. Idę tam. Kurwa- wymamrotałem, a moje serce łamało się na kłamstwa, które wypowiedziałem.
-Louis- powiedziała, a łzy spływały w dół jej policzków.
-Po prostu się kurwa zamknij.
Wziąłem głęboki wdech.
-Ja- ja kochałem cię Jackie. Cholernie cię kochałem.
Wciąż cię kocham.
Odwróciłem się i wybiegłem z pokoju, prawie spadając ze schodów, chcąc dostać się do drzwi. Słyszałem jej kroki za mną.
-Gdzie idziesz?- krzyknęła, kiedy przechodziłem przez ulicę do szopy Harry'ego.
-Zamierzam nauczyć tego skurwiela lekcji.
-Louis, czekaj.
Udało jej się złapać moją rękę.
-Louis. Kocham cię.
Zatrzymałem się gwałtownie i odwróciłem.
-Nie, Nie możesz po prostu tego powiedzieć! NIE! Nie! Potrzebuję zrobić cholerne gówno z tego odrażającego idioty!- powiedziałem, odsuwając się i kontynuując drogę do jego szopy. Moje serce jednak biło szybciej na jej słowa, błagając, aby były szczere.
-Co mu zrobisz, Louis?
-Sprawię, że będzie błagał o śmierć.
Jej oczy się rozszerzyły, kiedy mknąłem przez trawnik do jego drzwi. Pchnąłem drzwi, ale się nie poruszyły.
-Harry, skurwielu otwórz te pieprzone drzwi!- krzyknąłem i pchnąłem je ponownie. Otworzyły się trochę, więc powtórzyłem ruch, na wpół je otwierając. Widziałem kawałek białego Conversa i od razu wiedziałem, że Harry albo śpi, albo bierze prysznic.
Przeszedłem przez szparę.
-HARRY TY PIE...
I wtedy opadłem na kolana, pogrążając się w łzach.


[1] STD- choroby przenoszone drogą płciową.
[2]Tabletki na Ekstazę- narkotyki.


xx


17 komentarzy:

  1. Potrzebuje kolejnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj dramatycznie się zrobiło. ..dziękuję za rozdział :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham cie skarbie za to, że nam Tłumaczysz. Bardzo to doceniam i czekam na następny rozdział :))

    OdpowiedzUsuń
  4. O matko! porobiło się! :O
    Dziękuję za tłumaczenie :*

    OdpowiedzUsuń
  5. ja wale.... nigdy... NIGDY nie czytałam czegoś równie dobrego. Tłumaczenie jest wręcz świetne! Czekam na kolejny (oby nie długo:))

    OdpowiedzUsuń
  6. Harry nie! Ja cie chętnie przygarnie :') Louis spieprzył sprawe i teraz ma wonty do Jackie, no nie...
    Ja potrzebuje nexta, prosze :')

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy następny rozdział. Dopiero zaczęłam czytać i z niecierpliwoscią czekam na kolejny rozdział. Jedno z moich ulubionych ff❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  8. Najlepsze ff! ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy rozdział proszę dodaj juz

    OdpowiedzUsuń
  11. Co z rozdziałami

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy dodasz nastepny rodzial ?

    OdpowiedzUsuń
  13. Pamięta ktoś jeszcze o tym opowiadaniu?

    OdpowiedzUsuń
  14. Zostawiasz nas tak samo jak poprzednie tlumaczki :(

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy dodasz ??😔😔😔😔😔😔

    OdpowiedzUsuń

Każdy wasz komentarz motywuje nas do dalszego tłumaczenia ;)
All the love. x